OSOBUS
Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  styl życia  >  Current Article

Piękny kościół w Zagrodnie – brat Bramy Brandenburskiej

Przez   /   25/03/2020  /   No Comments

W tym samym czasie, gdy Carl Gotthard Langehans na polecenie króla Prus Fryderyka III nadzorował budowę Bramy Brandenburskiej, 250 kilometrów dalej, w Zagrodnie, legnicki murator Mohrenberg realizował inny spektakularny projekt tego śląskiego architekta: kościół na planie krzyża z unikatową wieżą o zaklęśniętych bokach. Obie budowle weszły do podręczników architektury.

Wrodzony talent Carla Gottharda Langehansa do tworzenia poruszających wyobraźnię budowli objawił się przypadkiem. Jako trzydziestolatek został zatrudniony przez księcia Franza Philippa Adriana von Hatzfeldta przy odbudowie spalonego pałacu we Wroclawiu. Prace zaczęto w 1764 lub 1765 roku według wizji francuskiego architekta Isidore Cannevale, choć książę oczekiwał czegoś bardziej spektakularnego. Dlatego wysłał Langehansa w podróż po austriackich i włoskich rezydencjach, a potem pozwolił mu nanieść poprawki do projektu Francuza. Efekt przebudowy okazał się tak udany, że po otwarciu pałacu w Żmigrodzie do Langehansa jeden po drugim zaczęli się zgłaszać inwestorzy ze Śląska i reszty kraju, z Hohenzollernami włącznie. Kolejne realizacje zapewniły mu pozycję najwybitniejszego przedstawiciela wczesnego klasycyzmu w Prusach.

Unikat i cudo

Nawet na tle wyjątkowego dorobku, jaki zostawił po sobie Carl Gotthard Langehans, zaprojektowany przez niego kościół w Zagrodnie budzi szczególne uznanie. Według prof. Pawła Banasia, wrocławskiego historyka sztuki, od innych langehansowskich kościołów wyróżnia się „zdecydowanym rozczłonkowaniem bryły i odmiennym ukształtowaniem masywu wieżowego”. Wieża kościoła w Zagrodnie wydaje się zarazem potężna i lekka, dynamiczna i mocno osadzona. Wzniesiona na planie kwadratu o łukowato zapadniętych do środka bokach, stanowi – zdaniem profesora – świadectwo infiltracji (naciekania) sakralnej architektury katolickiej inspirowanej czeskim barokiem do ówczesnej architektury protestanckiej.
Oryginalną bryłą inspirują się architekci. Na zwykłych turystach chyba większe wrażenie robi wnętrze świątyni.
- To jeden z najjaśniejszych i najpiękniejszych kościołów, w których miałem okazję fotografować ślub – twierdzi Marcin Biodrowski, uznany fotograf z Wrocławia, współpracujący z największymi agencjami prasowymi i międzynarodowymi koncernami.

Szczęście w nieszczęściu

W życiu to co piękne przeplata się z tym co straszne. Nie byłoby budzącego zachwyt langehansowskiego kościoła w Zagrodnie, gdyby wcześniej nie przetoczyła się przez wieś wojna trzydziestoletnia. Miejscowość została splądrowana i spalona, Jej los nie odbiegał specjalnie od dziejów reszty Dolnego Śląska, który w latach 1618–1648 stanowił teatrum krwawych walk pomiędzy protestantami a dynastią Habsburgów.
Podłożony przez żołnierzy ogień strawił do cna murowany gotycki kościółek z niewielką wieżyczką i dwoma, ładnymi ponoć, dzwonami. Służył mieszkańcom Zagrodna od co najmniej z 1318 roku. Z pożogi ocalała jedynie kamienna chrzcielnica, datowana na rok 1552, eksponowana dziś w kruchcie pod wieżą razem z sercami starych dzwonów.
11 sierpnia 1789 roku na zgliszczach gotyckiego kościoła protestanci rozpoczęli budowę nowej świątyni według wizji Carla Gootthardta Langehansa, który był już wówczas głównym budowniczym dworu królewskiego. Budowa zagrodzieńskiego kościoła, który – to chichot historii – jest obecnie użytkowany przez katolików, zakończyła się 1792 roku.

Grecki krzyż

Langehans zaprojektował dla mieszkańców Zagrodna jednonawową świątynię na planie greckiego krzyża, który ma wszystkie cztery ramiona równe, w odróżnieniu od krzyża rzymskiego o wydłużonej belce pionowej. Budowlę pokrywa mansardowy dach, który w pełnej krasie podziwiać można jedynie z lotu ptaka lub z donżonu grodzieckiego zamku. Nad cokolwiek przysadzistą bryłą świątyni góruje wspomniana już bardzo charakterystyczna wieża. Przez nią prowadzi wejście do środka kościoła.
Centralnie ukształtowaną nawę obiegają trzy kondygnacje wygiętych w łagodne łuki empor. Jasne, majestatyczne wnętrze z subtelnymi złoceniami tchnie harmonią i spokojem. Wydaje się szczególnie piękne latem, gdy przez wysokie okna z wszystkich stron wpada słońce. Klasycystyczna kamienna ambona zaskakuje ekscentrycznym szczegółem – w jej podparciu można się dopatrzyć egzotycznej palmy. W nawiązaniu do łukowatych empor, prezbiterium zostało ujęte w kształt podkowy. W ołtarzu głównym znajdują się obecnie obrazy przedstawiające patronów parafii: Matkę Boską Nieustającej Pomocy oraz Chrystusa Króla. W roku 1818 vis`a`vis ołtarza mistrz Samuel Gottfried Meinerta z Jeleniej Góry zainstalował organy, przebudowane w 1858 r. przez Krystiana Schlaga ze Świdnicy. Instrument został niedawno poddany renowacji i znów cieszy uszy szlachetnym brzmieniem.

Papieskie dzwony

Mieszkańcy Zagrodna dumni są też z trzech dzwonów zainstalowanych dwadzieścia lat temu na kościelnej wieży. Biły w 1997 roku na legnickim lotnisku, gdy za polowym ołtarzem lądował biały śmigłowiec z Janem Pawłem II na pokładzie. Podczas tamtej niezapomnianej wizyty w Legnicy papież poświęcił je i ochrzcił. Największy “Chrystus Król” waży 1200 kilogramów. “Maryja” jest o połowę lżejsza. Trzeci, 350-kilogramowy, ma za patronów św. Barbarę i św. Jadwigę. W kolejne rocznice papieskiej wizyty ks. Roman Zoń, długoletni proboszcz zagrodzieńskiej parafii, organizował ogólnopolskie wyścigi kolarskie im. Jana Pawła II, w których spod kościoła w Zagrodnie do zamku w Grodźcu ścigali się dzieci i dorośli, amatorzy i zawodowcy, właściciele zardzewiałych ukrain i profesjonalnych kolarzówek za kilkanaście tysięcy złotych.
“Chrystus Król”, “Maryja”, “Św. Barbara i Św. Jadwiga” zajęły wakat po bezimiennych dzwonach, które wzywały wiernych z Zagrodna na modlitwę zanim podczas II wojny światowej zostały przetopione na armaty. Ocalały tylko ich serca. Wywieszone w przedsionku kościoła, są smutną pamiątką po czasach, kiedy armaty wydawały się ludziom bardziej potrzebne od pacierzy.

Okruchy po ewangelikach

Choć w Zagrodnie modlą się dziś katolicy, Carl Gotthardt Langehans projektował budynek przeznaczony z założenia dla społeczności protestanckiej. Tak samo było w niedoległym Żeliszowie, dla którego stworzył równie piękny i nie mniej zdumiewający kościół na planie elipsy. Nietrudno dostrzec, jak bardzo wnętrza obu wymienionych świątyń odbiegają od katolickich przyzwyczajeń. Zamiast naw, podziału sakralnej przestrzeni na miejsca lepsze i gorsze, Langehans zaprojektował egalitarne salowe wnętrze bez wyraźnie wydzielonego dla duchowieństwa prezbiterium.
Do zagrodzieńskiego kościoła Matki Boskiej Nieustającej Pomocy i Chrystusa Króla przylega rozległy, zadbany teren otoczony kamiennym murem. To dawny cmentarz ewangelicki, założony jeszcze w XIV wieku. Do czasów współczesnych przetrwała klasycystyczna kaplica grobowa rodu von Reibnitzów z końca XVIII wieku oraz kamienne sarkofagi zmarłego w 1800 roku Christiana Wilhelma von Reibnitz i jego żony. W lepszej lub gorszej formie zachował się szereg nagrobków oraz epitafiów, głównie z końca XIX i początków XX wieku. Podczas zwiedzania warto zwrócić uwagę na nagrobek rodziny Schweinitzów z postacią płaczki oraz wmurowaną w mur tablicę upamiętnającą zmarłe pod koniec XVI wieku dziecko z rodziny Geisler.

FOT. PIOTR KANIKOWSKI

    Drukuj       Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


* Wymagany

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

You might also like...

t3

Amerykanie docenili onkologa ze szpitala w Legnicy

Read More →