Stanisław Pawlak, dyrektor Wojewódzkiego Osrodka Ruchu Drogowego w Legnicy, apeluje do starostów i prezydentów o rozsądek przy ocenie ważności praw jazdy kursantów z auto-szkoły Start. Jego zdaniem, choć odebrały szkolenie u osoby bez uprawnień, to zdanym egzaminem potwierdzono ich umiejętności. WORD daje rękojmię, że potrafią bezpiecznie poruszać się po drogach. I nie ma podstaw, by ich egzaminy unieważnić.
To najbardziej rozsądny głos w sprawie, która od kilku tygodni bulwersuje srodowisko kierowców. Ponad pół tysiąca osób, które przygotowywały się do egzaminu na prawo jazdy w prowadzonej przez Marka K. auto-szkole, może stracić uprawnienia, bo okazało się, że ich instruktor był oszustem. Poniżej publikujemy oświadczenie dyrektora WORD w Legnicy w związku z wątpliwościami dotyczącymi ważności tych dokumentów. Podkreślenia pochodzą od redakcji.
W ostatnim czasie napłynęło do mnie szereg pism od starostów, związanych z ważnością praw jazdy wydanych osobom szkolonym w szkole jazdy ?START?, która to uogólniając nie miała uprawnień do przeprowadzenia takich szkoleń. Aby rozstrzygnąć ten problem należy odpowiedzieć na szereg pytań: Czym jest prawo jazdy, z jakich powodów się je wydaje i czemu ma służyć?
Podstawową rolą państwa jest zapewnienie bezpieczeństwa obywatelom. Bezpieczeństwo na drogach jest jednym z jego elementów składowych. W tym celu ustanowiono szereg procedur zachowania na drogach, ujmując to w zbiór aktów prawnych, zwanych potocznie kodeksem drogowym.
Dla uczestników ruchu drogowego, chcących poruszać się po drogach pojazdami mechanicznymi, nałożono, oprócz umiejętności kierowania, obowiązek poznania tych procedur oraz wykazywania się ich znajomością w teorii i praktyce. Innymi słowy uzyskania swoistego certyfikatu bezpieczeństwa, potwierdzającego, iż to, co jest podstawowym zamysłem ustawodawcy, czyli bezpieczeństwo w ruchu drogowym, zostanie zapewnione.
W tym celu powołano Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego, będące jednostkami certyfikującymi, aby poprzez przeprowadzane tam egzaminy, to potwierdzały. Nadzór nad tą certyfikacją ustawodawca powierzył Marszałkom Województw. Kompetencje i jurysdykcja Marszałków zamykają się tylko w tym obszarze.
Zdanie egzaminu na prawo jazdy, nie jest równoznaczne z otrzymaniem prawa jazdy. Ze względu na wagę wydawanych uprawnień ustawodawca oddzielił wyraźnie uzyskanie certyfikacji (egzamin) od czynności administracyjnych ? wydania prawa jazdy. Te kompetencje (jako zadanie zlecone z zakresu administracji państwowej) powierzył Starostom i Prezydentom miast na prawach powiatu, czyli podmiotom od siebie niezależnym.
W konkretnym przypadku, osób szkolonych w szkole jazdy ?Start?, fakty są następujące.
Po stronie certyfikacji: – dla procesu egzaminowania nie istotne jest, kto uczył, ale, czy osoba zdająca nauczyła się. Egzaminy te zostały przeprowadzone w sposób prawidłowy i potwierdzam, iż osoby, które je zdały, dają rękojmię bezpiecznego zachowania w ruchu drogowym, tym bardziej, iż potwierdziły to już w praktyce na drogach, posiadają bowiem prawo jazdy od kilku lat. Nie zachodzą, więc żadne przesłanki do unieważnienia egzaminu.
Po stronie administracyjnej: – zostało naruszone prawo, ponieważ osoby szkolące nie posiadały uprawnień do ich prowadzenia, oraz niektóre dokumenty były sfałszowane.
Pragnę tu przypomnieć, iż sprawę wykryto w ośrodku, którym kieruję, kiedy przed egzaminem, instruktor, który miał w nim uczestniczyć, okazał sfałszowaną legitymację instruktorską. Powiadomione przeze mnie organy ścigania doprowadziły sprawę do końca, czyli aż do wydania przez sąd wyroku skazującego instruktora.
Wysoki Sąd w ramach swoich uprawnień mógł unieważnić uzyskane uprawnienia, co często czyni w sprawach wypadków, czy kierowania ?pod wpływem?, jednak tego nie uczynił. Zakwestionował tylko zaświadczenia o ukończeniu szkolenia, jako pochodzące bezpośrednio z przestępstwa i zarządził ich przepadek na rzecz Skarbu Państwa.
Należy domniemywać, iż decyzję, co do ważności uprawnień pozostawił w kompetencji organów, które je wydały.
Reasumując. Duch prawa, czyli bezpieczeństwo, został zachowany, natomiast litera prawa (działania administracyjne) nie.
Podczas 14-letniej pracy w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Legnicy, nieraz spotkałem się z przypadkami (w tym również w byłym woj. legnickim), że zaświadczenia o ukończeniu szkolenia wydawały osoby, które aktualnie nie miały do tego uprawnień.Nie znam przypadku, aby w końcowym efekcie (o ile osoba zdająca działała w dobrej wierze), uprawnienia do kierowania pojazdami zostały jej zabrane. Znam przypadek z północy kraju, kiedy prezydent miasta na prawach powiatu unieważnił prawo jazdy takiej osobie. Osoba odwołała się do SKO i sprawę wygrała.
Panowie Starostowie i Prezydenci, to tylko w Waszych kompetencjach leży uznanie uprawnień tych osób. Polecam wzięcie pod uwagę art. 7 i 8 k.p.a., które mówią, że załatwianie sprawy musi mieć na względzie interes społeczny i słuszny interes obywateli, a postępowanie powinno być prowadzone w sposób budzący zaufanie jego uczestników do władzy publicznej.
Chciałbym również przypomnieć zasadę, jaką kieruje się magisterium Kościoła Katolickiego: Jeśli sakramenty przyjęte zostały w dobrej wierze, to choćby szafarz, który ich udzielał, był tego niegodny są ważne.
Stanisław Pawlak, dyrektor WORD w Legnicy
FOT> WORD LEGNICA
A u nas w Stanach gdzie w porownaniu z Polska jest wiele milionow samochodow
i setek tysiecy drog wiecej wszystko wyglada inaczej.
Jezeli chcesz zrobic prawo jazdy w odpowiednim miejscu pobierasz ok 60 stronnicowa ksiazeczke z przepisami. Uczysz sie przepisow w domu. Jazde rowniez mozesz nauczyc sie w domu na dowolnym samochodzie lub odpowiednim osrodku wykupujac taka ilosc godzin jaka uwazasz za konieczna. Jezeli juz uwazasz ze umiesz zglaszasz sie na egzamin i jezeli jestes w stanie zdajesz go w ciagu 2 godzin lacznie ze wszystkimi formalnosciami.
Nastepnie ustalasz termin lub jezeli jest mozliwe zdajesz od razu egzamin z jazdy.
Do egzaminu z jazdy mozesz uzyc samochod na ktorym uczyles sie jezdzic. Jezeli zdales za nastepna godzine wychodzisz majac juz prawo jazdy. O budowie samochodu nie musisz nic wiedziec z wyjatkiem jak zapiac pasy, jak ustawic lusterka, zmienic kolo zapasowe itp. To ze procentowo jest malo wypadkow wynika w wiekszosci z tego ze bardzo duzo jest ulic jednokierunkowych. Do minimum ograniczona jest ilosc manewrow skretu w lewo na ulicach i drogach dwukierunkowych. Drogi glowne nie tylko ze sa jenokierunkowe ale drogi w przeciwnych kierunkach rozdzielone sa albo bardzo silnym i wysokim murem betonowym albo pasem zieleni np. szerokosci ok 50 metrow co powoduje ze praktycznie sa to drogi oddzielne w przeciwnych kierunkach.
Znakow drogowych jest moze okolo 30. Jezdzac przez 20 lat po drogach stanu NJ ktory jest jednym z najbardziej zatloczonych stanow nie spotkalem ani jednego fotoradaru.
Spotyka sie oczywiscie samochody policyjne i cywilne wyposazone w radary. Bardzo powszechna praktyka jest odwolywanie sie do sadu jezeli czuje sie ze mandat wystawiony byl nie slusznie. W sadzie traktowanym sie jest na rowni z policjantem i bardzo czesto kara jest obnizana lub anulowana. Jezeli jedzie sie po autostradzie np. 3 pasy w jednym kierunku z ograniczeniem np. 55 mil/godz. wiadomo ze lewe pasy sa szybsze. Jezeli samochodow na lewym pasie jest duzo i jada jeden za drugim oczywiscie w bezpiecznych odleglosciach i caly pas porusza sie np. 70 mil/godz policja nie widzi powodu do interwencji.
Kursanci zdawali egzamin przed osobą państwową. Więc nie rozumiem w czym jest problem?
Ja nie chodziłem na żadne kursy tylko zdawałem jako ekstern. Przecież to państwowy egzaminator decyduje, czy ktoś zda czy nie, a nie instruktor nauki jazdy.
Tak samo jest w szkole. Są nauczyciele a potem komisje egzaminacyjne.
Z tego wynika, że egzaminator nie jest kompetentny jeżeli zaliczył tylu osobom egzamin z wynikiem pozytywnym???