Konrad Szołajski – reżyser filmu dokumentalnego “Dobra zmiana” – przy okazji wizyty w Legnicy opowiedział nam o swych następnych projektach. Jednym z nich będzie film o najsłynniejszym aktualnie legniczaninie Marku Falencie – biznesmenie, który wspólnie z kelnerami obalił rząd Platformy Obywatelskiej. Wcześniej Szołajski chce jednak zrobić dokument o mowie nienawiści i wydać książkę o opętaniu.
Konrad Szołajski przyjechał na zaproszenie Jacka Głomba – prezesa Fundacji Naprawiacze Świata – by wziąć udział w pokazie filmu dokumentalnego “Dobra zmiana” o dwóch kobietach z dwóch stron politycznej barykady, jaką została podzielona Polska. Po seansie w kinie Piast reżyser odpowiadał na pytania widzów, a dzień później znalazł czas na rozmowę z legnickimi dziennikarzami. Podczas tego spotkania wyznał, że już rozpoczął przygotowania do filmu o mowie nienawiści.
- To niezwykle niebezpieczne zjawisko, znane od dawna, choć nienazywane wcześniej w ten sposób – uważa Konrad Szołajski. - Mowa nienawiści w przedwojennych Niemczech zaowocowała zagładą ludności żydowskiej. Mową nienawiści posługiwano się po wojnie w stosunku do żołnierzy Armii Krajowej. Chciałbym zbadać to zjawisko. Opisać jego mechanizmy. Poszukać odpowiedzi na pytania, kto to inicjuje, dlaczego ludzie to robią, co im to daje. Bez takiego opisu, bez zrozumienia mechanizmu mowy nienawiści, nie da się jej zwalczyć. A ona zawsze prowadzi do rozlewu krwi. To, co obecnie dzieje się w Polsce, jest jeszcze utrzymywane w ryzach, choć przecież już jedna pani spoliczkowała inną panią, jedni aktywiści skopali innych aktywistów, zabito prezydenta Gdańska i próbowano zabić byłego prezydenta Siedlec.
Tak jak w “Dobrej zmianie” Szołajski chce dać głos obu stronom politycznego sporu. Poszukać tego balansu, który pozwala ludziom o różnych poglądach spotkać się i rozmawiać, zamiast brnąć w konflikt. Ani państwowe instytucje, ani telewizje nie są zainteresowanie takimi filmami. Trochę z konieczności a trochę z wyboru Konrad Szołajski zrobił “Dobrą zmianę” dzięki publicznej zbiórce na portalu crowdfundingowym Zrzutka.pl. W podobny sposób będzie zbierał pieniądze na film o mowie nienawiści.
- Chcemy budować kulturę niezależną od polityki. Kultura powinna być eksterytorialna – mówi Konrad Szołajski. – Film dokumentalny powinien pokazywać jak w lustrze symptomy choroby, zanim będzie za późno na ratunek. Konieczne jest, aby pieniądze trafiały bezpośrednio do twórców, z pominięciem urzędniczych i partyjnych sit.
Szołajski ma też w planach film o pochodzącym z Lubina Marku Falencie. W żartach pyta, czy miejscowi nie myślą ochrzczeniu imieniem biznesmena, którejś z ulic, albo wystawieniu mu pomnika. Nazwisko Falenty znów trafiło ba czołówki gazet w związku z jego ucieczką, zatrzymaniem w Hiszpanii i odrzuceniem wniosku o ekstradycję.
Falenta – urodzony w Lubinie biznesmen, absolwent Wyższej Szkoły Menadżerskiej w Legnicy, właściciel spółki Electus skupującej szpitalne długi, milioner – zorganizował podsłuchiwanie polityków w warszawskiej restauracji “Sowa i Przyjaciele”. Ujawnione przed wyborami nagrania rozmów, które prowadzili przy ośmiorniczkach i kawiorze, doprowadziły w rezultacie do spadku notowań Platformy Obywatelskiej i zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości w 2015 roku. Podobno taśm jest dużo więcej i podobno zawierają jeszcze bardziej bulwersujące treści. To fascynujący temat dla dokumentalisty, bo nie wiadomo, w czyich są rękach i kto jeszcze ukrywa się za plecami Marka Falenty.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI