Katarzyna S. z Chocianowa długo dawała się poniewierać mężowi pijakowi. Zabiła go dwa dni przed wigilią Bożego Narodzenia, w 2011 roku. Stosunkowo łagodny wyrok legnickiego Sądu okręgowego – 3 lata więzienia – został zaskarżony i przez obrońcę, i przez prokuratora. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uznał, że sprawa musi być jeszcze raz zbadana.
To wyjątkowo dramatyczna historia. Wszystkie dowody zebrane podczas legnickiego procesu przedstawiają Katarzynę S. jako osobę bardzo dobrą dla innych ludzi, spokojną, cichą, pracowitą, bez reszty oddaną rodzinie. Troskliwie opiekowała się chorą na nowotwór matką. Jak mogła pomagała dzieciom i wnukom. Bardzo dbała o dom. Także o męża, ktorego później zabiła.
Z akt sprawy to raczej on wygląda na czarny charakter.Notorycznie zaglądał do kieliszka, a gdy popił, robił się agresywny i wulgarny. Znęcał się nad żoną. Najpierw także fizycznie. Potem – przez respekt przed synem, który nie pozwalał krzywdzić mamy – ograniczył się tylko do psychicznych tortur. Obrzucał Katarzynę S. obelgami, upokarzał, poniżał. Wysypywał na przykład śmieci na podłogę, polewał je wodą i kazał żonie sprzątać. Na porządku dziennym było wyganianie jej jak najgorszego pachołka do sklepu po piwo, zawsze wulgarnie i obraźliwie. Zmuszał ją do pracy ponad ludzkie siły, nie pozwalał odpocząć choćby na pięć minut, nie dawał sie wyspać, awanturował się, gdy wychodziła zaopiekować się matką. Straszył ją. Groził, że “zaraz sprzeda jej buta i powybija resztę zębów” albo że “poczęstuje ją siekierą”.
Katarzyna S. całe lata żyła zdominowana przez męża, całkowicie mu podporządkowana, uległa, zamknięta, dusząca w sobie emocje.
22 grudnia 2011 roku jej mąż pił alkohol w piwnicy. Najpierw groził Katarzynie S. siekierą. Potem wszedł do kuchni zapowiadając, że powybija jej zęby. Uderzyła go w brzuch nożem, który zaraz wyciągnęła i wrzuciła do zlewozmywaka. Ostrze przebiło wątrobę, żyłe wątroby i tętnicę trzustki, wywołując gwałtowny krwotok i powodując zgon. Mąż Katarzyny S. zatoczył się, cofnął na korytarz i upadł. Ona zawołała syna, wezwali pogotowie, ale nic już nie można było zrobić.
Według prokuratora Katarzyna S. działała z bezpośrednim zamiarem zabójstwa męża. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu nie podziela tej opinii. Staje jednak raczej po stronie obrońcy mężobójczyni, akcentując stan psychiczny oskarżonej, jej skrajne wycieńczenie, stres, strach, silne wzburzenie, afekt. Zdaniem biegłej psycholog ?nie było mowy o świadomym zadaniu ciosu mężowi. Było to raczej zdarzenie przypadkowe, które wymknęło się spod kontroli poznawczej osoby badanej?.
- Groźby, uwzględniając znaczny stopień nietrzeźwości pokrzywdzonego, mogły wywołać u oskarżonej dodatkowy strach i lęk oraz wyraźnie pogłębić ogólne poczucie zagrożenia, co niewątpliwie kumulowało wcześniejsze negatywne emocje – uważa Sąd Apelacyjny. – Wysoce stresujące dla oskarżonej było także to, że następnego dnia musiała iść wcześniej do pracy, a wiedziała już, że pijany pokrzywdzony nie da jej zasnąć i całą noc będzie się awanturował, co w przeszłości zdarzało się wielokrotnie. Nie bez znaczenia dla skumulowania negatywnych emocji mogły pozostawać także okoliczności związane z przedwczesną śmiercią brata, z którym oskarżona była bardzo związana.
Decyzją Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu wyrok 3 lat więzienia został uchylony. Sprawa mężobójczyni z Chocianowa będzie musiała raz jeszcze zostać rozpatrzona przez Sąd Okręgowy w Legnicy.
Uniewinnić tą Panią! Bardzo dobrze zrobiła. O jednego palanta mniej…