schronisko
Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  wiadomości  >  Current Article

Cud w kościele św. Jacka. Kuria ujawnia nowe fakty

Przez   /   12/04/2016  /   1 Comment

Konsekrowaną hostię z sanktuarium św. Jacka w Legnicy, na której przed dwoma laty pojawiło się czerwone przebarwienie, badali niezależnie od siebie naukowcy z zakładów medycyny sądowej we Wrocławiu i Szczecinie. Wykluczyli, że plamka pojawiła się za sprawą bakterii lub grzybów. Obraz pod mikroskopem UV i amplifikacja DNA dowiodły, że mamy do czynienia z fragmentem mięśnia ludzkiego serca. Serca w agonii.

 

Mając zbieżne wyniki badań histologicznych, przyzwolenie Stolicy Apostolskiej i moralną pewność, że w sanktuarium doszło do wydarzenia o znamionach cudu eucharystycznego, Kuria Legnicka obszernie omawia dotychczasowe ustalenia.

25 grudnia 2013 roku, w pierwszy dzień świat Bożego Narodzenia, podczas pierwszej tego dnia mszy w sanktuarium św. Jacka w Legnicy księdzu rozdającemu wiernym komunię świętą wymsknął się z palców komunikant. Jak zwykle w takich przypadkach konsekrowaną hostię po podniesieniu z podłogi umieszczono w kielichu z wodą, aby się rozpuściła, i zostawiono w zamkniętym tabarnakulum. 10 dni później, 4 stycznia 2014 roku inny ksiądz po otworzeniu tabarnakulum zwrócił uwagę na czerwone przebarwienie (ok. 1,5 cm na 0,5 cm) na hostii. 5 stycznia 2014 roku poinformowano o tym biskupa Stefana Cichego, ówczesnego ordynariusza diecezji legnickiej. Zgodnie z jego sugestią odczekano kolejne dwa tygodnie. W tym czasie część nieprzebarwiona hostii opadła na dno kielicha i całkowicie się rozpuściła. Czerwony fragment wciąż pływał po powierzchni.

Ks. Andrzej Ziombra, proboszcz parafii św. Jacka w Legnicy mówi, że biorąc pod uwagę ilość kościołów i ilość mszy, jakie się w nich odprawia, przypadki upuszczenia konsekrowanej hostii na posadzkę nie są czymś wyjątkowym. W ciągu dwudziestoletniej posługi kapłańskiej sam kilkanaście razy doświadczył takich sytuacji. Zawsze po dwóch dniach albo najdalej po tygodniu hostia – proste ciasto z wody i maki – rozpuszczała się w wodzie. – Także z tego powodu w tej hostii było coś szczególnego – mówi ks. Ziombra.

Biskup Stefan Cichy podjął decyzję o powołaniu komisji, której powierzył misję zbadania niezwykłego wydarzenia w sanktuarium św. Jacka.

26 stycznia 2016 roku komisja zleciła Zakładowi Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu pobranie materiału do badań. Tego samego dnia w Legnicy pojawili się naukowcy, którzy pobrali łącznie 15 próbek, tzn. fragmenty przebarwionej hostii, płyn z kielicha, w którym ją przechowywano, wymazy do suchych probówek z powierzchni badanego ciała, z kielicha i z podłoża. Do laboratorium pojechały też próbki wody z kranu, wina mszalnego, oraz komunikanty porównawcze przed konsekrowaniem. Pobieraniem preparatów kierował profesor z Uniwersytetu Medycznego, ale badaniami we Wrocławiu zajmowali się już inni pracownicy Zakładu Medycyny Sądowej, nie wiedząc skąd pochodzą przekazane im materiały.

10 lutego wyjęto z kielicha przebarwiony materiał i położono na korporał (niewielki obrus liturgiczny). Całość została włożona do cyborium (naczynie liturgiczne do przechowywania komunikantów) i schowana do tabarankulum, gdzie jest przechowywana do dziś.

Pierwsze wyniki badań przyszły z Wrocławia w połowie marca 2014 roku.

Relacjonuje doktor Barbara Engel, kardiolog, która koordynowała prace legnickiej komisji: – W obrazach histologicznych opisano struktury włókniste najbardziej przypominające struktury mięśnia serca, jednak materiał był bardzo trudny do analizy, ponieważ struktury te były poddane zaawansowanym procesom autolizy.

Autoliza to medyczny termin oznaczający samotrawienie, rozpuszczanie się komórek lub tkanek w wyniku uwolnienia własnych, specjalnych enzymów trawiennych.  Już kilka minut po zgonie rozpuszczają się tkanki mózgu, śledziony czy nerek. Kilka godzin od śmierci to samo dzieje się z komórkami krwi.  W tym przypadku autoliza nie może zaskakiwać: nim próbka trafiła do laboratorium, przez miesiąc pływała w wodzie.

- Być może za długo żeśmy czekali, bo w tej tkance następował proces degradacji. Ale chcąc dochować wielkiej rzetelności, pozostawiliśmy w wodzie konsekrowaną hostię aż do momentu, gdy  fachowcy pobrali materiał – wyjaśnia ks. Tadueusz Dąbski, członek komisji.

Wrocławscy naukowcy poddali próbkę konsekrowanej hostii badaniu histochemicznemu metodą Grocotta, które miało wybarwić grzyby w tym preparacie. – Te miejsca, które przypominały włókna mięśnia serca nie wybarwiały się, natomiast wybarwiała się grzybnia, która temu towarzyszyła – mówi dr Barbara Engel. Zwraca uwagę, że grzyby w środowisku wodnym jest to zjawisko bardzo naturalne. To ich brak byłby podejrzany. – Badanie to mocno sugerowało, że przebarwienia w konsekrowanej hostii nie jest raczej kolonią grzybiczą – mówi dr Engel.

Kolejne badanie, immunohistochemiczne, miało pokazać czy włókna, które przypominające mięsień serca, są rzeczywiście tkanką mięśnia serca. Dr. Engel: – Nie dało wyniku pozytywnego. Ale tak duży stopień autolizy materiału usprawiedliwia wynik ujemny. Inaczej mówiąc, ten wynik nie wyklucza, że preparat zawiera tkankę mięśnia sercowego.

W Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu spróbowano też badań mikrobiologicznych. W hodowli bakteryjnej wyizolowano tylko bakterie środowiskowe, zatem zmiana na konsekrowanej hostii również nie była kolonią bakteryjną.

Badania grzybicze wykluczyły, że przebarwienie na hostii to kolonia grzybicza. Wyhodowane zarówno z wymazów z powierzchni ciała badanego, jak i z wody w kielichu grzyby strzępkowe, to te same kolonie. A przecież woda w kielichu była przezroczysta, natomiast powierzchnia badanego ciała – czerwono-brązowa.

Do badania DNA wykorzystano płyn z kielicha, wymaz z powierzchni ciała badanego i milimetrowy fragment konsekrowanej hostii. W żadnym z preparatów nie stwierdzono DNA. Nie stwierdzono również żadnego DNA z tła.

- Badania przeprowadzone w tym Zakładzie Medycyny Sądowej ostatecznie nie odpowiedziały na nasze pytania. Natomiast istniała silna sugestia, że w obrazie histologicznym mamy do czynienia z silnie zautolizowaną tkanką mięśnia serca. Ten obraz histologiczny pokazywaliśmy wielu jeszcze naukowcom, lekarzom z dziedziny histopatologii i histomorfologii. Niemal wszyscy mówili nam, że choć trudno o jednoznaczną identyfikację, to skłaniają się do rozpoznania tkanki mięśnia serca. Takie opinie motywowały naszą komisję do kontynuowania badań – mówi dr Barbara Engel.

Szukając rozwiązania zagadki, komisja zwróciła się do Zakładu Medycyny Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego. Materiał, który badali do badań tamtejsi lekarze, stanowiły te same preparaty histologiczne, które sporządzono we Wrocławiu. Dodatkowo dokrojono część preparatów z bloczka parafinowego, w którym było zatopione ciało badane, czyli fragment przemienionej konsekrowanej hostii z sanktuarium św. Jacka.

Podobnie jak we Wrocławiu, naukowcy ze Szczecina opisali obraz z badania histologicznego jako trudny do identyfikacji. Jednocześnie napisali, że ich zdaniem to tkanka mięśnia serca. Ten sam preparat obejrzano mikroskopie UV w filtrze pomarańczowym. Wynik był bardziej jednoznaczny. – W tym obrazie wyraźnie wyodrębniono włókna mięśnia serca, mocno pofragmentowane. Taki obraz często towarzyszy obrazowi mięśnia serca w stanie agonii – mówi dr. Engel.

Zakład Medycyny Sądowej Ponmorskiego Uniwersytetu Medycznego spróbował również badania DNA. Zastosowano inna metodę niż we Wrocławiu (tu było to badanie o trochę większej specyficzności, czułości). – Wykonano w tym zakładzie dwie izolacje materiału genetycznego i dwie amplifikacje – streszcza wyniki dr. Engel.- Samo wykonanie amplifikacji potwierdza, że materiał badany jest pochodzenia ludzkiego. Profile DNA, jakie uzyskano, były pofragmentowane i bardzo korespondowały z obrazem histologicznym preparatów, które tam były oceniane. Konkluzja badaczy jest taka: oceniany preparat histologiczny to tkanka mięśnia serca pochodzenia ludzkiego.

Komisja ma poczucie bezradności. Przeprowadzone badania naukowe, nie wyjaśniły, jak doszło do przemiany hostii składającej się z wody i mąki we włókna ludzkiego ciała. Wiele pytań, jakie zadawali sobie naukowcy, pozostało bez odpowiedzi. Zdaniem ks. Dabskiego, opinia Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego nie pozostawia jednak wątpliwości, że w kielichu pojawiła się tkanka pochodzenia ludzkiego mięśnia pręgowanego z ludzkiego serca w momencie agonii. Tym samym biskup uzyskał tzw. moralną pewność konieczną, by ogłosić, że zdarzenie w sanktuarium św. Jacka nosi znamiona cudu euchrystycznego.

- Badania histologiczne są jednym z dowodów. Ciągle szukamy innych dowodów i faktów – mówi ks. Andrzej Dąbski. – Nie bez znaczenia dla nas był kontekst. Kontekst eucharystii. Jako ludzie wierzący musimy zwrócić uwagę, że chodzi o komunikant poddany konsekracji. To stało się w czasie mszy świętej. To nie jest jakakolwiek hostia. Kościół od 2 tysięcy lat mówi o substancjalnej i realnej obecności Chrystusa w eucharystii. Nie występujemy jako badacze, ale jako świadkowie tego co zostało uczynione. Wszystkie dowody i fakty pozwalają nam twierdzić, że to zdarzenie ma znamiona cudu eucharystycznego. Zostawiamy jednak ostateczną decyzję Stolicy Apostolskiej, która poinformowana o tych wydarzeniach, zapoznana opiniami, dała zgodę nihil obstat, aby ten fakt został upubliczniony i poddany wiernym do czci, kultu.

Ks. Krzysztof Wiśniewski wyjaśnia, że z teologicznego punktu widzenia tego, co zaszło w Legnicy, nie można na obecnym etapie nazywać wprost cudem, a jedynie wydarzeniem o znamionach cudu eucharystycznego. Poza aspektem ontologicznym  (tzn. stwierdzeniem, że zaszło coś co w świetle normalnych procesów i łańcuchów przyczynowo-skutkowych jest niewytłumaczalne) cud musi odznaczać się aspektem psychologicznym (stawiać ludzi w sytuacji zadziwienia, zdumienia, pytania) i semiologicznym (tzn. musi zostać odczytane jako znak niosący zbawcze orędzie)

- Przeprowadzone badania stawiają nas wobec materii o nowych właściwościach. To dla teologa jest punkt wyjścia do pytania, z czym mamy do czynienia. Bo nie mamy do czynienia z chlebem, choć kiedyś to był chleb. Teolog stawia pytanie nie na poziomie fizyki, tylko czy ta przemiana jest wytłumaczalna inaczej niż przez jakąś interwencję nadprzyrodzoną. Skoro medycyna i nauki ścisłe stają wobec tego faktu bezradne, jest zasadne doszukiwanie się interwencji mocy bożej. Kategoria cudu nie należy do świata nauki ścisłej. Kategoria cudu jest ściśle teologiczna – mówi ks. Wiśniewski.

Przed nami żmudny proces. Kościół będzie obserwował niezwykłe zjawisko przez wiele lat; przypatrywał się postawie ludzi i zmianom, jakie w nich ten zadziwiający fragment materii wywołuje. Jeśli dojdzie do nadzwyczajnych uzdrowień czy innych łask upewnią one teologów, że nastąpił cud.

FOT. KURIA LEGNICKA

 

    Drukuj       Email
  • Publikowany: 3146 dni temu dnia 12/04/2016
  • Przez:
  • Ostatnio modyfikowany: Kwiecień 12, 2016 @ 9:51 pm
  • W dziale: wiadomości

1 komentarz

  1. ireneusz50 pisze:

    skoro to są komórki ludzkie, sugerowane że z serca Jezusa to mozna by je sklonować, Można było owieczkę Moli, można i Jezusa, nie musieli byśmy czekać na zmartwychwstanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


* Wymagany

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

You might also like...

411-264805

Kierowca próbował pobić policjanta. Było pite

Read More →