Można już być spokojnym o życie Zetora – starego psa, który na granicy śmierci głodowej został odebrany rolnikowi z Gierałtowca. Pod opieką Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt przytył nieco, nabrał sił, chodzi i jest szczęśliwy. To również zasługa tysiąca ludzi, którzy wpłacili datek na jego leczenie.
Minęło 2,5 miesiąca od głośnej interwencji DIOZ w gospodarstwie Łukasza Ł. w Gierałtowcu. Podczas wizyty inspektorów pies przebywał w kojcu, w którym nie było czystej, zdatnej do picia wody – wyłącznie zgniła, zzieleniała od starości. Nie było też nic do jedzenia poza czerwoną cieczą na dnie jednej z misek, mogącą być równie dobrze krwią lub skisłym barszczem. Pies był przeraźliwie wychudzony. Wyglądał jak obciągnięte skórą kości. Nie potrafił ustać na nogach. Żerowały na nim tysiące pcheł, więc aby się ich pozbyć, trzeba było ogolić całą sierść. Zetor miał też głębokie, przewlekłe zapalenie kanałów słuchowych oraz obrzydliwe zapalenie w obrębie gałek ocznych z wyciekiem cuchnącej ropy. Wontariusze DIOZ nie byli pewni, czy uda się go uratować.
Krytyczny moment minął. Zetor żyje i czuje się dobrze. Nabrał sił pod opieką weterynarzy współpracujących z DIOZ-em. Wstaje i chodzi. Już nie cieknie mu ropa z uszu ani oczu. Wciąż jest chudziutki, ale wygląda zdecydowanie lepiej, niż w czerwcu, gdy odbierano go Łukaszowi Ł.
- Jest cudowny, wdzięczny niewypowiedzianie za to, że uratowaliśmy jego życie – mówi Konrad Kuźmiński, prezes Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt. – Przepiękny pies. Prawdopodobnie dożyje u nas późnej starości, bo nie chcielibyśmy narażać go na kolejny stres.
Los Zetora poruszył ludzi w całej Polsce. Na prośbę o pieniądze o wsparcie leczenia staruszka odpowiedziało 1 076 osób, które na portalu Zrzutka.pl wpłaciły łącznie ponad 33 tys. zł. Tak stary Zetor został gwiazdą DIOZ-u i pomógł tej organizacji ratować inne skrzywdzone przez ludzi zwierzęta.
FOT. DIOZ