Ponad sześć lat po premierze wielokrotnie nagradzany legnicki spektakl nadal budzi skrajne namiętności. Nawet u tych, którzy nigdy go nie widzieli. Kolejny raz będzie bolało, jak gwałcąca uszy i wykonywana na żywo muzyka zespołu Semantik Punk. Artystyczny protest przeciwko hipokryzji w Ojczyźnie budowanej na fałszywych mitach, etosie cierpienia, ofiary i grobów musi boleć. Spektakle na Scenie Gadzickiego 8, 9 i 10 grudnia o 19.00.
„III Furie” w reżyserii Marcina Libera „są jak bolesna operacja na otwartym i krwawiącym sercu” – pisała popremierowo Magda Piekarska z Gazety Wyborczej Wrocław. Nadzwyczaj celnie. W szaleńczo groteskowej współczesnej historii sięgającej polskich wojennych traum i przemilczanych, bo wstydliwych jej epizodów, publiczność dostrzeże jednak także zaskakujące odniesienia do teatru antycznego, a nawet do “Dziadów” i malarstwa Malczewskiego.
Historia Dzidzi, dziecka potworka bez kończyn i z wodogłowiem, które rodzi się w rodzinie obciążonej wojennym, zbrodniczym grzechem jako kara i wyrzut sumienia jest obrzydliwie groteskowa. Odrażająca i absurdalna do granicy, po przekroczeniu której śmiech zamiera na ustach. Wszak matka-Polka ma rodzić bohaterów, których pośle się na kolejną zawsze słuszną wojnę, a nie kadłubki, z którymi nie wiadomo co począć. Sprzedać na mięso na bazarze? Oddać Kościołowi na kolejną świętą, która będzie atrakcją turystyczną i ikoną dowodzącą, że da się żyć, skoro inni mają gorzej?
W sztuce zakwestionowano wszystkie dogmaty, na których oparto romantyczny i fałszywy do bólu polski etos narodu wyjątkowego, co to za waszą i naszą, za wiarę i niepodległość i do ostatniej kropli z żył. „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz…”, bo przecież „Jeszcze Polska nie zginęła”. Takie hity nie mogą przecież wypaść z narodowej listy przebojów. Narodu mężczyzn, bo bohaterstwo, jeśli nawet najbardziej podejrzane, przypisane jest tylko tej części Polski. Matka-Polka ma rodzić w bólu i cierpieć przez całe życie. Za winy popełnione i te przypisane. Za wszystko (nieprzypadkowo premiera odbyła się 8 marca, w Dzień Kobiet). Bo prawdziwy Polak, nawet jak da ciała na maksa, rąbnie browara, przeżegna się krzyżem, wdzieje tandetną czapkę w narodowych barwach i wszystko kanonicznie usprawiedliwi – wszak ma swoją mantrę na takie okazje: „Polacy, nic się nie stało…”.
Jolanta Kowalska, Teatr: “Przedstawienie rozsadza punkowa energia buntu. Prowokacyjnym gestom, wzywającym do rewizji kodu genetycznego polskości, uformowanego przez krwawe powstania i kompleksy niewoli, towarzyszy tu lista zażaleń i pretensji pod adresem rodaków, wciąż skłonnych traktować los jako fatum, usprawiedliwiające bierność i brak odpowiedzialności za własne życie”.
Tekst Sylwii Chutnik, czyli historię Dzidzi, dopełniła Magda Fertacz wątkiem skrajnie obrazoburczym, bo wyciągniętym z narodowej niepamięci. Autorka bezczelnie sięgnęła po prawdziwą spowiedź byłego żołnierza AK, który – niczym pies wojny – polubił zapach krwi, nawet tej przelewanej dla osobistej satysfakcji i radości z zabijania. – Gdy czytałam te wspomnienia (wydany przez Kartę „Egzekutor” Stefana Dąmbskiego) to wymiotowałam – przyznała sprawczyni tego suplementu na przedpremierowym spotkaniu w legnickiej kawiarni teatralnej.
Wyjątkowa jakość przedstawienia oraz towarzyszące mu rozgłos oraz emocje sprawiły, że legnicki spektakl odbył wiele artystycznych podróży. Przy pełnych widowniach prezentowano go nie tylko w Legnicy, ale także w: Zielonej Górze, Jeleniej Górze, Krakowie, Bydgoszczy, Zabrzu, Gdyni, Łodzi, Katowicach, Warszawie, Szczecinie, Lublinie, Kargowej, Wrocławiu, w słowackich Koszycach i Nitrze, w słoweńskim Mariborze, a także w argentyńskim Buenos Aires.
„W „III Furiach” Polacy z zespołu Teatru Modrzejewskiej pokazali wielką witalność w dyskusji o swoim kraju. Dramat stworzony w przymierzu teatru, performance i muzyki dowodzi nie tylko skali polskich cierpień, ale nadal nie zamkniętych ran z tym związanych” – napisał Carlos Pacheco w La Nación po legnickiej prezentacji na międzynarodowym festiwalu FIBA w Buenos Aires (2013).
Spektakl jest finalistą ministerialnego Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej (nagrody dla reżysera i aktorki Joanny Gonschorek). Nagrody i wyróżnienia przywiózł także z Festiwalu Prapremier w Bydgoszczy oraz Festiwalu Dramaturgii Współczesnej w Zabrzu. Marcin Liber wygrał nim „Laur Konrada”, najważniejszą nagrodę reżyserską w kraju przyznawaną przez jurorów Festiwalu Sztuki Reżyserskiej Interpretacje w Katowicach, podczas którego TVP Kultura na żywo transmitowała go na swojej antenie.
„Nasze polskie przywary, niedoskonałości, słabości podane, jak na tacy. I tacy jesteśmy. Mali, zapatrzeni w siebie i czubek własnego nosa, chciwi, małostkowi, ograniczeni. Zbyt rzadko potrafimy się do tego przyznać. Zbyt często wycieramy sobie gęby hasłami o bohaterach, wierze w Boga, patriotyzmie. Zbyt często patriotyzm kończy się na włożeniu biało-czerwonej czapki na mecz reprezentacji. Zbyt często ślepa wiara w Kościół może być, lub jest, powodem niezgody i budowania barier między ludźmi” – zauważyła trzy lata później Sabina Misakiewicz po ubiegłorocznej prezentacji spektaklu na Festiwalu „Kartoteka Rozrzucona” we Wrocławiu.
Ten spektakl w zadziwiający sposób nawiązuje do teatru antycznego i przypisanej mu katarktycznej roli. Wali na odlew z ozdrowieńczą nadzieją. Dziś – ponad sześć lat po premierze – wiem już, że naiwnie wyrażoną na wyrost, bo zakompleksionym i wypierającym niewygodne prawdy rodakom święty Boże nie pomoże, choćby był bogiem z greckiego Olimpu. W najpiękniejszej, jaką znam, antywojennej balladzie (pierwotnie śpiewanej przez Marlenę Dietrich, po polsku przez Sławę Przybylską, a w spektaklu przez Katarzynę Dworak) padną wszak ze sceny gorzkie pytania: gdzie ci chłopcy z dawnych lat, gdzie dziewczęta, gdzie mogiły i żołnierzy kwiat… No i to kluczowe: „Kto wie, czy było tak?”.
„III Furie” to teatr totalny dla widzów odważnych i dojrzałych. Spektakle na legnickiej Scenie Gadzickiego w piątek, sobotę i niedzielę (8-10 grudnia) o godz. 19.00. Bilet 35 zł (ulgowy 28 zł).
Grzegorz Żurawiński, @kt Gazeta Teatralna
FOT. KAROL BUDREWICZ