Do szpitala w Głogowie trafiła ośmiomiesięczna dziewczynka z zapaleniem opon mózgowych i wstrząsem septycznym. Z niepełną diagnozą, bez konsultacji anestezjologicznej podjęto próbę przewiezienia jej na specjalistyczny oddział we Wrocławiu. W drodze okazało się, że stan pacjentki pogorszył się, a w karetce brakuje sprzętu, by ją ratować. Za śmierć dziecka prokurator wini lekarzy: Katarzynę L i Radosława W.
Był 7 stycznia, godzina 23 wieczorem, gdy na izbę przyjęć głogowskiego szpitala zgłosili się rodzice z chorą dziewczynką. Dziecko przyjęto na oddział dziecięcy i prawidłowo zdiagnozowano zapalenie opon mózgowych. Zgodnie z procedurą, należało ją przetransportować na oddział specjalistyczny do Wrocławia. Lekarka wezwała karetkę.
Ale choć na dole stały specjalistyczne ambulanse legnickiego Pogotowia Ratunkowego, doktor Katarzyna L. zadzwoniła po karetkę do przychodni we Wschowie, bo to z nią szpital miał podpisaną umowę na transport chorych.
Około 3 w nocy, gdy oczekiwano na karetkę, u dziewczynki pojawiły się objawy wstrząsu septycznego, które powinny skutkować dodatkową konsultacją anestezjologiczną i ponowną oceną, czy w tym stanie dziecko nadaje się do transportu. Ale doktor Katarzyna L. nie rozpoznała sepsy, nie wezwała anestezjologa i pozwoliła zapakować pacjentkę do niewyposażonego odpowiednio ambulansu ze Wschowy.
W drodze do Wrocławia stan dziewczynki pogorszył się. Lekarz zatrzymał karetkę i wezwał pogotowie ratunkowe, które udzieliło dziewczynce pomocy, nim w końcu udało się ją dowieźć na oddział intensywnej opieki. Mimo prawidłowo prowadzonej resuscytacji i innych zabiegów wrocławskich lekarzy, dziecko zmarło po 3 dniach.
- W ostaniem czasie prokurator otrzymał opinię biegłych z zakładu medycyny sądowej z Warszawy - informuje prokurator Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy. – Specjaliści z zakresu medycyny sądowej, pediatrii i medycyny ratunkowej stwierdzili, że działania lekarki prowadzącej dziecko w szpitalu w Głogowie oraz lekarza ze Wschowy przyjmującego dziecko do transportu naraziły dziewczynkę na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Prokuratura postawiła lekarzom zarzuty. Doktor Katarzyna L. z głogowskiego szpitala ma trzy. Nieprzytomną dziewczynkę z rozpoznanym zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych i z objawami rozwijającego się wstrząsu septycznego przekazała do transportu medycznego bez dokonania odpowiedniej konsultacji. Wiedząc o pogarszającym się stanie zdrowia dziecka nie podjęła starań o przetransportowanie dziewczynki najbliższą dostępną karetką specjalistyczną, ale zamówiła ambulans z odległej Wschowy. W ten sposób – zdaniem prokuratury – nieumyślnie doprowadziła do śmierci dziecka na skutek niewydolności oddechowej i krążeniowej.
Lekarz z karetki pogotowia Radosław W. usłyszał zarzut narażenia dziecka na niebezpieczeństwo oraz nieumyślnego spowodowania śmieci, bo przyjął dziewczynkę do transportu medycznego pomimo nieprzytomności i rozwijających się objawów wstrząsu septycznego.
Liliana Łukasiewicz: – Biegli stwierdzili, iż w tym konkretnym przypadku lekarka nie powinna czekać na karetkę ze Wschowy lecz podjąć starania o przewiezienie dziecka karetką specjalistyczną pobliskiego pogotowia ratunkowego, pomimo nie podpisania z tą firmą umowy. W razie odmowy winna zwrócić się o pomoc do Koordynatora Ratownictwa Medycznego we Wrocławiu. Dopiero gdyby ten nie zadysponował karetki specjalistycznej, winna poprzestać na karetce przeznaczonej do transportu chorych. Jednocześnie biegli wskazali, że nawet w sytuacji dokonania konsultacji anestezjologicznej rokowania w przypadku zapalenia opon mózgowo rdzeniowych
z objawami wstrząsu septycznego są bardzo poważne i obarczone dużą śmiertelnością.
Lekarze nie przyznali do popełnienia przestępstwa. Katarzyna L. skorzystała z prawa do odmowy wyjaśnień. Radosław W. twierdzi, że chciał ratować dziecko, a jedynym rozwiązaniem było jak najszybsze przewiezienie go do Wrocławia.
Podejrzanym grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. Śledztwo jest w toku.
FOT. PROKURATURA OKRĘGOWA W LEGNICy