W 2016 roku stowarzyszenie Złota Cooltura dostało ze złotoryjskiego ratusza 600 złotych dotacji na organizację imprezy Moto Szoł. Gdy okazało się, że organizator zbyt lekko traktuje kwestie bezpieczeństwa, miasto wycofało swoje wsparcie i zażądało zwrotu pieniędzy. – Kto daje i odbiera ten się w piekle poniewiera – dogaduje burmistrzowi Robertowi Pawłowskiemu prezes Złotej Cooltury Daniel Leks. Pieniędzy ani myśli oddać.
Daniel Leks nie widzi powodu, dla którego miałby ulec presji ratusza. – Impreza się odbyła, pieniądze zostały wydane – argumentuje.
Chodzi o festyn Moto Szoł nad zalewem, który miał być częścią złotoryjskiej majówki w 2016 roku. Na kilka dni przed imprezą okazało się, że organizator zaniedbał wymaganych prawem formalności. Wprawdzie Złota Cooltura poinformowała komendę Policji o swym festynie, ale nie zawarła w swym piśmie informacji dotyczących m.in. kwestii bezpieczeństwa, planowanej liczby uczestników, służb porządkowych, przewidywanych zagrożeń i zakłóceń porządku publicznego czy sprzedaży alkoholu. Do Urzędu Miasta w Złotoryi jako gospodarza terenu stowarzyszenie w ogóle nie pofatygowało się ze zgłoszeniem, choć było zobowiązane zrobić to najpóźniej miesiąc przed festynem. W rezultacie ani Policja, ani ratusz nie wiedziały, czy mają do czynienia z imprezą “zwykłą”, czy masową, wymagającą dodatkowych zabezpieczeń i specjalnych ustaleń. Burmistrz Robert Pawłowski zadziałał zdecydowanie: wysłał do stowarzyszenia pismo, że ze względu na niedopełnienie obowiązków dotacja została cofnięta i Złota Caoltura ma w terminie 7 dni zwrócić całą kwotę wraz z odsetkami.
Do dzisiaj nie udało się wyegzekwować tych pieniędzy.
Według Anny Ardeli, naczelniczki Wydziału Spraw Społecznych Urzędu Miejskiego w Złotoryi, spór najprawdopodobniej skończy się w sądzie.
Na razie jest 1:0 dla Złotej Cooltury. Jeszcze w maju 2016 roku miasto złożyło w Prokuraturze Rejonowej w Złotoryi zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa (zdaniem burmistrza, Moto Szoł odbył się bez należytego zabezpieczenia, co mogło narazić uczestników festynu na utratę życia i zdrowia), ale śledztwo zakończyło się w listopadzie 2016 roku umorzeniem.
FOT. PIXABAY.COM
Panie redaktorze, propozycja na tytuł kolejnego artykułu w tym temacie (a zakładam że będzie) to: “Dura lex, sed Leks”
GG nie wie gdzie dzwonią, ale nie omieszkał się wypowiedzieć.
Ha.ha. a ponoć to ja jestem takim pieniaczem co ze wszystkim leci do Prokuratury,a tu proszę mam naśladowce, i to kogo? ha.ha. Samego Burmistrza Pawłowskiego,który “poleciał” do Prokuratury po 600 stówek. Oj ten Pan Burmistrzunio ma bardzo kiepską pamięć. Szkoda tylko, że w jedną stronę. Mnie jakoś mu się zapomniało zwrócić w terminie w sumie kilkanaście tysięcy złotych zabezpieczeń umów, które po wpłacałem w chwili ich podpisania. Dopiero zawiadomienia do prokuratury i wyrok sądu wymogły na nim zwrot tych bezprawnie zatrzymanych kwot. Z wyrazami szacunku Grzegorz Galiński .