Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie śmierci 60-letniego serwisanta, który zginął przygnieciony windą na stacji kolejowej w Legnicy. Wstępnie zdarzenie zakwalifikowano jako nieumyślne spowodowanie śmierci, za co grozi 5 lat pozbawienia wolności. Możliwa jest też inna kwalifikacja: wypadek, zagrożony 3 latami w więzieniu.
Z informacji od prokurator Liliany Łukasiewicz, rzeczniczki prasowej Prokuratury Okręgowej w Legnicy, wynika, że mężczyzna był jednym z dwóch serwisantów firmy z Krakowa, wysłanych do Legnicy, aby przygotować windy do odbioru. Miel pościągać folię ochronną z urządzeń, wyczyścić szkło, itd. - Gdy wykonywali prace na drugim peronie, a jeden z pracowników znajdował się na dole w szybie windy, winda została uruchomiona – relacjonuje pierwsze ustalenia prokurator Liliana Łukasiewicz. – 60-letni mężczyzna został zgnieciony pomiędzy windą a przeciwwagą dźwigu. Krzyknął, winda została zatrzymana, a on wyciągnięty z szybu. Mimo akcji reanimacyjnej zmarł na miejscu.
Prokurator zarządził sekcję zwłok, która wskaże, jakie konkretnie obrażenia były przyczyną śmierci. Na razie nie wiadomo, kto uruchomił windę. Wczoraj przez wiele godzin trwały prokuratorskie oględziny miejsca tragedii. Dzisiaj na zlecenie prokuratury na dworcu odbyły się oględziny z udziałem biegłego z zakresu mechanizmów używanych w windach. Jego opinia będzie bardzo ważna, dla ustalenia, jak doszło do uruchomienia urządzenia.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI