Nie zgłosili się chętni za zakup jednej z najatrakcyjniejszych działek w Złotoryi. Efekt Galińskiego?
Działka jest położona w ścisłym centrum miasta, przy deptaku zawsze pełnym ludzi, tuż obok Rynku i kościoła. W planie przestrzennego zagospodarowania jest przeznaczona pod budynek mieszkalny lub usługowy w formie stylowej kamieniczki. Cena wywoławcza została przez Urząd Miasta w Złotoryi obniżona z 301 tys zł. do 190 tys. zł. Ale jednocześnie ratusz postawił wymóg, by inwestor w ciągu roku od podpisania umowy wyburzył stojący w tym miejscu pawilon po kawiarni i na podstawie zezwolenia na budowę wylał fundamenty pod dwukondygnacyjną kamienicę. Jeśli nabywca tego nie zrobi, miasto będzie miało prawo odkupić nieruchomość za te same pieniądze.
Tak wygląda pomysł władz Złotoryi na zagospodarowanie działki, która po pierwsze od co najmniej 8 lat stoi nieużytkowana, po drugie szpeci centrum miasta. Rozstrzygnięcie przetargu zaplanowano na 4 czerwca, ale już dziś wiadomo, że nic z tego nie będzie. Nikt nie wpłacił wadium, które uprawnia do udziału w przetargu.
Może to efekt działań Grzegorza Galińskiego, łodzianina, który przedstawia się jako kandydat na burmistrza Złotoryi. Wykorzystując różne kanały komunikacji (głownie internet), Galiński od kwietnia rozpowszechniał informacje, że działka jest trefna, niemożliwa do zagospodarowania. Pisał o niej “mina”, “dla samobójców”. Straszył rzekomo nieuregulowanym statusem prawnym nieruchomości, sąsiedztwem z samowolą budowlaną parafii, itd,
- Nie chce mi się iść z tym do sądu. Ale każda spółka, której w ten sposób torpedowałby transakcję, nie miałaby skrupułów przed wniesieniem oskarżenia o działanie na jej szkodę – mówi burmistrz Robert Pawłowski.
Swego czasu konkretne plany związane z działką przy ul. Basztowej 4 miał złotoryjski piekarz Grzegorz Baran. W 2005 przejął prawo użytkowania wieczystego nieruchomości wraz z zobowiązaniem, że zabuduje ją w ustalonym terminie. Przygotował projekt kamienicy (miała służyć m.in. za międzynarodowe centrum szkolenia piekarzy) i podjął próbę jej realizacji, ale ze względu na sąsiednią samowolę budowlaną i nieżyczliwość urzędników nie zmieścił się w wyznaczonych ramach czasowych. Nie bacząc na dobre chęci inwestora, ówczesny burmistrz Ireneusz Żurawski doprowadził do tego, że Baranowi działkę sądownie odebrano. Na skutek tej decyzji gmina musiała zwrócić piekarzowi ok. 300 tys. zł za poniesione na inwestycję nakłady, a działka, która dawno mogła być zagospodarowana, jak szpeciła starówkę, tak ją szpeci.
Od tego czasu trwa kosa pomiędzy Grzegorzem Baranem a gminą Złotoryja. Burmistrz Robert Pawłowski, choć w odebraniu działki piekarzowi nie uczestniczył, przejął konflikt po poprzedniku, bo zamiast spróbować szukać sposobu na polubowne zażegnanie sporu przedsiębiorcą, zdecydował się kontynuować linię Żurawskiego, tzn. brnąć w sądowe procesy. Niezagospodarowana – mimo wysiłków obecnych władz miasta – nieruchomość przy ul. Basztowej wygląda jak swoista zemsta piekarza na ratuszu.
Robert Pawłowski zastanawia się, czy jest sens ogłaszać kolejny przetarg (w domyśle, obniżając jeszcze bardziej cenę nieruchomości przy ul. Basztowej 4). – Mamy inny pomysł – dodaje tajemniczo.
Grzegorz Baran deklaruje, że nadal jest zainteresowany wybudowaniem kamienicy pod adresem Basztowa 4. – Wczoraj zastanawiałem się nawet nad wpłaceniem wadium i stanięciem do przetargu – mówi. – Ale nie mam gwarancji, że sytuacja się nie powtórzy, to znaczy, że znowu ktoś po roku wyrzuci mnie z działki. Nie chcę stracić kolejnych 150 tysięcy złotych.
Z rozmowy z piekarzem wynika, że zdecydowałby się na inwestycję, gdyby nie dach plebanii wybudowanej po sąsiedzku przez Parafię Narodzenia Najświętszej Marii Panny. Więźba dachowa tego budynku wystaje poza obrys parafialnej działki, uniemożliwiając potencjalnemu nabywcy gminnej działki realizację inwestycji zgodnie z wytycznymi konserwatora zabytków z Legnicy. Konserwator wymaga, by nowa kamienica nawiązywała do linii historycznej zabudowy.
- Spełnienie tego warunku na ścianie elewacji zachodniej jest niewykonalne, dopóki służby nadzoru budowlanego nie doprowadzą do rozbiórki dachu plebanii – mówi Grzegorz Baran. Zarzuca Powiatowemu Inspektorowi Nadzoru Budowlanego w Złotoryi Ryszardowi Porczyńskiemu tolerowanie samowoli budowlanej parafii na szkodę jej sąsiadów. Przywołuje decyzję Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego z 14 lutego 2012 roku, potwierdzającej, że przy budowie plebanii dopuszczono się naruszeń prawa budowlanego. “Ewentualne nakazanie doprowadzenia inwestycji do stanu zgodnego z przepisami prawa należy do kompetencji właściwego miejscowego organu nadzoru budowlanego stopnia podstawowego” – napisał GINB w uzasadnieniu. Tyle że nie ma żadnej siły zdolnej wymusić na złotoryjskich urzędnikach podjęcie zdecydowanych, konsekwentnych i skutecznych działań przeciwko parafii.
- Z tego powodu Galiński ma rację, gdy pisze o niemożliwości zrealizowania inwestycji na gminnej działce przy ul. Basztowej 4 – przekonuje Grzegorz Baran. Przyznaje, że gdyby nabył w przetargu nieruchomość, miałby możliwość skuteczniejszego oddziaływania na PINB, ewentualnie wymuszenia rozbiórki dachu na drodze postępowania sądowego. Nie sądzi jednak, że udałoby się to przed upływem roku, jaki ratusz wyznaczył nabywcy na wylanie fundamentów.
- Dopóki proboszcz nie rozbierze dachu plebanii albo konserwator zabytków nie złagodzi decyzji dotyczącej linii zabudowy, będzie trwał pat. Tak długo przy Basztowej 4 nic się nie zmieni – uważa piekarz.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
No to się narobilo. Burmistrz z Komendantem SM będą musieli zeznawać przed Sądem. I jak dobrze pójdzie to ze świadków mogą się stać obwinionymi. Ale to już ich problem. Z wyrazami szacunku Grzegorz Galiński
No to się narobilo. Burmistrz z Komendantem SM będą musieli zeznawać przed Sądem. I jak dobrze pójdzie to ze świadków mogą się stać obinionymi. Ale to już ich problem. Z wyrazami szacunku Grzegorz Galiński
i tego sie trzymaj.
o tym samym co wy wcześniej, wbrew pozorom.
a ty o czym tym razem?
Urzędnicy powinni udawać, że nie widzą cwaniactwa, przejmowania majątku gminy, niby zgodnie z prawem. Zwłaszcza wtedy, gdy robią to tacy, którzy już wcześniej się obłowili. To są wasze standardy. No cóż….
a ty ktorego sie trzymasz?
Stosujecie podwójne standardy do takich samych zachowań, ale nie chcecie tego zobaczyć. Nihil novi…
dziwne ze generalnie ta parafia nigdy nie przeszkadza…tobie.Moze czas juz zamienic kiecke…… na spodnie?
Redaktorze taka jest pańska ocena. Bardzo często przeinacza pan fakty, raz podaje pan jedną wersją, a później inną. Było pozwolenie na budowę, innym razem nie można budować, bo parafia przeszkadza. Widać, że jest pan przywiązany do własnej wersji wydarzeń i szkoda czasu na dyskusję.
Kontynuacji nie będzie.
Do OOOO Proszę poczynić założenie, że urzędnicy w ratuszu z burmistrzem włącznie są nie tylko po to, by egzekwować prawo, ale też po to, by służyć obywatelowi. Zawsze powinni mieć na uwadze dobro miasta. Wtedy będziemy mogli spojrzeć na sprawy państwa B., M., (także S., K.) z tej samej perspektywy. Postaram się Panu (Pani?) streścić mój pogląd w kilku punktach. 1. Zarówno na sposób traktowania B., jak i sposób traktowania proboszcza przez złotoryjskich urzędników, rzutowały relacje towarzyskie (polityczne) w trójkącie piekarz -burmistrz – proboszcz. 2. W interesie miasta (niekoniecznie w interesie proboszcza) było, aby B. wybudował kamienicę przy ul. Basztowej, jeśli nie do 2010 roku, to może do 2011 albo 2012. 3. Nie mając innego pomysłu na zagospodarowanie działki przy ul. Basztowej 4., ratusz powinien wspierać inwestora w zamiarze wybudowania plomby, zamiast torpedować tę inicjatywę kierując sprawę do sądu. 5. w tej sprawie ratusz wolał jednak bronić interesu parafii. 5. Efekt? W roku 2018 mamy a) konflikt b) niezabudowaną działkę c) 300 tys. zł odszkodowania wypłacone z budżetu miasta d)samowolę budowlaną blokującą zagospodarowanie działki Basztowa 4 i remont kamienicy państwa S. 6. Tak samo jak z państwem B., miasto postąpiło z państwem M.: zamiast rozmów, prób załatwienia sprawy w interesie Złotoryi, burmistrz Ż. wystąpił przeciw inwestorowi na drogę sądową. 7. Skoro w interesie miasta było otwarcie winiarni w Rynku, to Ż. powinien zrobić to samo, co zrobił burmistrz P.: porozmawiać z inwestorem, aby zrobił takie wejście to piwnicy, które nie naruszy prawa i nie będzie kolidować z historyczną zabudową. 8. W obu przypadkach zabrakło dobrej woli
Jakoś nie panimaju. Panimaju natomiast, że masz jakiś osobisty uraz. No cóż, zdarza się.
ale oni nie naruszyli a kieckowy naruszył…panimajesz?
To sprawa dla nadzoru budowlanego.
Redaktor prezentuje zaś podwójne standardy. Jak M. weszli na Rynek i mieli rozebrać swój ” sarkofag” to byli biedni pokrzywdzeni. Parafia chyba podobnie naruszyła granice gruntu gminy i jest “be”….
najpierw sie wez za faceta w kiecce.
bo plebania przeszkadza ..Mnie tez.
Ilość kłamstw w tej sprawie jest porażająca. Znów biedny pokrzywdzony B. he he he.
Facet miał wyburzyć pawilon w 2006r. i wtedy zacząć budowę. Ile jeszcze tych bzdur?
Nooo parafia przeszkadza…………….. i co?
Rzetelne dziennikarstwo? Czy to nie na tym portalu prezentowano ” stylową kamieniczkę”, na którą rzekomo pan B. miał pozwolenie na budowę? Po wielu latach nagle okazuje się, że nawet projektu nie można zrobić, bo parafia przeszkadza. Czytelnik wszystko kupi?
Wyjeżdżają tak samo ze Złotoryi jak z Legnicy, Chojnowa czy tego super Jawora. Pomyśl dlaczego
Panie Burmistrzu stwierdzenie, że nie chce się Panu z tym iść do Sądu zakrawa na kpine z mieszkańców i z obowiązującego prawa. Nic dodać nic ująć. Jaj to nigdy Pan nie miał,ale ten wpis rozwijał już wszelkie co do tego wątpliwości. Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na pozew
Wcześnie pan B. twierdził, że ma projekt i pozwolenie na budowę i tylko zły burmistrz mu uniemożliwił budowę. To jak jest naprawdę?
Przestaje się dziwić że wszyscy stąd wyjeżdżają kilka osób rządzi tym miastem niedługo zostaną oni i emeryci a do pana redaktora to jest obiektywne dziennikarstwo czy podlizywanie się ?