Dramatycznie rozwija się sytuacja w niemieckiej spółce ADO, która produkuje firanki na terenie Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Zaczęło się od dyscyplinarnego zwolnienia szwaczki, która bez pozwolenia wywiesiła na bramie zakładu flagę Solidarności. Załoga domaga się jej powrotu i podwyżek. Dała dyrekcji pięć dni na podjęcie rozmów. Potem fabryka stanie.
Od początku marca w fabryce trwał spór zbiorowy o podwyżki. 26 marca, w dniu strajku generalnego na Górnym Śląsku, jedna z kobiet wywiesiła na bramie flagę Solidarności. Flaga szybko została usunięta, a pracownica za jej powieszenie dostała dyscyplinarkę. Od razu w obronie szwaczki stanęły władze Regionu Zagłębie Miedziowe NSZZ Solidarność. Twierdzą, że niemiecki pracodawca postąpił bezprawnie, bo jako członek komisji zakładowej związku kobieta była objęta prawną ochroną. Solidarność przygotowała pozew do sądu.
Załogę, która od miesiąca grzecznie domagała się podwyżek, arogancja pracodawcy sprowokowała do bardziej zdecydowanych działań. W poniedziałek związkowcy ogłosili pogotowie strajkowe. Walczą już nie tylko o pieniądze, ale też o przywrócenie do pracy swojej koleżanki. Jeśli do piątku nie dojdzie do rozmów, od przyszłego tygodnia pracownicy ADO rozpoczną strajk.