Po przeszacowaniu wartości księgowej aktywów zmniejszy się zysk netto KGHM, ale nie uzależnione od niego premie dla załogi. To pożegnalny prezent dla pracowników od prezesa Herberta Wirtha, który tuż przed odejściem podpisał w tej sprawie porozumienie ze związkowcami.
Jeszcze za prezesa Mirosława Krutina w KGHM wprowadzono zasadę, że im więcej spółka zarabia, tym wyższe premie roczne wypłaca załodze. W rekordowych latach bywało, że pracownicy Polskiej Miedzi dostawali z tego tytułu równowartość trzech dodatkowych pensji. Czas prosperity się skończył, gdy ceny metali zaczęły spadać, a rząd narzucił firmie drakoński podatek miedziowy, przez który roczny zysk obniżył się o ok. 1,5-1,8 mln zł. Na domiar złego wskutek gwałtownego spadku notowań spółki na giełdzie zarząd KGHM był zmuszony na początku roku przeprowadzić testy na utratę wartości bilansowej aktywów. Ta operacja – jak zapowiedziano w komunikacie – będzie miała wpływ na jednostkowy wynik spółki za rok 2015. Będzie on niższy o 1,052 mln zł.
Związki zawodowe spodziewały się tego. W styczniu prowadziły z zarządem KGHM rozmowy nad taką zmianą zapisów w Zakładowym Układzie Zbiorowym Pracy, by przeszacowanie aktywów nie pociągało za sobą negatywnych skutków dla załogi. Na niespełna tydzień przed posiedzeniem rady nadzorczej, która miała powołać nowego prezesa, Herbert Wirth zawarł ze związkowcami porozumienie w sprawie premii. Zdecydowano, że premia będzie od tej pory wyliczana nie na podstawie zysku netto, lecz „dodatniego wyniku finansowego” – rozumianego jako zysk netto z wyłączeniem skutków odpisów aktualizujących wartość środków trwałych.
Wysokość premii rocznej będzie można policzyć po opublikowaniu wyników za czwarty kwartał 2015 roku. Po 9 miesiącach spółka ogłosiła wynik netto na poziomie 1,228 mld zł.
FOT. KGHM
i bardzo dobrze zgodnie z kurduplowatym klasykiem…i co mi zrobicie.