Pod przykrywką hodowli kur w podlegnickich Kawicach produkowano podróbki markowych papierosów. Fabrykę zorganizował 60-letni mieszkaniec Radomia, a do pracy przy linii produkcyjnej sprowadził czterech Białorusinów. Skarb Państwa mógł stracić na tym procederze około miliona złotych. Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko zamieszanym w tytoniowy interes.
Według Prokuratury Rejonowej w Legnicy z 60-letni Robertem Z. już w listopadzie 2011 r., nabył nieruchomość w Kawicach i przetransportował do niej linię do produkcji i pakowania papierosów. Do pracy najął specjalistów, czterech Białorusinów z Grodna, zatrudnionych wcześniej w tamtejszych zakładach tytoniowych. 12 czerwca 2012 roku przyjechali do Polski. 31-letni Daniel Sz. z Chojnowa odebrał ich z dworca i zawiózł do Kawic, które miały być odtąd ich domem. Wewnątrz hali mieli do swej dyspozycji kuchnię, łazienkę i dwie sypialnie. Natychmiast ruszyła produkcja.
Na miejscu interesu pilnowali zaufani Roberta Z.: jego 27-letni krewniak Artur Z. oraz 50-letni kumpel Krzysztof M., obaj z Radomia. Aby spławić ciekawskich, w część hali produkcyjnej urządzili hodowlę kur. Miała stanowić przykrywkę dla brudnych interesów.
Pojawienie się na rynku dużej ilości podrobionych papierosów jednego ze światowych producentów nie mogło ujść uwadze policjantów. Gdy Białorusini pojawili się w Polsce, wydział do walki z przestępczością gospodarczą śląskiej policji już od kilku szukał nielegalnej fabryki. Tropy wiodły na Dolny Śląsk w oklice Legnicy.
15 czerwca 2012 roku policja zdecydowała się wejść do kurnika w Kawicach.
- W hali zabezpieczono ponad 615 tyś. paczek papierosów, ponad 831 tyś. papierosów luzem, około 1,5 mln filtrów do papierosów, 22 worki odpadów poprodukcyjnych, 50 paczek z pudełkami na papierosy, 184 kg pyłu tytoniowego, 124 rolki z papierem do ustników, 120 rolek folii przeźroczystej, 82 rolki folii aluminiowej, 270 rolek bibuły papierosowej oraz agregat prądotwórczy – relacjonuje prokurator Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy. -Przy produkcji zatrzymano 4 Białorusinów oraz Artura Z. i Krzysztofa M. Wszystkich tymczasowo aresztowano.
Sprawę Białorusinów wyłączono do osobnego postępowania, natomiast przeciwko czterem Polakom Prokuratura Rejonowa w Legnicy przygotowała akt oskarżenia. Mężczyźni usłyszeli zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestepczej, która produkowała i przechowywała wyroby tytoniowe bez płacenia akcyzy. Straty Skarbu Państwa z tego tytułu oszacowano na nie mniej niż 929.420 zł. Mężczyznom grozi kara od 3 miesięcy do 7 lat 6 miesięcy pozbawienia wolności oraz od 500 do 21.600.000 złotych grzywny.<
- Przesłuchany w charakterze podejrzanego Robert Z. nie przyznał do popełnienia zarzucanych mu czynów. Wyjaśnił, iż kupiony w listopadzie kurnik wynajął obywatelowi Ukrainy i z produkcją papierosów nie miał nic wspólnego – mówi Liliana Łukasiewicz. – Artur Z. przyznał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Podał, iż wujek zatrudnił go do nadzorowania Białorusinów. Krzysztof M. nie przyznał do popełnienia przestępstw. Wyjaśnił, iż zajmował się tylko kurami i pracami porządkowymi na posesji. Z produkcją papierosów nie miał nic wspólnego. Także Daniel Sz. nie przyznał do winy. Ww. skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień.
To nie jedyna nielegalna fabryka papierosów w okolicach Legnicy, którą zlikwidowano w 2012 roku. Pięć miesięcy po akcji w Kawicach, celnicy weszli do innej hali magazynowej i znaleźli w niej linię do produkcji papierosów, gotowe papierosy, tytoń oraz kartony z filtrami. Tym razem przestępcy dopiero przygotowywali się do rozruchu. Na ich trop naprowadził celników zatrzymany pod litewską granicą tir. 39-letni kierowca, mieszkaniec Dolnego Śląska. twierdził, że wiezie z Łotwy do Polski ładunek węgla drzewnego. Po prześwietleniu wozu promieniami rentgenowskimi celnicy nabrali podejrzeń. Okazało się, że naczepa była załadowana po brzegi papierosami. Ślad kontrabandy wiódł pod Legnicę.
FOT. POLICJA