Z powodu niewystarczającej frekwencji nie doszło do odwołania Rady Miasta i Gminy Chocianów ani burmistrza Tomasza Kulczyńskiego. We wczorajszym referendum wzięło udział tylko 8,86 proc uprawnionych. Burmistrz zapowiada, że będzie dochodził w sądzie od swoich przeciwników zwrotu kosztów poniesionych na organizację głosowania.
Do głosowania było uprawnionych 9 847 mieszkańców gminy. W przypadku rady gminy minimum potrzebne do jej odwołania to 3 809 osób, w przypadku burmistrza – 3 410 osób. Referendarze nawet nie zbliżyli się do tego wyniku. Zagłosowało 855 mieszkańców. Za odwołaniem rady przed upływem kadencji padło 812 głosów, a za odwołaniem Tomasza Kulczyńskiego z funkcji burmistrza – 811 głosów.
Na agitację referendarzy, zwolennicy Tomasza Kulczyńskiego odpowiadali hasłem: “Nie idę na referendum! Wolę rozwój i zmiany”.
- Jestem dumny z naszych mieszkańców, bo w zdecydowanej większości nie dali się nabrać na kłamstwa na mój temat i liczne manipulacje opozycji – komentuje burmistrz Tomasz Kulczyński. – Serdecznie dziękuję, że wybraliście Państwo rozwój gminy, a nie jej stagnacje. Przed nami jeszcze półtora roku pracy, dlatego chcę przez ten czas kontynuować rozwój gminy Chocianów i zaplanowane inwestycje, które mam nadzieję przekonają także tych, którzy dzisiaj dali się okłamać opozycji i hejterom, będę starał się wyprowadzić ich z błędu, co jest jeszcze większą motywacją dla mnie. Przede wszystkim jednak, tak jak zapowiedziałem, będę dochodził od inicjatorów oddania pieniędzy, które gmina musiała wydać na organizację referendum opartym na kłamstwie i będę tego dochodził w zgodzie z przepisami kodeksu cywilnego.
Tomasz Kulczyński uważa, że radni opozycji, którzy namawiali do udziału w referendum, powinni sami złożyć mandaty.
To kolejne – po Legnickim Polu, Ścinawie i Zagrodnie – nieudane referndum odwołaniowe w subregionie legnickim. Tylko w podlegnickich Kunicach niezadowolonym z władzy mieszkańcom udało się usunąć wójta i radę gminy.
FOT. PIXABAY.COM