Ze słów prezydenta Tadeusza Krzakowskiego wynikało, że wniosek o nadanie fragmentowi parku związanej z Bitlesami nazwy Truskawkowe Pola nie może być rozpatrzony, bo został skierowany do rady miejskiej zamiast do niego. Współautor wniosku, dyrektor Jacek Głomb z Teatru Modrzejewskiej, przesłał nam skan pisma, z którego wynika, że prezydent się myli. Wniosek miał bowiem dwóch równorzędnych adresatów: radę i prezydenta.
Opierając się na opinii radców prawnych, Tadeusz Krzakowski wyjaśniał, że forma uchwały rady miejskiej jest konieczna tylko wtedy, gdy nadaje się nazwy placom czy ulicom o charakterze drogi publicznej. Fragment parku nie jest drogą publiczną, więc w takich przypadkach sprawy rozpatruje sam prezydent.
- Jeśli konieczny jest jeszcze jeden wniosek, adresowany już tylko do prezydenta, jestem gotów go przygotować i przesłać – deklaruje Jacek Głomb. Dyrektor nie rozumie powodów, dla których Tadeusz Krzakowski zwleka z decyzją, bo wydaje mu się, że wbrew słowom prezydenta żadnych formalnych przeszkód w rozpatrzeniu sprawy nie ma.
Spróbowaliśmy od razu wyjaśnić problem u rzecznika prezydenta Arkadiusza Rodaka.
- Zaszło nieporozumienie – mówi Arkadiusz Rodak. – Prezydent w żadnym momencie nie mówił, że czeka na pismo od pana Głomba. Chodziło mu tylko o pismo od swoich resortowych służb, po którym będzie mógł się zająć rozpatrzeniem sprawy.
Pismo, o którym wspomina Jacek Głomb, to apel o uchwałę i nadanie nazwy Truskawkowe Pola fragmentowi Parku Miejskiego w okolicach muszli koncertowej. Byłby to ostatni akt zorganizowanej w listopadzie przez teatr fety na cześć The Beatles. Nazwa dla parkowego zakątka została wyłoniona w konkursie.