Marcin Borys, powołany w połowie sierpnia na prezesa Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Legnicy, nie ukrywa trudnej sytuacji spółki. – Jest duża możliwość, że MPK może w następnych latach utracić płynność finansową – oznajmił na sesji i poprosił radnych, by mieli to na uwadze, gdy jak co roku będą głosować nad rekompensatą za usługę publicznej komunikacji. Prezydent Maciej Kupaj nie dopuszcza myśli o likwidacji spółki.
Na koniec 2023 roku MPK Legnica miało 28 mln zł skumulowanej straty, co już przekraczało połowę wartości kapitału zakładowego. Gdyby spółka działała na zasadach komercyjnych, taki wynik oznaczałby po prostu, że jest bankrutem. Tu jednak nad reguły biznesu właściciel musiał przedłożyć względy społeczne. Zgromadzenie Wspólników MPK (tę funkcję pełni prezydent Legnicy) było zobligowane do podjęcia uchwały o kontynuowaniu działalności.
- Ja nie podejmę decyzji o zamknięciu spółki – deklaruje prezydent Maciej Kupaj. Jednocześnie zapowiada, że wyprowadzenie MPK z kryzysu będzie wymagać wydania w najbliższych latach dziesiątków milionów złotych.
Spółka od dawna pogrążała się w biedzie, bo przez wiele lat miasto jako właściciel nie wypłacało jej uczciwego zysku (na poziomie 2-3 procent).
Maciej Kupaj: – Jako prezydent podjąłem decyzję o odstąpieniu od egzekwowania od MPK 3 mln zł należności, bo już przez to spółka mogła stracić płynność finansową.
Kryzys dotyka Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne w Legnicy na wielu poziomach. Jeden to sytuacja kadrowa. W ocenie Marcina Borysa spółka ma znakomitą, doświadczoną ale, niestety, wiekową już załogę. Zagrożeniem dla działalności firmy są odejścia pracowników na emeryturę w połączeniu z trudnościami w pozyskaniu za oferowaną stawkę młodych mechaników czy kierowców.
Inny palący problem to wyeksploatowany tabor.
- Mamy najstarszą flotę w Polsce a do tego bazę, która nie była modernizowana od powstania firmy – mówi Maciej Kupaj.
Według prezydenta, miasto przespało właściwy moment na te działania. Kiedy były możliwości pozyskania środków unijnych na tego rodzaju potrzeby, nie składało wniosków o zakup nowych autobusów. Dziś nie ma wyjścia: jeśli w najbliższych latach nie przeprowadzi dużych inwestycji w MPK, będzie musiało zrezygnować z publicznego transportu w Legnicy albo bardzo mocno go ograniczyć.
Do 2028 roku Legnica musi kupić 30 autobusów elektrycznych, aby wypełnić ekologiczne normy, a jeden taki pojazd kosztuje ok. 3 mln zł. Do obsługi sieci połączeń potrzebne też będą nowe autobusy z konwencjonalnym albo hybrydowym napędem (1 – 1,5 mln zł za sztukę).
- Naprawdę czeka nas rewolucja. Potrzebujemy dziesiątek milionów złotych, aby obecną sytuację wyprostować – uprzedza prezydent Legnicy.
Jaskółką zmian jest pięć autobusów elektrycznych, które od kilku tygodni wożą legniczan. Szósty dołączy do nich w styczniu. MPK złożyło wniosek o dofinansowanie na zakup kolejnych sześciu.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
Ja mam rower, leginca jest mała i nie trrzeba mpk bo rowerem dojedziesz wszedzie i za darmo