Kobiety, które prowadząc działalność gospodarczą korzystały z zasiłków macierzyńskich, skarżą się, że są nękane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Twierdzą, że na masowa skalę szuka się pretekstu, aby pozbawiać je świadczeń. Za szczególnie dokuczliwy w ich oczach uchodzi oddział w Legnicy. ZUS zaprzecza, że prowadzi specjalne kontrole matek. Mimo tych zapewnień w środę 8 stycznia kobiety organizują niemy protest w całej Polsce.
W Urzędzie Miasta w Legnicy zostało już zgłoszone zgromadzenie publiczne przed budynkiem ZUS przy ul. Władysława Grabskiego. 8 stycznia między godziną 6 rano a 20 wieczorem będą się tam gromadzić uczestnicy niemego protestu zorganizowanego przez Ruch Społeczny Kobiety na Działalności Gospodarczej Kontra ZUS. Zawisną banery z hasłami mówiącymi o tym, że ZUS niszczy małe firmy i mikroprzedsiębiorstwa pracujących matek, zabija w kobietach poczucie bezpieczeństwa i wiarę w praworządność.
Dlaczego? Katarzyna Nabożna, zielonogórska adwokat i jedna z liderek protestu, wzdycha: – O powodach, które doprowadziły do tej sytuacji, mogłabym mówić długo. Widzimy, jak ZUS hurtowo wszczyna kontrole zasiłków macierzyńskich. Wszystkie matki, które pracowały, znalazły się pod obstrzałem. Urzędnicy ZUS żądają od nich dokumentów sprzed paru lat i szukają czegokolwiek, co pozwoliłoby uznać, że wyłudziły pieniądze a następnie żądać zwrotu pobranych świadczeń. Proszę sobie wyobrazić sytuację, w której ktoś nagle ma zwrócić 100 tysięcy złotych.
Pod lupą znalazły się matki, które skorzystały z luki prawnej umożliwiającej pobieranie zasiłku macierzyńskiego kobietom prowadzącym działalność gospodarczą chociażby przez krótki okres. Mają kłopot, choć nie zrobiły niczego nielegalnego. Zgodnie z przepisami wystarczyło przez dwa miesiące opłacać składki, aby potem potem przez rok pobrać znacznie wyższe sumy na koszt ZUS.
Mnożą się zarzuty prowadzenia fikcyjnej działalności. Urzędnicy podejrzliwie patrzą na kobiety, które przed pójściem na urlop macierzyński opłacały sobie wyższe składki.
Z analizy mecenas Katarzyny Nabożnej wynika, że szczególną gorliwością w ściganiu matek wykazuje się legnicki oddział ZUS-u. W tym kontekście pani adwokat przypomina, że to jego pracownicy ze swymi rodzinami przez 7 wyłudzili 2 miliony złotych w formie zasiłków chorobowych. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Jeleniej Górze.
Iwona Kowalska – Matis, dolnośląska rzeczniczka prasowa ZUS-u, zapewnia, że jej firma nie prowadzi żadnej akcji ukierunkowanej na kobiety pobierające zasiłki macierzyńskie. – Nie robiliśmy też zestawień, która z kontrolowanych osób jest w ciąży, na urlopie macierzyńskim czy po urlopie macierzyńskim. Kontrolujemy wszystkich, bez względu na płeć czy prowadzoną działalność. Ruch się skutecznie utworzył, bo jedna z jego organizatorek ma dużo pieniędzy do zwrotu.
Iwona Kowalska- Matis przekonuje, że część przedsiębiorców do sprawdzenia losuje komputer. Czasem sygnałem do kontroli świadczeniobiorcy staje się np. dysproporcja pomiędzy wysokością wkładu a suma pobranych zasiłków. Według ZUS, płeć nie ma tu nic do rzeczy.
- Jest droga sądowa. Każdy się może od decyzji ZUS odwołać. Część osób korzysta z takiej możliwości, a my wyroki wykonujemy, bez względu na to, czy są po naszej myśli, czy wręcz przeciwnie – mówi Iwona Kowalska-Matis.
- Owszem – odpowiada Katarzyna Nabożna. – Problem w tym, że od wniesienia sprawy do wyroku mogą minąć 3-4 lata. A w tym czasie cała rodzina odczuwa skutki decyzji ZUS-u.
FOT. LEGNICA.EU
nalezy zapytac wtedy na kogo pani pan glosowala.
Komputer losuje?
Rozumiem jak wylosuje w trakcie takiego zasiłku, ale do mnie ZUS odezwal już po zakończonym zasiłku, a nawet po zamknięciu firmy ( z przyczyn zdrowotnych).
Nie wspomnę, że w trakcie zasiłku byłam również wzywana na kontrolę , gdzie lekarze potwierdzali, że zasiłek mi się należy.