W sprawie biskupa seniora Stefana Cichego, emerytowanego ordynariusza diecezji legnickiej oskarżonego o tuszowanie pedofilii, Stolica Apostolska nie wydała żadnego publicznego komunikatu. Powiadomiła tylko ofiarę molestowania, że zakończyła postępowanie, przemilczając kwestię nałożonych na hierarchę kar.
Kilka dni temu dziennik Rzeczypospolita podsumował 18 watykańskich postępowań w sprawie polskich hierarchów. Trzy z nich jeszcze trwają, dwa zakończyły się oddaleniem zarzutów, w jednym nie dowiedziono ani winy, ani niewinności hierarchy. W pozostałych potwierdzono przestępstwo, wykorzystanie lub zaniedbanie, o czym Stolica Apostolska informowała w zwięzłych komunikatach o nałożonej sankcji lub pokucie. Jedynie w dwóch przypadkach – biskupa Stefana Cichego oraz biskupa Henryka Tomasika, byłego ordynariusza radomskiego – poniechano publicznego ogłoszenia zakończenia postępowania.
Co zrobił papież?
Mężczyzna, który jako dziecko był molestowany przez księdza z diecezji legnickiej, kilka miesięcy temu dostał mejlem powiadomienie do delegata archidiecezji wrocławskiej o tym, że postępowanie w sprawie biskupa Stefana Cichego zostało zakończone. Próbował ustalić szczegóły kontaktując się kolejno z sekretariatem prymasa, archidiecezją wrocławską i diecezją legnicką, zarządzaną już przez biskupa Andrzeja Siemieniewskiego. Wszędzie informowano go, że nic na ten temat nie wiedzą. W końcu dostał telefon z archidiecezji wrocławskiej, że Nuncjatura Apostolska w Warszawie nakazała biskupowi Stefanowi Cichemu, aby się z nim spotkał.
- Biskup Stefan Cichy przysłał mejl z zaproszeniem do porozmawiania, ale mój klient w ogóle nie ma ochoty spotykać się z takim typem – mówi mecenas Artur Nowak, pełnomocnik ofiary księdza pedofila. – Poza tym, dlaczego miałby stawiać się na takie spotkanie? To biskup powinien się pofatygować do niego i go przeprosić.
Co zrobił biskup?
Przed 10 laty mężczyzna odbył spotkanie z biskupem Stefanem Cichym. Przywieziony do kurii przez nowego księdza ze swej parafii opowiedział legnickiemu ordynariuszowi, czego doświadczył jako ministrant. Biskup najpierw go uważnie wysłuchał, a potem próbował zastraszyć. Groził policją i postępowaniem karnym, jeśli będzie rozpowszechniał swoją historię. Krótko po tej rozmowie ksiądz pedofil został „schowany” na kilka miesięcy w Caritasie, a potem jako proboszcz objął nową parafię. Nie ostatnią. Zanim ostatecznie trafił do Domu Księży Emerytów w Legnicy przenoszono go kilka razy z miejsca na miejsce.
- Mój klient uzyskał informację, że biskup Stefan Cichy został ukarany za swoje zaniedbania – mówi mecenas Artur Nowak. – Mając wiedzę na temat księdza pedofila nie tylko nic z tym nie zrobił, ale też wywierał presję ma mojego klienta, by ta sprawa nigdy nie wyszła na jaw.
Co zrobił ksiądz?
Według relacji pokrzywdzonego mężczyzny, do molestowania dochodziło w latach 2001-2005, gdy jako ministrant służył w jednej z małych parafii w regionie jeleniogórskim. Wszystko zaczęło się, gdy miał mniej więcej 10-11 lat. Ksiądz kładł mu dłoń na kolanie, wsadzał ręce pod koszulkę, dotykał po genitaliach. Mówił, że nauczy go męskiego dotyku i zachęcał do masturbacji. Kupował milczenie dziecka drobnymi pieniędzmi z tacy i prezentami, na przykład kamerką internetową. Łączył się potem przez Skypa, gdy rodziców chłopca nie było w domu, i kazał mu ściągać koszulkę. Na widok dziecięcego torsu robił się czerwony z podniecenia. Zabrał ministranta na wycieczkę do Warszawy, gdzie próbował go dotykać, ale chłopiec uciekł z płaczem. Ksiądz leżał potem w łóżku i onanizował się przy dziecku.
20 czerwca 2022 r Sąd Rejonowy w Lwówku Śląskim skazał księdza za molestowanie dziecka na 2 lata w zawieszeniu na 5 lat i na 10 lat zakazał mu kontaktów z osobami poniżej 10 roku życia. Wyrok jest nieprawomocny. Mecenas Artur Nowak, reprezentujący pokrzywdzonego mężczyznę, uważa, że to rażąco niska kara. Złożył apelację. Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze ma rozpatrzyć ją pod koniec listopada.
Co do watykańskiej sprawiedliwości mecenas Artur Nowak nie ma złudzeń.
- Nakładane przez Stolicę Apostolską kary to po prostu farsa – mówi. – Biskupów przeniesionych w stan spoczynku w związku z tego rodzaju sytuacjami nie spotykają żadne konkretne konsekwencje. Mają zbyt dużo do powiedzenia na temat innych biskupów, by Watykan odważył się coś im zrobić.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI