Ze względu na niską frekwencję odwołano główne atrakcje dziewiątej edycji Biegu Wulkanów: biegi na 7 i 13 kilometrów. 23 czerwca odbędzie się tylko bieg dla dzieci. Złotoryjanie szukają winnych. Fakty są takie, że póki bieg robił Mirosław Kopiński z innymi społecznikami, frekwencja dopisywała. Spadła raptownie, kiedy organizację imprezy przejęło od Kopińskiego miasto.
9. Bieg Szlakiem Wygasłych Wulkanów miał się odbyć 23 i 24 czerwca, ale zabrakło chętnych do biegania. W poprzednich latach na imprezę do Złotoryi zwalało się po 500-700 zawodników. Było minęło. W tym roku na liście startowej biegu na 13 kilometrów figurują 134 nazwiska. Do biegu na 7 kilometrów zgłosiło się 98 osób. A i tak przyjazd połowy z nich jest niepewny, bo tylko 125 uczestników już wniosło opłatę startową.
“Aktualna frekwencja jest na poziomie znacznie niższym od oczekiwań organizatora” – głosi opublikowany dziś komunikat Złotoryjskiego Ośrodka Kultury i Rekreacji. W związku z tym na dwa tygodnie przed imprezą ZOKiR postanowił odwołać obie zaplanowane biegi dla dorosłych (na dystansie 7 km i 13 km). Kto wniósł opłatę startową, dostanie zwrot – obiecują organizatorzy. 23 czerwca odbędzie się tylko Bieg Małego Zdobywcy Wulkanów i Bieg Przedszkolaka – dla dzieci.
Internet zawrzał od hejtu. Jedni żałują, wspominając ciekawą trasę i fantastyczną atmosferę minionych imprez, ale inni narzekają, że już w ubiegłym roku organizacja szwankowała: mimo wysokich opłat dla zawodników brakowało wody na mecie, posiłku po biegu, nie zgadzały się rozmiary koszulek w pakietach startowych, itd… Mirosław Kopiński, który w 2009 roku wymyślił Bieg Szlakiem Wygasłych Wulkanów, długo brał na siebie ciężar organizacji tej imprezy. Ze wsparciem żony, przyjaciół i znajomych, przy zaangażowaniu setek wolontariuszy, przygotował osiem letnich i pięć zimowych edycji Wulkanów. Ale po ubiegłorocznej edycji sygnalizował zmęczenie i rozgoryczenie. Szczególnie zabolały go głosy niektórych radnych, kwestionujących sens dotowania przez miasto prywatnej imprezy. Plotkowano – wbrew prawdzie – o niebotycznych zyskach, jakie trafiają do kieszeni Mirosława Kopińskiego
- Z prawdziwą przyjemnością oddałbym większą część organizacyjnej pracy miastu, a sam skupił się na przygotowaniu trasy i promocji imprezy – mówił Kopiński w czerwcu 2017 roku podczas posiedzenia Komisji Kultury, Oświaty i Sportu Rady Miejskiej w Złotoryi. – Rozliczenia, cała ta księgowa robota, mnie nie rajcuje. Ja nie chcę nawet widzieć tych pieniędzy. Bierzcie do jednej puli wszystko, wpisowe od zawodników, wpłaty od sponsorów, wydawajcie je i rozliczajcie sami.
Ratusz posłuchał tych zachęt. Sprawami organizacyjnymi takimi jak regulaminy, pozyskiwanie sponsorów, przyjmowanie zapisów, zamówienie koszulek, medali, druk plakatów, etc. obarczono Złotoryjski Ośrodek Kultury i Rekreacji. Mirosław Kopiński miał – zgodnie ze swą deklaracją – zająć się przygotowaniem trasy i promocją biegu. Szczegółów jednak nie dogadano i wyszło tak jak wyszło. Mirosław Kopiński liczył, że dostanie kogoś do pomocy przy promocji. Nie dostał. ZOKiR liczył, że wystarczy ogłosić zapisy i pieniądze zaczną same wpływać do skarbony. Nie wpływały. Promocja ruszyła w kwietniu, gdy zorientowano się, że listy startowe zieją pustkami, ale horrendalna opłata startowa (170 zł) bez szans na bonifikaty skutecznie odstraszała amatorów biegania.
- Wysokość opłaty zasugerował nam Mirek Kopiński – mówi burmistrz Robert Pawłowski.
Niby tak. Ale w poprzednich latach stosowano system promocji. Im wcześniej ktoś się wpisał na listę, tym większą dostawał zniżkę. Stali bywalcy Wulkanów zapisywali się masowo 6-7 miesięcy przed imprezą, by zaoszczędzić po kilkadziesiąt złotych.
Robert Pawłowski deklaruje, że chce, aby za rok letni Bieg Wulkanów odbył się jak zwykle. I że miasto nauczyło się czegoś na swych błędach.
- Siadamy od razu i zaczynamy organizowanie przyszłorocznej imprezy od nowa – mówi.
ZOKiR zapowiada poważne potraktowanie sugestii o obniżeniu opłaty startowej.
Zimowa edycja biegu stoi pod znakiem zapytania. Niewykluczone, że w tym roku także na Grodźcu Wulkany nie wypalą.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
a ty jak kataryna ciagle to samo.Idz na wiec albo spotkaj sie z maciarewiczem.
Haha ten dalej swoje. Poza polityką i nienawiścią do PiS jest też realny świat lustratorze. Idź na spacer.
a wizyta kaczynskiego spodoba sie?
No i gitara. Zryte łąki, plastiki po napojach i taśmy Decathlona walające się w lesie od kilku lat. Na pewno za tym nie zatęsknię.
Kopiński miał się zająć promocję, to czyja wina? Liczył, że dostanie kogoś do pomocy to dlaczego się o to nie upomniał?