Zawiodły rozpaczliwe próby obrony godności, które podjął dyrektor podlegnickiego gimnazjum po tym, jak uczniowie znaleźli w szkolnym laptopie jego nagie fotki. Do końca utrzymywał, że to złośliwy fotomontaż. Domagał się, by sąd porównał penis ze zdjęcia z intymnymi fragmentami jego ciała i przekonał się, że ma do czynienia z dwoma zupełnie różnymi organami.
W kwietniu 2011 roku dwóch uczniów gimnazjum odkryło w szkolnym laptopie dwa zdjęcia dyrektora szkoły. Mężczyzna prezentował się na nich w całej okazałości, tzn. tak jak go natura stworzyła, rzecz można saute, bez garnituru ani jakiegokolwiek stroju w ogóle. Wybuchł skandal. Informacja o fotkach rozniosła się najpierw po szkole, a potem po całej gminie, docierając także do uszu wójta, który natychmiast odwołał dyrektora ze stanowiska za naruszenie obyczajności. Takiej reakcji domagała się zresztą rada pedagogiczna, argumentując, że kolega sprzeniewierzył się zasadom obowiązującym nauczyciela, zniszczył dobry wizerunek szkoły i naraził całe grono na utratę autorytetu u młodzieży.
Eksdyrektor postanowił oficjalnie iść w zaparte, choć po cichu – przed nauczycielami i wójtem – przyznawał się do, jak mówił, “szczeniackiego wybryku”. Tydzień po swoim odwołaniu na komendzie policji w Jaworze złożył zawiadomienie o przestępstwie. Twierdził, że ktoś celowo sfabrykował kompromitujące zdjęcia i umieścił je w szkolnym laptopie, aby dać pretekst do rozpoczęcia postępowania dyscyplinarnego i pozbawienia go stanowiska.
Tonący brzytwy się chwyta, to rozwiązanie okazało się jednak szczególnie ryzykowne. Gdy bowiem policja przekonała się, że przy zdjęciach nikt nie manipulował, eksdyrektor został oskarżony o złożenie fałszywego zawiadomienia o przestępstwie i kłamstwa w postępowaniu przygotowawczym. Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Jaworze.
Zamiast przyznać się do winy, były dyrektor dalej desperacko brnął w ślepą uliczkę. Liczył na zeznania żony, która oświadczyła, że nie rozpoznaje penisa na zdjęciach. Zeznając jako świadek, kobieta stwierdziła stanowczo, że “narząd płciowy mężczyzny (np. k. 127 akt sprawy) nie jest narządem płciowym oskarżonego”, co przy 28-letnim pożyciu małżeńskim pary powinno zrobić na Wysokim Sądzie odpowiednie wrażenie. Nie zrobiło. Sąd pierwszej instancji nie spróbował nawet zweryfikować amatorskiej ekspertyzy małżonki eksdyrektora i odrzucił wniosek obrony o powołanie biegłego seksuologa, by w sposób profesjonalny porównał zamieszane w sprawę organy.
Sąd Rejonowy w Jaworze pół roku temu warunkowo umorzył postępowanie karne w sprawie fałszywego doniesienia i kłamstw w śledztwie. Takie rozwiązanie jednak byłego dyrektora nie satysfakcjonowało, bo w oczach opinii publicznej pozostał tym pedagogiem, który zrobił sam sobie rozbierane fotki szkolnym laptopem. Mężczyzna napisał apelację do Sądu Okręgowego w Legnicy, raz jeszcze przywołując słowa żony na dowód, że aby go skompromitować w fotoszopie doklejono mu obcy członek.
Sąd Okręgowy w Legnicy błędów w ustaleniach z pierwszej instancji nie znalazł. Jego zdaniem, dochodzenie bezsprzecznie wykazało, że oskarżony najpierw sam sobie zrobił szkolnym komputerem fotografie intymnych części ciała, potem dopuścił, by je odnaleźli uczniowie, a w końcu z wyrachowaniem złożył fałszywe zawiadomienie o przestępstwie na policji, choć został pouczony o konsekwencjach takiego działania. W tej sytuacji zbędne wydało się powoływanie biegłego seksuologa. Zwłaszcza, że zdaniem przesłuchanego przez sąd lekarza urologa narząd płciowy eksdyrektora niczym szczególnym się nie wyróżnia.
Wyrok o warunkowym umorzeniu postępowaniu na 2 lata jest prawomocny.
Skandaliczne to jest zawieszenie Pana Dyrektora. Póki nie skazany prawomocnym wyrokiem póty niewinny. Tak się niszczy ludzi.
Po 28 latach małżeństwa nic dziwnego – pewnie tak rzadko ogląda mu penisa, że zapomniała, jak wygląda!
Nie ma go w składzie rady pedagogicznej wspomnianego gimnazjum.
Tylko jedno pytanie Panie Piotrze: Czy ten pan nadal pracuje w szkole?