Połowa rodziców, którzy złożyli podania o przyjęcie dzieci do publicznego żłobka, zostanie odprawiona z kwitkiem. 370 miejsc, jakimi dysponują miejskie placówki, to grubo za mało jak na stutysięczną Legnicę. Dlatego radny Jarosław Rabczenko apeluje do prezydenta Tadeusza Krzakowskiego: pilnie utwórzmy kolejny żłobek. W swoim imieniu i w imieniu Klubu Radnych Platform Obywatelskiej deklaruje pełne wsparcie.
28 kwietnia zakończył się nabór do legnickich żłobków na rok szkolny 2017/2018. Listy przyjętych nie zostały jeszcze ogłoszone, ale Jarosław Rabczenko zrobił rozpoznanie i wie, że liczba podań o przyjęcie dziecka znacznie (o ok. 50 proc.) przekracza liczbę wolnych miejsc. Znaczna część legniczan nie ma szans na umieszczenie w żłobku swoich dzieci. Jeśli nie mają w pobliżu dziadków, którzy zaopiekują się maluszkiem, nie stać ich na wynajęcie opiekunki po 13 zł za godzinę lub opłacenie prywatnego żłobka (ok. 800-1000 zł miesięcznie), to ta sytuacja może uniemożliwić im pracę zawodową.
Przy naborze są preferowane samotne pracujące matki i rodziny, w których oboje rodziców chodzi do pracy. – Ale proszę sobie wyobrazić samotną matkę, która chce podjąć życie zawodowe. Jako osoba niepracująca, ma niewielkie szanse na miejsce w żłobku. A bez żłobka nie może pójść do pracy. To swoisty paragraf 22, jak z książki Josepha Hellera – mówi Rabczenko.
Dominika Urbanowicz w styczniu 2016 roku urodziła córkę. Dziewczynka miała 2 miesiące, gdy ruszał nabór do przedszkoli, więc legniczance nie przyszło do głowy, by już wtedy zatroszczyć się o miejsce w żłobku. Pomyślała, że będzie mogła zrobić to w każdej chwili. Błąd. W styczniu br złożyła podanie o przyjęcie żłobka. Po dwóch miesiącach oczekiwania przyszła odpowiedź, że nie ma wolnych miejsc. Teraz próbuje ponownie. – Jeśli znowu się nie uda, będę miała dylemat, co zrobić: wrócić do pracy, czy zostać z półtoraroczną córeczką domu.
Znajoma Jarosława Rabczenki pracuje w legnickim sądzie. Co rano wsiada w samochód, wiezie swe dziecko do mamy do Bolesławca, a po pracy znowu odpala auto, aby je odebrać.
- Miejsca w komercyjnych żłobkach są bardzo kosztowne – mówi radny. – Nawet sympatyczny gest władz Legnicy, które dopłacają 300 złotych do każdego umieszczonego w nich dziecka, nie ratuje sytuacji. Wielu rodziców i tak nie stać na taki wydatek.
Jarosław Rabczenko twierdzi, że młode rodziny wyjeżdżają z Legnicy między innymi z takich powodów. Złożył interpelację, w której zachęca prezydenta Tadeusza Krzakowskiego do podjęcia natychmiastowych działań zmierzających do utworzenia w Legnicy kolejnego żłobka. “Jestem przekonany, że taka inwestycja w najmłodsze pokolenie legniczan przyniesie korzyść całemu Miastu” – pisze radny.
Próbowaliśmy uzyskać komentarz Urzędu Miejskiego w Legnicy. Ze względu na nieobecność wiceprezydent Doroty Purgal dziś jest to niemożliwe. Do sprawy wrócimy.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI