61-letni legniczanin najprawdopodobniej zasłabł podczas przestawiania samochodu na dzikim kąpielisku w Spalonej, stoczył się z autem do wody i utonął.
Przyjechał z rodziną, by odpocząć od upałów na dzikim kąpielisku w żwirowni. Na chwilę oddalił się do samochodu. Miał go przestawić w lepsze miejsce. Nie wiadomo co się stało: mógł zasłabnąć za kierownicą lub doznać jakiegoś urazu. Toyota stoczyła się razem z nim ze skarpy do wody w miejscu, gdzie dno schodzi na głębokość 8 metrów. Około południa płetwonurkowie odnaleźli i wydobyli na powierzchnię zwłoki legniczanina, Sprawę bada prokurator.