Podczas pogrzebu 80-letniego legniczanina okazało się, że w trumnie na katafalku leży inny zmarły. Zakład pogrzebowy należący co Legnickiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej pomylił ciała, a gdy rodzina zgłosiła pomyłkę, przystąpił do gorączkowych poszukiwań zaginionych zwłok. Wyciągnięto je – dosłownie – spod ziemi. Okazało się, że godzinę wcześniej 80-latek został pochowany pod innym nazwiskiem.
Pogrzeb odbył się z kilkugodzinnym opóźnieniem. Zbulwersowana rodzina zmarłego powiadomiła policję.
- Wiemy na pewno, że do pomyłki doszło w naszym prosektorium przy cmentarzu w Jaszkowie – mówi Malwina Komarnicka, rzeczniczka prasowa Legnickiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Legnicy. – Zawinił pracownik. Zgubiła go rutyna. Jest nam przykro, bo do takiej sytuacji w ogóle nie powinno dojść.
Pogrzeb (powtórzony) drugiego z mężczyzn odbędzie się w czwartek.
LPGK przeprosiło rodziny zmarłych. W najbliższym czasie prezes spółki planuje spotkać się z nimi, by porozmawiać, wyjaśnić sytuację i raz jeszcze za nią przeprosić.
W Zakładzie Usług Pogrzebowych w Legnicy już raz zdarzył się podobny skandal. W 2011 roku rodzina kobiety, która miała być pochowana na komunalnym cmentarzu, zgłosiła, że w trumnie leży inna zmarła. Zaginęła też odzież przygotowana na pochówek. Podobnie jak teraz, konieczna okazała się ekshumacja, by odnaleźć zaginione ciało. Jedna z rodzin domagała się wówczas od LPGK odszkodowania za doznane krzywdy moralne, cierpienia, traumę i stres. W sądzie doszło do ugody, w ramach której komunalna spółka wzięła na siebie koszty pogrzebu.
Malwina Komarnicka twierdzi, że zaostrzone po tamtym zdarzeniu procedury powinny wykluczyć możliwość kolejnych pomyłek. A jednak. – Będziemy analizować tę sytuację i jeśli można jeszcze bardziej ulepszyć nasze procedury, na pewno to zrobimy – mówi rzeczniczka LPGK.
FOT. LPGK