Na legnicką scenę teatralną wraca spektakl oparty na prozie Jerzego Pilcha. Powróci też klimat lat 60. ubiegłego wieku, luterańska wspólnota i groteskowa wizja zamachu na I sekretarza KC PZPR. A także Zbigniew Waleryś, któremu reżyser Jacek Głomb powierzył rolę zamachowca i „pijaka, który od wódki trzeźwieje”.
Dlaczego „lepszy Gomułka w garści, niż Mao na dachu”? Co można było w PRL wyczytać między wierszami Trybuny Ludu? Jacy są polscy luteranie? Tego można dowiedzieć się z najlepszej inscenizacji prozy Pilcha, jaka przydarzyła się w polskim teatrze. Scenariuszowy pomysł Roberta Urbańskiego, by z powieści Jerzego Pilcha „Tysiąc spokojnych miast” wykroić motyw groteskowego zamachu i uczynić go siłą scenicznego dramatu, był strzałem w dziesiątkę, o czym świadczą nie tylko recenzje, ale i spontaniczne reakcje publiczności.
„Uroczy. Ten staromodny przymiotnik najpełniej oddaje atmosferę, kunszt aktorów, zamysł reżyserski i efekt końcowy produkcji Teatru Modrzejewskiej. „Zabijanie Gomułki” to spektakl nieudziwniony, błyskotliwy, prowadzący widzów ścieżką bliską polskiej rzeczywistości” – ocenił kulturoznawca i profesor Leszek Pułka.
Akcja sztuki rozgrywa się latem i jesienią 1963 roku. Nieprzypadkowo w tym samym czasie, w którym kule zamachowca zabiły prezydenta USA Johna F. Kennedy’ego. Bohaterowie opowieści planują wyprawę do Warszawy i zgładzenie Władysława Gomułki, bowiem niejaki Józef Trąba (Zbigniew Waleryś) postanowił przed śmiercią zrobić coś pożytecznego dla ludzkości. Ten nierób, lekkoduch, pijak i filozof w jednym, ma jednak problem, bo, „cóż można uczynić, kiedy nie ma co uczynić”. Postanawia zatem zabić “jednego z wielkich tyranów ludzkości”. Wybór pada właśnie na I Sekretarza PZPR. Dlaczego akurat na niego? Hitler i Stalin są już „passé”, a Mao Tse Tung trudno osiągalny z uwagi na dystans i chroniczny brak gotówki.
„Wszystkie postacie zostały przez Pilcha wyposażone w jakiś nadmiar, przerysowanie, przesadę, a Głomb ten karykaturalny rys podchwycił i podkreślił w swojej inscenizacji. To działa. Przez półtorej godziny widownia chichocze jak na kabaretonie w Opolu” – pisał po legnickiej premierze Piotr Kanikowski. „Wyszło pięknie. To jest taka sztuka, o której po latach się pamięta przede wszystkim ze względu na jej klimat” – dodawał recenzent Radia Wrocław Grzegorz Chojnowski.
„Teatr Głomba podoba się dlatego, że spektakle są realizowane z myślą o widzu, który przychodzi do niego po wrażenia duchowe i estetyczne. Reżyser świadomie rezygnuje z patosu. Nie obarcza widza poczuciem niezrozumienia. W jego przedstawieniach o prostych sprawach mówi się językiem nieskomplikowanym. Obraz ma za zadanie dopełnić wypowiedzi aktorów, a nie dekoncentrować. Głomb i tym razem sprostał zadaniu pozornie niemożliwemu do wykonania (proza Pilcha jest niezwykle trudna do przełożenia na język teatru), bowiem wspaniale przedstawił nieznany świat polskich ewangelików w krzywym zwierciadle, nie oszczędzając przy tym katolików ”– zauważył Grzegorz Ćwiertniewicz z Nowej Siły Krytycznej.
„Zabijanie Gomułki” na Scenie Gadzickiego legnickiego teatru w piątek 22 maja o godz. 19.00. Spektakle przedpołudniowe 20 i 21 maja o godz. 11.00. Bilet 27 zł (ulgowy 16 zł).
Grzegorz Żurawiński
FOT. KAROL BUDREWICZ