Major Władysław Dybowski – jeden z tzw. Żołnierzy Wyklętych – niemal jednogłośnie został patronem bezimiennej dotąd ulicy w rejonie legnickiego lotniska. Oburzenie części radnych i publiczności wzbudził pomysł uczczenia w podobny sposób Niemca, przedwojennego burmistrza Liegnitz Ottomara Oertela, ale i ta uchwała przeszła. Uwalono tylko Skrzata Kasperka.
Kontrowersje wokół nowych nazw dla legnickich ulic i placów zdominowały tematykę dzisiejszego posiedzenia Rady Miasta Legnicy. Głosowaniu przyglądała się kilkunastoosobowa grupa mieszkańców, głównie starszych osób, głośno komentując wystąpienia radnych.
- W jakim kraju my żyjemy? W wolnej Polsce czy pod niemiecką okupacją? – szumieli, gdy radni głosowali nad uchwałą zmieniającą nazwę placu Śląskiego na plac Ottomara Oertela (12 głosów za, 5 wstrzymujących się, 4 przeciw). Przewodniczący Rady Miasta Jan Szynalski miał kłopot z poprawnym odczytaniem nazwiska Niemca. Z obco brzmiacej nazwy pokpiwał sobie radny Jacek Baczyński z PiS-u.
Wiceprzewodniczący Ryszard Kępa przypomniał, że w historii Legnicy Ottomar Oertel ma zasługi nie do przecenienia. To w czasie jego rządów miasto przeżywało swój największy rozkwit.
- W tym roku obchodzimy 20-lecie partnerstwa z Wuppertalem. Myślę, że przypięczętowałby je taki symboliczny gest – mówił Ryszard Kępa.
Co udało się z Oertelem, nie przeszło ze Skrzatem Kasperkiem. Imię skrzata – według projektu uchwały – miała nosić część ulicy Św. Maksymiliana Kolebego. Dla radnych ta postać okazała się jednak zbyt kontrowersyjna. Tylko 7 było za, 9 głosowało przeciw, a 5 wstrzymało się od głosu.
Nieopodal lotniska swoją ulicę będzie miał Mieczysław Piskozub - pełnomocnik Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów ds. inwentaryzacji majątku przemysłowego Legnicy i okolic, który po II wojnie światowej stanowił zalążek polskiej administracji w Legnicy (13 głosów za, 6 wstrzymujących się, 3 przeciw).
Wbrew opiniom, że bohater antykomunistycznego podziemia nie będzie mile widziany w “czerwonej Legnicy” bez żadnej dyskusji, przy dwóch głosach wstrzymujących, zaakceptowano inicjatywę nazwania ulicą Władysława Dybowskiego drogi pomiędzy ul. Śmigłowcową a Hangarową. Major Władysław Dybowski, żołnierz kampanii wrześniowej, był wiceprezydentem Legnicy w latach 1945-46. Równolegle dla organizacji Wolność i Niezawisłość (WiN) pozyskał z legnickiego magistratu cenne materiały na temat działania, funkcjonowania, rozmieszczenia i liczebności wojsk Armii Czerwonej oraz sztabu marszałka Konstantego Rokossowskiego. Został stracony przez komunistów za szpiegostwo i działalność przeciwko Polsce Ludowej.
- Żałuję, że przy nadawaniu nazwy ulicy pominięto jego stopień wojskowy (był majorem) i pseudonim (Przesmycki) – komentował Roman Lorenc, przedstawiciel środowisk kresowych. Przy okazji poinformował radnych, że od lat bezskutecznie zabiega w ratuszu o uczynienie poety Zbigniewa Herberta – jednego z najwybitniejszychw polskiej literaturze – patronem ulicy biegnącej między Kauflandem a sklepem meblowym Bodzio.
O swym do dziś niezrealizowanym wniosku sprzed 8 lat, by w Legnicy znalazło się miejsce na plac lub ulicę upamiętniającą Byłych Więźniów Hitlerowskich Obozów Koncentracyjnych z wyrzutem mówiła Maria Podrez Kisielewska. Od 2005 roku zabiegała o to m.in. u wiceprezydenta Ryszarda Białka.
Bogumiła Słomczyńska zapewniła ją, że Komisja Nazewnictwa, w której z ramienia rady zasiada, pamięta o tym wniosku i że wkrótce można się spodziewać uchwały w tej sprawie.