Robert Samborski – były kleryk, odesłany do domu tuż przed święceniami – wydał książkę, w której wspomina siermiężną, pełną nudy, przemocy i zakłamania rzeczywistość Wyższego Seminarium Duchownego w Legnicy. Pisze m.in. o “straszliwie wyniosłym” biskupie Mendyku, “mściwym” ks. Lisowskim i opowiada, jak seminarzyści przejadają lwią część “darów dla najbiedniejszych” z Caritasu.
Książkę “Sakrament obłudy. Wspomnienia z seminarium” wydało Wydawnictwo Krytyki Politycznej w serii “Nie Fikcja”. Jej autorem jest Robert Samborski, jeleniogórzanin, który w latach 2003 – 2009 był klerykiem w Wyższym Seminarium Duchownym w Legnicy. Został wyrzucony tuż przed święceniami m.in. za zbiór opowiadań, w których karykaturalnie sportretował wykładowców i kurialne szychy. “Ty sobie uważaj, nie takich jak ty Kościół niszczył” – powiedział mu na odchodne ówczesny biskup pomocniczy Marek Mendyk. Wcześniej jakiś nieznajomy kastetem pogruchotał Samborskiemu twarz na ulicy. Napastnik zaatakował go w ciemnościach na bocznej przycmentarnej uliczce w Cieplicach, bez świadków, a pobity podniósł się z ziemi, wrócił prosto do domu i nikomu o napadzie nie mówił. Nazajutrz biskup diecezjalny Stefan Cichy napomknął o tym księżom, choć według autora “Sakramentu obłudy” nie powinien o niczym wiedzieć. Ten epizod, przywołany w przedostatnim rozdziale książki, dopełnia obrazu Wyższego Seminarium Duchownego w Legnicy jako miejsca, gdzie nad cnoty chrześcijańskie przedkłada się mściwość i złośliwość.
Autor “Sakramentu obłudy” pisze, że seminarium stało się dla niego drogą do ateizmu. Opuszczając je, pogodził się też z własnym ciałem – po sześciu latach psychologicznej presji, odkrył i zaakceptował swój homoseksualizm. Dziś studiuje biologię na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Prowadzi bloga TempleOfWolf.pl (Świątynia Wilka), propagując szacunek do przyrody i kult znanego z mitologii skandynawskiej Fenrira – “Ojca Wilka, Prawodawcy Doboru Naturalnego, Totemu Odrzuconych i Upokorzonych, Pana Leśnych Ciemności, Brata Pani Śmierci”.
Ta perspektywa – nie tyle byłego kleryka co wojującego antyschrześcijanina – mocno rzutuje na treść książki Samborskiego. Wyzłośliwiając się na temat Wyższego Seminarium Duchownego w Legnicy, autor nie szczędzi czytelnikom zjadliwych uwag na temat Boga, Kościoła katolickiego i chrześcijaństwa w ogóle. Wydaje mi się przy tym, że człowiekowi wierzącemu i jako tako obeznanemu w Piśmie Świętym trudno czytać tę książkę bez irytacji, tyle w niej uproszczeń i manipulacji. To nieprawdopodobne, że człowiek, który omal nie został księdzem, po sześciu latach seminaryjnej edukacji nie rozumie np, skąd w świecie stworzonym przez dobrego Boga wzięlo się zło. Trudno mi uwierzyć, że nie roztrząsano tego dylematu na zajęciach w legnickim WSD.
Niezależnie od tych zastrzeżeń, “Sakrament obłudy” to lektura ciekawa i ważna, bo pozwala zajrzeć za niedostępne dla świeckich mury. We wspomnieniach Roberta Samborskiego, Wyższe Seminarium Duchowne w Legnicy jest miejscem straszliwego upodlenia i poniżenia, zinstytucjonalizowanej przemocy psychicznej, powszedniej i totalnej opresji. To nie kuźnia charakterów, ale sala tortur, gdzie łamie się moralne kręgosłupy młodych mężczyzn wierzących w sens swego powołania. “Seminarium (…) to rodzaj koszar, surowego domu formowania umysłów, i to jest jego rola dominująca, a studia odbywają się tylko pokątnie, dodatkowo, i wcale nie są najważniejsze. Tak w ogóle przeraża mnie – i myślę, że każdego myślącego człowieka przerazić powinno – samo słowo “formacja” we wszystkich odmianach stosowane w kotekście katolickich seminariów czy choćby wewnątrzkościelnych ruchów, takich jak Światło-Życie czy neokatechumenat. Formacja, czyli wbijanie w ustaloną formę. Formacja, czyli kształtowanie umysłów, wbrew temu pięknu, ku któremu każdy wolny umysł sam dąży” – pisze w jednym z pierwszych rozdziałów Robert Samborski.
Według niego, podstawową zasadą, jakiej uczy WSD w Legnicy, jest ślepe, bezmyślne posłuszeństwo, ewolujące w stronę lizusostwa i donosicielstwa. Od umiejętności przypodobania się przełożonym zależą kolejne etapy kościelnej “kariery”: akolitat, diakonat, święcenia kapłańskie, przydział funkcji i skierowanie do “lepszej” lub “gorszej” parafii. W seminarium kleryk odbiera też lekcje obłudy. Robert Samborski wspomina wikariusza parafii katedralnej w Legnicy, który o Najświętszym Sakramencie mówił, że będzie musiał “źreć to gówno”. Opisuje, jak w siedzibie Caritasu wraz z innymi klerykami rozdzielał dary opatrzone banderolami: “Produkt nieprzeznaczony do sprzedaży, wyprodukowany w ramach europejskiej akcji pomocy najbiedniejszym”. Lwia część żywności z darów zamiast do najbiedniejszych trafiała do seminarium i rezydencji biskupa. Dary z charytatywnych akcji przejadali klerycy, kurialiści i diecezjalni hierarchowie.
Zakłamanie duchowieństwa Robert Samborski obserwował też podczas praktyk po parafiach. W czasie odpustu księży podejmowano drogimi alkoholami. “Nalewałem ksieżom piwo, z wódką radzili sobie sami” – wspomina autor “Sakramentu obłudy”. “Któregoś dnia poszedłem na kolację do jadalni na plebanii i zastałem tam tylko proboszcza. Mijały minuty, a wikary się nie zjawiał. Proboszcz kazał mi więc po niego pójść. Po kilku minutach dobijania się drzwi się uchyliły i wyjrzała zza nich pełna wsciekłości twarz wikarego. – Ja teraz spowiadam! – powiedział i zatrzanął drzwi. Zdążyłem jednak zauwazyć, że przynajmniej do pasa był goły. Godzinę później jego mieszkanie opuściła (…) katechetka”.
Robert Samborski wspomina, że ks. biskup Marek Mendyk – obecnie ordynariusz diecezji świdnickiej – zwierzał się seminarzystom: „Bardzo lubię jeździć, wiecie, incognito, na baseny. Tyle tam radości! Można pooglądać kąpiące się dzieci…”. Nawet jeśli biskup nie miał nic złego na myśli, to takie wyznanie robiło wśród kleryków szokujące wrażenie. Przed wyborami parlamentarnymi ks. Marek Mendyk podczas wykładu wydawał polityczne instrukcje. “- Ja wam absolutnie nie mówię, na kogo macie głosować – powiedział pukając znacząco w miejsce na tablicy, gdzie napisał “PiS”. Według Roberta Samborskiego, to “człowiek straszliwie wyniosły i jako szef wydziału katechetycznego kurii biskupiej mocno się dawał katechetom we znaki (…) Uroczystość jego święceń była taka jak cała kościelna hierarchia: pompatyczna, nadęta i przyprawiona obłuda i służalczością dworaków”.
Z “Sakramentu obłudy” wynika, że najpotężniejszym człowiekiem w legnickiej diecezji był wcale nie biskup, ale ks. kanclerz Józef Lisowski. “Po cichu mówiło się, że swoje wpływy zawdzięczał wielkiej obrotności w zakresie finansów. Wszyscy, nawet najwyżej postawieni księża, bali się go jak ognia, bo tez potrafił mścić się na każdym, kto mu podpadł. Nawet biskupi musieli liczyć się z jego zdaniem. Wśród księży mówiło się wręcz o tym, że ks. Józef L. jest w stanie niepokornym duchownym załatwić “drobny wypadek” – pisze Robert Samborski. Przy pomocy tego rodzaju plotek i anegdot demaskuje największe tuzy legnickiej kurii, rozprasza spowijający je kadziedlany dym, odziera z koronek i haftów, w jakich pozują przed wiernymi,
Te fragmenty pełnią w książce rolę podobną jak rodzynki w cieście. Ale treścią “Sakrament obłudy” jest rozpisany na kilkanaście rozdziałów opis paskudnych zabiegów, jakie stosują seminarium i kuria przy “produkcji” pracowników na swoje potrzeby. Dzięki swoim doświadczeniom, Robert Samborski daje wgląd do brudnej kuchni polskiego Kościoła katolickiego. Jeśli chcielibyście wiedzieć, skąd się biorą ci wszyscy oderwani od rzeczywistości panowie z koloratkami i podwójną moralnością, przeczytajcie wspomnienia byłego kleryka legnickiego seminarium.
Piotr Kanikowski
FOT. JAKUB SZAFRAŃSKI
I artykuł redaktora Marcina Kąckiego “Kuszenie w cieniu katedry”
Fragment:
“Paweł usłyszał od Paetza taką anegdotę: pewnego dnia 1976 roku papież Paweł VI kroczył korytarzami Watykanu w orszaku kardynałów i kazał ten orszak zatrzymać.
- Kim jest ten ksiądz? – pyta papież, pokazując na Paetza. Przyzywa go, pozwala się pocałować w pierścień, zamieniają kilka słów. Po kilku tygodniach Paetz zostaje prałatem antykamery i dostaje apartament zastrzeżony dla wysokich kardynałów z Watykanu.
Choć Paetz nigdy tego oficjalnie nie potwierdził, w biografii Pawła VI Macieja Wrzeszcza przeczytać można, że w otoczeniu Pawła VI “przebywał na wyraźne życzenie samego papieża”.
Podczas jednej z kolacji Paetz po drugim lub trzecim winie mruga do Pawła i mówi konfidencjonalnym szeptem: – Chyba mogę ci coś pokazać. Wyjmuje album ze zdjęciami, na których jest w towarzystwie sław. Przewraca karty albumu, wyjmuje z niego dwa zdjęcia. Na pierwszym, biało-czarnym, stoi na plaży w krótkich szortach i koszulce, a obok stoi podobnie ubrany papież Paweł VI. Na drugim młody Paetz nie ma już koszulki.”
Polecam świadectwo ks. kanonika Sławomira Andree “W seminarium byłem escortem”.
a tu to wrecz wzor do stosowania dla calej europy i tych pieprzonych niemiec>>>Po oskarżeniu o pedofilię ksiądz Jarosław P. (skazany później na trzy lata więzienia) musiał opuścić diecezję toruńską, ale znalazł schronienie przy parafii w Pucku. Ówczesny metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź zapewnił mu prawnika kurii i pozwolił, by Jarosław P. odprawiał msze i miał kontakt z młodzieżą.
a to jeden z etapow tworzenia kultury europy z przyklejonym papierem toaletowym u dupy>>>>>Moim celem jest wsadzenie tego drania za kraty, gdzie jego miejsce” – pisał jeszcze rok temu Łukasz Michnik z Lewicy. W środę Krzysztof Śmiszek przekazał, że po interwencji śledczy postawili zarzuty dla księdza dyrektora, który miał znęcać się nad wychowankami w domu dziecka.
Miał nękać i krzywdzić dzieci z domu dziecka. Ksiądz Mariusz S. z zarzutami
Zanim ujawniono przemoc, do której dochodziło w poznańskim domu dziecka, działacze Lewicy przez ponad rok gromadzili świadectwa pokrzywdzonych. Podopieczni mieli być bici, a w ich łóżkach miały gromadzić się pluskwy.
“Wychowanka, zaszła w ośrodku w ciążę i poroniła. Ksiądz na forum przy wszystkich rówieśnikach to, co się stało podsumował w słowach: Sk***iłaś się i dlatego straciłaś to dziecko, to kara Boga za ku***enie się” – zrelacjonował Michnik.
ty raczej wleczesz sie za nim jak papier toaletowy przyklejony do du…y.
i do Kościoła pomimo, iż ten współtworzył europejską cywilizację..>>>.na szczescie nie z toba.
Na g.wart komentarz debila nie trzeba było długo czekać. Do tego biedak chory z nienawiści do Kościoła pomimo, iż ten współtworzył europejską cywilizację…
Moda na skandalizujące filmy i książki wciąż trwa a Kler, Drogówka i Samowolka wciąż są w modzie.Moda na skandalizujące filmy i książki wciąż trwa a Kler, Drogówka i Samowolka wciąż są w modzie.>>>tak tak to tylko moda.Tak jak moda na kosciolek tez trwa ale juz wygasa.
no patrzcie zachecony wyproznia sie. I jak nie ratowac zdrowia biedaka.
Idiota wie najlepiej co inni napiszą!
Zapewne Monachomachia to nie jest… i powszechnie wiadomo, iż ryby nie psują się od ogona. Na szczęście mamy Papieża Franciszka, który przywraca Kościołowi jego pradawne wartości! Nie oceniajmy wartości instytucji przez pryzmat jej hierarchów tyko członków…
Moda na skandalizujące filmy i książki wciąż trwa a Kler, Drogówka i Samowolka wciąż są w modzie.
Rynek zweryfikuje wartość tej książki, więc nie ma się co egzaltować przed czasem.
Krętą drogą życia kroczy autor tej książki, ale życzmy mu szczęścia, bo każdy ma do niego prawo nawet jeżeli jest bi, byleby z tego tytułu nie rościł sobie specjalnych praw…
A idiocie lustratorowi pozostawiamy pole do popisu… pewnie znów będzie wylewał tu swoje emocjonalne fekalia zamiast zająć się swoim kodem…. Może publiczna zrzuta na dmuchaną lub dmuchanego cosia dla lustratora?
mniej skandalizujaca ale rowniez smialo opisujaca gramolacy sie kosciol opisuje byly ksiadz Marcin Adamiec Znikniety ksiadz.Moja historia.
alez to jest oczywisty falsz i klamstwa jak niebawem napisze pewien idiota z legnicy.