Żłobek, przedszkole, dom seniora i ogromna biblioteka powstają, bo zażyczyli sobie ich mieszkańcy. Prezydent odał im 3 milliony złotych z budżetu i pozwolił rozdysponować wedle swojej woli. Stało się to, niestety, nie w Legnicy, a w Wałbrzychu. Na zaproszenie Naprawiaczy Świata prezydent Wałbrzycha Roman Szełemiej przyjechał opowiedzieć legniczanom o tym, jak idea budżetu obywatelskiego zmienia jego miasto.
24 lata temu w brazylijskim mieście Porto Alegre, odreagowując po okresie dyktatury, władze zaprosiły mieszkańców do dyskusji, jak wydać część budżetu miejskiego. Podczas sąsiedzkich, dzielnicowych i ogólno miejskich zgromadzeń zrodziła się lista najważniejszych potrzeb. W końcu w bezpośrednim głosowaniu mieszkańcy Porto Alegro sami wskazali inwestycje do realizacji. Tak narodziła się idea budżetu obywatelskiego, czyli takiego, w którym o rozdysponowaniu części publicznych pieniędzy decydują nie zarząd i radni, ale ogół mieszkańców. Brazyliski wynalazek podbił świat, a ostatnio podbija także Polskę.
Wałbrzych odkrył budżet obywatelski przypadkiem i intuicyjnie, nic o nim nie wiedząc. Prezydent Roman Szełemiej, który odziedziczył po poprzednikach zaniedbane miasto, zastanawiał się, co począć z opuszczonym kompleksem po szkole na Podzamczu.
- Zaproponowałem: “A może byśmy zapytali mieszkańców”? – opowiada. – Zrobiliśmy sondę na stronie internetowej miasta i zaangażowaliśmy studentów do przepytania wałbrzyszan. Po kilku dniach mieliśmy listę potrzeb, kilkudziesięciu pomysłów, z których wybraliśmy cztery najczęściej wymieniane: żłobek, przedszkole, dom seniora i biblioteka. Już powstają. Przeznaczyliśmy na ich realizację 3 miliony złotych, czyli 10 procent wszystkich pieniędzy przeznaczonych na inwestycje w budżecie Wałbrzycha. Choć myślę, że to będzie za mało.
Dopiero po czasie okazało się, że chcąc rozwiązać problem z Podzamczem, władze Wałbrzycha intuicyjnie podążają ścieżką, którą wydeptali brazylijczycy z Porto Alegre. Szełemiej spotkał się z Jackiem Karnowskim, prezydentem Sopotu – miasta uważanego za prekursora idei budżetu obywatelskiego w Polsce. Im więcej prezydent Wałbrzycha o budżecie partycypacyjnym (obywatelskim) słuchał i czytał, tym bardziej rósł jego zapał. Dziś uważa, że trzeba miasto z powrotem oddac jego mieszkańcom, by poczuli się w nim gospodarzami.
- W 2014 roku przeznaczymy jeszcze więcej środków do dyspozycji mieszkańców. I nie będzie żadnych linii demarkacyjnych, jakie inwestycje mogą być a jakich nie – mówi Roman Szełemiej. – Pewnym ograniczeniem będzie sama pula, bo za 4 miliony raczej nie zbudujemy drogi, ale na przykład na kilkanaście skwerów to wystarczy.
Podstawowym problem, z jakim zetknął się Wałbrzych przy okazji budżetu obywatelskiego, jest fakt, że na razie niewielu mieszkańców chce aktywnie partycypować w wydawaniu pieniędzy z budżetu. Być może zmieni się to gdy dostrzegą, że naprawdę mają wpływ na to, co powstaje w ich otoczeniu.
Zapraszając Romana Szełemieja na spotkanie z legniczanami, Fundacja Jacka Głomba Naprawiacze Świata celowo lub nie wywołała dyskusję, czy coś z wałbrzyskich doświadczeń dałoby się przeszczepić na tutejszy grunt. Na wieczorze z prezydentem Szełemiejem w Caffe Modjeska nie było gospodarza Legnicy, Tadeusza Krzakowskiego, ale zapewne jakieś echa tego wydarzenia dotrą do ratusza.
Z oficjalnego stanowiska władz Legnicy wynika, że trwają przygotowania do wdrożenia budżetu partycypacyjnego także w naszym mieście.
CO za bzdura! W Wałbrzychu nie mamy żadnego budżetu obywatelskiego! W tamtym roku była jakaś szopka pt. co zrobić w opuszczonej i zdewastowanej szkole. Podobno z kimś konsultacje się odbyły…