schronisko
Loading...
Jesteś tutaj:  Home  >  wiadomości  >  Current Article

W Legnicy poznali, co znaczy cześć, miłość i sumienie

Przez   /   14/09/2013  /   No Comments

- Chcemy wyrazić swoją wdzięczność. Daliście nam możliwość cofnięcia się w czasie. I chociaż Legnica nie jest już Małą Moskwą, poczuliśmy się u Was jak w domu. Spacerując ulicą znowu mogliśmy zajrzeć w okna “naszych” mieszkań, w okna “naszych” szkół. Dziś mieliśmy okazję wrócić do dzieciństwa, do miasta naszych młodzieńczych lat. Dziękujemy za to mieszkańcom gościnnej Legnicy.

Oto jedno z wielu podziękowań wygłoszonych podczas biesiady z rodzinami sowieckich żołnierzy stacjonujących po wojnie w Legnicy. To akurat zostało spisane na kartce fonetycznie i odczytane ze sceny po polsku przez dwie młode kobiety, które musiały być jeszcze dziećmi, gdy przed dwudziestu laty garnizon wraz z cywilami ewakuował się do Rosji.

Jacek Głomb – spiritus movens powoli dobiegającego końca festiwalu “Dwadzieścia lat po…” – trochę  inaczej wyobrażał sobie biesiadę w dawnej radzieckiej szkole. Myślał wywoływać zza zastawionych jadłem i napitkiem stołów ciekawych rozmówców z różnych stron Europy i wyciągać od nich nich do mikrofonu anegdotki, ciekawostki, wspomnienia o Legnicy, jaką znali.

Ten scenariusz posypał się, gdy jako czwarty na scenę wkroczył Paweł Dubrowin z Kijowa. Zamiast wspominać Legnicę – zakazane kontakty z “tymi drugimi”, administracyjne tarcia, dziwaczną mieszaninę fascynacji i nieufności – nagle goście zza Wschodu zaczęli mówić, dlaczego to miasto do dzisiaj ma szczególne miejsce w ich sercu. Co sprawia, że wracają do niego jak do opuszczonego raju. I że już na zawsze, gdziekolwiek rzuci ich los, jakiekolwiek przyjdzie im nosić paszporty, będą się czuli przede wszystkim legniczanami.

Paweł Dubrowin ułożył nawet piosenkę i nauczył ją śpiewać resztę biesiadników, żartując, że to nowy hymn Legnicy. Piosenka była krótka i prosta, podobna do kibicowskiej przyśpiewki, absolutnie fanatyczna i cała po polsku: “O-le-o Legnica! Dla mnie zawsze ty będziesz stolica!”.

- Przyjeżdżając tutaj, nasi rodzice otrzymywali instrukcję, która zakazywała kontaktów z miejscową ludnością – mówił Paweł Dubrowin, bo nawet w tej nowej formule, nie do końca dało się uciec od wspomnień. – Jedynym miejscem, w którym nie można było wyegzekwować zakazu kontaktów były podwórka. Bawiliśmy się na nich wspólnie z polskimi sąsiadami. Idąc do radzieckiej szkoły spotykaliśmy chłopaków, którzy szli do polskiej szkoły i odczuwaliśmy naturalną chęć kontaktu. Czasem walczyliśmy, ale nie była to walka z nienawiścia w tle. To była walka aby zwycięzyć. Młodzi polscy i radzieccy chłopcy próbowali na swój dziecinny sposób ustalić, kto jest lepszy.

Paweł Dubrowin mówił, że pierwszym słowem, którego Sowieci nauczyli się od Polaków w Legnicy, było “cześć”. Ale nie w znaczeniu “witaj”, “dzień dobry”, tylko cześć jako szacunek, honor, godność. Według gościa  z Kijowa były jeszcze dwa słowa, które wyjeżdżając dostali od  Legnicy. Te pozostałe słowa to “miłość” i “sumienie”.

- W tym życiu wszyscy popełniamy błędy – ciagnął Dubrowin. – Nie popełnia błędów, kto nic nie robi. O tym dzisiejszym spotkaniu było wiele dyskusji. Wiele osób oburzało się na pana Głomba. Najważniejsze, że po tych głosach oburzenia nie założył rąk i mimo wszystko zrobił to spotkanie.

Brawa. Cała sala – na oko ze dwieście, może trzysta osób – klaszcze.

- Wszyscy jesteśmy legniczanami – uważa Dobrowin. – Nie ma Związku Radzieckiego i już dzisiaj nie jesteśmy radzieckimi obywatelami. To się skończyło. Ale pozostaliśmy ukraińskimi, białoruskimi, rosyjskimi, uzbeckimi, kazachskimi, gruzińskimi legniczaninami. Nie wymyśliłem słowa, którym można by nas nazwać. Może nie jest ono potrzebne, bo niezależnie gdzie mieszkamy, na kogo głosujemy, kogo mamy za żonę, jesteśmy legniczaninami.

Jeśli stara zadra po narzuconej czołgami przyjaźni ze Związkiem Radzieckim może się kiedyś zabliźnić,  to spotkanie w Legnicy trzeba traktować jako milowy krok w tym kierunku. Właśnie o to apelował Paweł Dubrowin, nim zszedł ze sceny: – Zapomnijmy o wszystkim i napiszmy nową historię legniczan.

Gośc z Kijowa podarował Jackowi Głombowi księgę w skórzanej oprawie z napisem “Legnica”. Chce, by wpisywali się do niej wszyscy, którzy kochają to miasto. Sam zrobił pierwszy wpis: “W Legnicy poznaliśmy co znaczy CZEŚĆ, MIŁOŚĆ i SUMIENIE. Z tym chcemy iść przez wieki. Legniczanin Paweł Dubrowin”.

Były też inne podarki. Najbardziej niezwykły to sztandar Legnicy z herbami miast, w których mieszkają dzisiaj jej dawni mieszkańcy. ” Napis na sztandarze głosi: “Legnica tam gdzie my”.

FOT. PIOTR KANIKOWSKI

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

    Drukuj       Email
  • Publikowany: 3959 dni temu dnia 14/09/2013
  • Przez:
  • Ostatnio modyfikowany: Wrzesień 14, 2013 @ 11:59 pm
  • W dziale: wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


* Wymagany

Możesz użyć następujących tagów oraz atrybutów HTML-a: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>

You might also like...

charset=Ascii

Pijany kierowca z dzieckiem, metą i lewymi tablicami

Read More →