Mija rok od wszczęcia śledztwa w sprawie mieszkania posła Roberta Kropiwnickiego w legnickim Rynku. Przestępstwa nie stwierdzono. Ale prokuratura nie traci nadziei. Wystąpiła do Prokuratora Generalnego o zgodę na przedłużenie śledztwa o kolejne 3 miesiące.
Prostytutka przez kilka miesięcy wykorzystywała mieszkanie posła do miłosnych schadzek. Poseł twierdzi, że o tym nie wiedział. Kobieta wynajęła jego mieszkanie za pośrednictwem agencji nieruchomości. Nie kontaktowała się z Kropiwnickim – czynsz wpłacała do agencji, tam też załatwiała inne formalności.
Po czasie sąsiedzi zaczęli coś podejrzewać. Zaniepokoiły ich pielgrzymki mężczyzn do nowej lokatorki. Próbowali podzielić się swymi spostrzeżeniami z posłem, ten jednak długo nie chciał dać im wiary. Gdy korespondencja pomiędzy mieszkańcami bloku a Robertem Kropiwnickim wyciekła do prawicowej prasy, sprawa zrobiła się dla parlamentarzysty na tyle nieprzyjemna, że wymówił kobiecie lokum.
Po sugestii Ministerstwa Sprawiedliwości, w lipcu 2016 roku Prokuratura Okręgowa w Legnicy wszczęła śledztwo w sprawie mieszkania posła. Prostytutka przyznała się do uprawiania nierządu. Twierdziła, że działała na własny rachunek, bez tzw. alfonsa, z którym musiałaby się dzielić pieniędzmi. Śledczy okazali się jednak na tyle nieufni, że od roku poszukują ewentualnego sutenera prostytutki. 15 września 2016 roku sprawa została przekazana Prokuraturze Regionalnej w Krakowie.
- Nikomu nie przedstawiono zarzutów. Nie wykluczam jednak, że prokurator prowadzący sprawę zamierza to zrobić, wystąpił bowiem do Prokuratora Generalnego o zgodę na przedłużenie śledztwa jeszcze o 3 miesiące – mówi prokurator Włodzimierz Krzywicki, rzecznik Prokuratury Regionalnej w Krakowie.
FOT> PIXABAY.COM/ andreas 160578