Ponad 300 pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej oraz Domu Pomocy Społecznej w Legnicy wzięło udział w dwugodzinnym strajku ostrzegawczym. To wyraz ich desperacji. Polityka płacowa miasta doprowadziła to tego, że 80 proc. załogi MOPS i DPS pobiera wynagrodzenie na poziomie krajowego minimum. Ludzie domagają się podwyżek, bo nie mają za co żyć.
W godz. 10-12 MOPS wstrzymał obsługę klientów. W żłobkach opieka została ograniczona do niezbędnego minimum – część rodziców, uprzedzonych o strajku, w ogóle nie przyprowadziła dzieci do placówki. W domach pomocy społecznej ponad 80 proc. pracowników powstrzymało się od pracy. Opiekę zapewniono tylko osobom niepełnosprawnym. Odwołano zajęcia grup terapeutycznych. Nie przyjmowali specjaliści w ośrodku wsparcia terapeutycznego. Opóźniło się wydawanie obiadów w Klubie Seniora. I tak dalej.
Strajk ostrzegawczy to sygnał dla prezydenta Legnicy. 8 listopada, podczas ostatniej tury mediacji, będzie miał możliwość zapobieżenia eskalacji konfliktu. Jeśli nie zapewni środków na znaczące podwyżki w MOPS i DPS to jeszcze przed końcem roku można spodziewać się strajku, który na dłużej sparaliżuje miasto. Może się okazać, że na skutek strajku zostaną wstrzymane wypłaty świadczeń socjalnych i dodatków, nie będzie gdzie złożyć wniosków o dopłaty do węgla, itd.
W MOPS i DPS w Legnicy od czerwca trwają spory zbiorowe. Łącznie 272 osoby – niezależnie od wykształcenia, doświadczenia, stażu pracy itp. – otrzymują wynagrodzenie na poziomie płacy minimalnej. Zapowiadana przez prezydenta Tadeusza Krzakowskiego po nowym roku podwyżka o 7,8 proc. nic w ich położeniu nie zmieni – będzie wyłącznie dostosowaniem zarobków do ustawowego minimum. Strona związkowa domaga się od władz miasta bardziej zdecydowanych działań: zwiększenia pensji pracowników o 1,2 tys. zł z wyrównaniem od 1 stycznia 2022 r. oraz o 400 zł od 1 stycznia 2023 r. Prezydent Tadeusz Krzakowski twierdzi, że to niemożliwe. Według niego spadek dochodów Legnicy nie pozwala na podwyżki, które poprawią sytuację płacową załóg MOPS i DPS.
Radni deklarują, że po 15 listopada, gdy trafi do nich projekt budżetu Legnicy na rok 2023, poszukają w nim pieniędzy na podwyżki.
- My jesteśmy otwarci na każde inicjatywy. Chcemy rozmawiać. Należy jednak pamiętać, że tylko prezydent ma możliwość wprowadzania korekt do budżetu miasta – mówi Aneta Mazur, szefowa NSZZ Solidarność przy MOPS w Legnicy.
FOT. NSZZ SOLIDArNOŚĆ PRZY MOPS LEGNICA
Płaca minimałna jest ustalona.Do kogo pretensje.
Nie ma pieniedzy w kasie miejskiej.Czy to nie ci sami radni dali sobie podwyżki i prezydentowi.I co kasa była.I do pracowników mopsu ładnie odchodzic od łozek i odmawiac pomocy za pieniądze podatników