Monika Rudnicka, dyrektor szpitala powiatowego w Złotoryi, dementuje plotki rozsiewane na sesji rady powiatu. To nieprawda, że z dniem 1 października spółka Jacka Nowakowskiego porzuci szpital. Nieprawda też, że z placówki wywożone są dokumenty a pani dyrektor pakuje się i opuszcza swój gabinet. – Jak kapitan okrętu, zejdę z pokładu ostatnia – zapewnia Monika Rudnicka.
Starostwo w Złotoryi zamierza przejąć nieodpłatnie 100 procent udziałów w spółce Szpital Powiatowy im. A. Wolańczyka i odzyskać w ten sposób kontrolę nad swoim szpitalem, niefortunnie wydzierżawionym w grudniu 2015 roku. Gdy ruszał ten proces, spodziewano się, że we wrześniu Rada Powiatu Złotoryjskiego będzie gotowa o podjęcia uchwały o wejściu do spółki. Niestety, zarząd powiatu wciąż nie może przedstawić radnym dokumentów niezbędnych do odpowiedzialnego podjęcia tej decyzji, bo przeciąga się audyt w szpitalu. Ta sytuacja powoduje, że po Złotoryi zaczęły krążyć plotki, które na czwartkowej sesji powtórzyła w obecności kamer radna PiS Anna Melska, wzbudzając jeszcze większy niepokój wśród pacjentów i mieszkańców.
Z plotek, które przytoczyła Melska, wynika, że Jacek Nowakowski – nieformalny właściciel spółki Szpital Powiatowy im. A. Wolańczyka – nie zamierza czekać na uchwałę rady powiatu i 1 października skończy działalność w Złotoryi – porzuci szpital. Według Melskiej, pani dyrektor się pakuje i wywozi dokumenty. - Podobno krążą o tym filmiki , ale są to informacje niesprawdzone – mówiła radna na czwartkowej sesji, podkręcając atmosferę niepokoju. Starosta Wiesław Świerczyński wykazywał, że powtarzane przez Annę Melską plotki nie mają nic wspólnego z prawdą.
Także Monika Rudnicka, dyrektor szpitala w Złotoryi, zapewnia, że nie dzieje się nic złego. Dzierżawca szpitala będzie prowadzić działalność w Złotoryi do momentu aż przejmie ją powiat.
- Ja też nigdzie się nie wybieram. Jak kapitan okrętu, zejdę z pokładu ostatnia – mówi Monika Rudnicka. – Poświęciłam temu miejscu półtora roku ciężkiej pracy i nie zamierzam tego zaprzepaścić.
Wbrew plotkom, żadne dokumenty ze Złotoryi nie są wywożone. Monika Rudnicka deklaruje, że wszystko, co potrzebne do rzetelnego audytu, jest udostępniane przedstawicielowi starostwa.
- Z panem starostą jestem w stałym kontakcie, więc pan Świerczyński wie, że nie ma powodu do niepokoju – mówi Monika Rudnicka, dyrektor szpitala w Złotoryi. – Co 2-3 dni pan starosta jest w szpitalu, rozmawia z załogą, spotyka się ze mną i z panem Jackiem Wojtarowiczem, który przeprowadza audyt. Zna sytuację na bieżącą.
Audyt przedłużył się, bo trzeba go było zaktualizować o badanie sytuacji spółki w I półroczu 2019 roku. Jutro dokument ma być gotowy, w czwartek zostanie przekazany radnym, a na 10 października zaplanowano sesję, podczas której pod głosowanie trafi projekt uchwały o przejęciu udziałów w spółce.