Kraina
Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  styl życia  >  Current Article

Ziętal wrócił z Rumunii. Na rowerze pokonał 3,5 tys. km

Przez   /   19/05/2022  /   No Comments

Legniczanin Piotr Ziętal może dopisać kolejne 3 446 km do swojego rowerowego CV – w niedzielę wrócił z 24-dniowej wycieczki na południe Rumunii. Wiosenna aura dała mu się nieźle we znaki. – Chłodne ranki. Dużo deszczu. Ale też palące słońce – opowiada, pokazując uszy przypieczone jak skwarki. Trochę odpoczął i znów go ciągnie na rower.

Tę Rumunię wymyślił sobie trzy lata temu, ale przyszła pandemia i plany diabli wzięli. W 2017 roku zdążył zwiedzić z rowerowego siodełka Transylwanię. Zauroczony krajobrazami, obiecał sobie wrócić i objechać resztę kraju.

- Południe Rumunii jest inne, dużo biedniejsze – mówi Piotr Ziętal. – Niemiłosiernie brudne i zaśmiecone. Oburza mnie syf w rowach przy polskich drogach, ale tam jest to samo razy trzy. Nie raz musiałem też uciekać przed watahami wychudzonych, bezdomnych psów. Za to ludzie, których spotykałem, byli – bez wyjątku – bardzo sympatyczni.

Kierowcy zatrzymywali się, by podać zdrożonemu rowerzyście coś do zjedzenia, poczęstować go butelkę wody. Mijając Ziętala, trąbili i pozdrawiali go przyjaźnie. Byli zaskoczeni, że ktoś z Polski wypuścił się w taką podróż.

Zauroczyła go starówka w Sibiu, 150-tysięcznym mieście w Siedmiogrodzie. Bardzo ładny jest też leżący trochę bardziej na wschód Brașov. A wybrzeże morza Czarnego?

- Morze jak morze. Na mnie zawsze większe wrażenie robiły góry – odpowiada Piotr Ziętal.

Dlatego po Węgrzech – płaskich jak stół i nudnych, mimo fantastycznej infrastruktury dla rowerzystów – jechało mu się średnio.

Z Polski wyruszył 22 kwietnia. Ciągnąc ze sobą jakeś 120 kilo (w tym ok 45 kg w sakwach) przejechał Czechy, kawałek Słowacji, Węgry, Rumunię. Na parę godzin wpadł do Serbii, by skrócić sobie drogę. W drodze powrotnej musiał skorzystać z dobrodziejstwa czeskich kolei, by przed końcem urlopu zameldować się w Legnicy – 300 kilometrów z Břeclava przejechał pociągiem.

Dziennie robił średnio 144 kilometry. Czas go gonił, więc nie mógł sobie pozwolić na przerwę. Kiedyś cały dzień jechał w deszczu, 150 kilometrów. Nieraz zmagał się z przednim wiatrem. Mordęga. Ale Piotr Ziętal promienieje szczęściem.

- Na rowerze czuję się wolny – mówi. – To reset dla mojej głowy.

Ma już plany na najbliższe lata. Za rok Grecja, za dwa lata – Turcja. A może Ukraina, jeśli skończy się wojna. Chciałby tam pojechać. Do Rumunii, obiecuje sobie, jeszcze kiedyś wróci. W jego topie najlepszych miejsc do rowerowych podróży to numer jeden, przed Bośnią i Chorwacją.

Przy tegorocznej eskapadzie wsparły go zaprzyjaźnione firmy: Tiga Cynk, Spolbud i Profi-Meble. Jak zwykle, za powodzenie wyprawy kciuki trzymali syn Konrad z Anią, wnuczek Aronek, Maja, rodzina, przyjaciele i znajomi. Piotr Ziętal dziękuje wszystkim, którzy wspierają jego pasję poprzez wpłaty na portalu zrzutka.pl.

Obejrzyjcie fantastyczne zdjęcia, jakie przywiózł z podróży.

FOT. PIOTR ZIĘTAL

    Drukuj       Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


* Wymagany

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

You might also like...

img_5342,mVqUwmKfa1OE6tCTiHtf

Koniec sporu zbiorowego w MOPS. Jest porozumienie

Read More →