Ze stacji paliw w Złotoryi skradziono defibrylator. Umieszczone na zewnątrz budynku urządzenie – jedno z kilku w mieście – miało służyć do ratowania ludzkiego życia, przywracania krążenia krwi. Na podstawie nagrań z monitoringu policjanci odnaleźli złodzieja. Zdażył już znudzić się zabawą defibrylatorem, wyjąć z niego baterię i porzucić wszystko po drodze. Nie wiadomo, czy urządzenie jest sprawne.
W miejscach, przez które codziennie przewija się wielu ludzi – na Rynku, pod ośrodkiem kultury, przy stacji paliw, w ratuszu – władze miasta umieściły ogólnodostępne defibrylatory. Są proste, przystosowane do użycia nawet przez osoby, które nie potrafią udzielać pierwszej pomocy. W sytuacji zatrzymania krążenia mogą uratować życie i zdrowie.
W nocy z 21 na 22 czerwca defibrylator został ściągnięty z budynku stacji paliw w Złotoryi. Na nagraniu z monitoringu widać mężczyznę, który otwiera kapsułę zabezpieczajacą i bawi się urządzeniem. Potem zabiera je i ucieka w kierunku centrum miasta.
- Mężczyzna został zatrzymany przez funkcjonariuszy z Komendy Powiatowej Policji w Złotoryi – informuje sierż. sztab, Dominika Kwakszys, oficer prasowa. – Okazało się, że sprzęt nie był mu potrzebny do ratowania życia. Jak ustalili policjanci, ukradł go kompletnie bez powodu. Wymontował z urządzenia baterię, a następnie porzucił na terenie miasta. Mężczyzna swoje zachowanie tłumaczył zbyt dużą ilością wypitego alkoholu. Usłyszał zarzut popełnienia przestępstwa kradzieży mienia. Straty oszacowano na kwotę ponad 8 tysięcy złotych. O dalszym losie zatrzymanego 31-latka będzie decydował sąd. Grozi mu kara do 5 lat więzienia.
Mieszkańcy Złotoryi odnaleźli porzucony defibrylator oraz zdemontowaną z niego baterię. Odnieśli sprzęt na policję. Urządzenie zostało już zwrócone pracownikom urzędu miejskiego, jednak musi przejść badania serwisowe, które wykażą czy nie zostało uszkodzone.
FOT. POLICJA ZŁOTORYJA