Po procesie Jacka Głomba ostatecznie straciłem pewność, że jeśli nie będę sikał na Filipka to nie zostanę skazany za sikanie na Filipka.
Teraz wiem: w każdej chwili mogę zostać obwiniony o ten i szereg innych czynów, nie wykluczając takich, które nigdy nie przyszłyby mi nawet do głowy. Jeśli zaświadczy przeciwko mnie funkcjonariusz państwa, to choćby nie było innych dowodów, jego słowo przeważy szalę Temidy. Perypetie Jacka G. są zatrważająco podobne do przypadków Józefa K., bohatera powieści Franza Kafki, wplątanego w jakiś surrealistyczny Proces albo bezskutecznie dobijającego się o posłuchanie w głuchym na jego prośby Zamku.
Do skazania pełnomocnika wyborczego komitetu Porozumienie dla Legnicy wystarczyła służbowa notatka strażnika miejskiego, że po 17 grudnia 2014 roku na nieistniejącym budynku widział nieuprzątnięty plakat z ich kandydatem na radnego. Do skazania Kanikowskiego wystarczyłoby, aby inny strażnik napisał w służbowym notatniku, że obsikałem Filipka. Przed sądem mógłbym się zaklinać, że nawet nie otworzyłem rozporka, Nic by to nie dało. Moje słowo marność jest przy słowie funkcjonariusza.
Przy okazji sprawy Głomba Straż Miejska w Legnicy dała ciała co najmniej w trzech kwestiach. Po pierwsze, wysyłając strażnika na kontrolę przestrzegania przepisu art 71.5 ordynacji wyborczej jego przełożeni nie zadbali, by wyposażyć go w aparat fotograficzny umożliwiający udokumentowanie zaobserwowanych naruszeń prawa. Po drugie, Straż Miejska długo nie potrafiła się zdecydować, czy nieuprzątnięte plakaty Porozumienia dla Legnicy wisiały tylko przy ul. Wrocławskiej, czy także przy ul. Kartuskiej. Po trzecie, sporządzającemu notatkę służbową funkcjonariuszowi zabrakło precyzji, bo niepozorny mur z pustaków opisał niefrasobliwie jako budynek. Akcja wymierzona w zaśmiecające Legnicę ugrupowania wyborcze okazała się totalną fuszerką, dzięki czemu Jackowi Głombowi nietrudno było ją zinterpretować jako nadużycie władzy, tzn. złośliwe działanie prezydenckich służb względem politycznych przeciwników.
Jacek Głomb pewnie przesadza, odwołując się do spiskowej teorii dziejów. Ale słusznie buntuje się przeciwko wyrokowi sądu, który stojący za funkcjonariuszem autorytet państwa postawił wyżej niż zasadę, że wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść obwinionego. Ten proces, niepozorny i błahy, niestety, obnażył państwo jako twór z koszmarów Franza Kafki. Bo sąd także nie stanął na wysokości zadania. Oczekiwałem, że powie na głos to, co mówili dziennikarze w kuluarach. Że wytknie Straży Miejskiej w Legnicy brak profesjonalizmu przy dokumentowaniu wykroczeń i kierowaniu spraw do sądu. Że stanie po stronie obywatela, któremu na skutek opisanych wyżej zaniedbań, mundurowi nie byli w stanie udowodnić winy.
Nie twierdzę, że 29 grudnia 2014 roku plakatu Porozumienia dla Legnicy na ul. Wrocławskiej nie było. Twierdzę, że nie ma dowodu, że był. W tej sytuacji tylko wyrok uniewinniający Jacka Głomba dałby mi pewność, że prawo zawsze stanie po stronie obywateli bezpodstawnie nękanych przez państwowe instytucje. Mam jeszcze nadzieję, że druga instancja sądu rozwieje me obawy.
Piotr Kanikowski
I znów wszystkowiedzący , nie ….
Niestety Panie Piotrze w tym artykule zawarł pan całe sedno sprawy. Ja na miejscu pana Jacka złożyłbym zawiadomienie do prokuratury na tego strażnika miejskiego i jego przełożonego ponieważ działali wspólnie i w porozumieniu zawiadomienie o możliwości przestępstwa z art. 231 k.k. tzn. przekroczenia uprawnień oraz kierowanie przeciwko jemu poprzez podstępne zabiegi, ścigania go za wykroczenie którego nie popełnił,a tym samym ci funkcjonariusze wypełnili znamiona przestępstwa z art. 235 k.k. tworząc fałszywe dowody. Oczywiście powinien wnieść również apelację od tego bzdurnego wyroku.W przypadku gdy sąd okręgowy uzna apelację za zasadną i uniewinni pana Jacka od zarzucanego mu czynu wtedy prokuratura musi wnieść akt oskarżenia przeciwko tym funkcjonariuszom. W takim przypadku można również zaryzykować zawiadomienie w stosunku do sędziego który ten wyrok wydał.Jeżeli pan Jacek sie do mnie zwróci to chętnie pomogę mu w napisaniu tych dwóch doniesień do prokuratury. Pozdrawiam Grzegorz Galiński