Ponad czterystu legniczan przyszło na demonstrację Komitetu Obrony Demokracji, by wykrzyczeć wspólnie “Stop dewastacji Polski!”. Spotkanie próbowało zakłócić kilkoro prowokatorów z planszą “Popieram polski rząd”. Zostali grzecznie wyprowadzeni z tłumu i oddani pod opiekę ochraniających zgromadzenie policjantów.
Nawet organizatorzy wydawali się być zaskoczeni tak wysoką frekwencją. Miejsca między zasłoniętym transparentami Pomnikiem Braterstwa a klombem okazało się za mało na ten tłum, w związku z czym koksowniki, mające być istotnym elementem scenografii, kompletnie zniknęły w zalewie demonstrantów.
- Dziś, w smutną rocznicę stanu wojennego, ponownie zmuszeni jesteśmy wychodzić na ulice – mówił Jacek Głomb, przypomnawszy uprzednio mroczny czas lat osiemdziesiątych i zdobycze wolnej Polski. – Zmuszeni jesteśmy to robić od roku, bowiem nowa władza cofa wskazówki zegarów, a my jesteśmy świadkami pełzającego zamachu stanu. Ponownie, jak wiele lat temu, o naszym losie decyduje jedna osoba i ponadkonstytucyjny ośrodek władzy, gdy jej konstytucyjne organy są tylko posłusznymi i bezwolnymi atrapami. Ponownie łamana jest Konstytucja, a jej strażnik w postaci Trybunału Konstytucyjnego, jest lekceważony i brutalnie obezwładniony. Ponownie rządzący czerpią wzory ze wschodnich dyktatur, a pozycja naszego kraju w europejskiej rodzinie państw demokratycznych słabnie z miesiąca na miesiąc, tak jakby celem władzy była odbudowa żelaznej kurtyny. Ponownie podzielono Polaków na tych lepszych i gorszego sortu. Ponownie sięgnięto po propagandę i język stanu wojennego.
W ogniu palono niekonstytucyjne, zagrażające demokracji ustawy przyjęte przez Sejm. Kilkuset ludzi podpisało się pod życzeniami dla Andrzeja Rzeplińskiego, prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Długi zwój z ich nazwiskami zostanie przekazany profesorowi. Prawie równie mocno jak na pierwszym “czarnym proteście” mocno wybrzmiał głos kobiet przeciwko ograniczaniu ich wolności przez prawicowych polityków i Kościół. Otuchy zaniepokojonym o przyszłość kraju dodawał Michał Kuszyk, przypominając sentencję: “Kto dużo obejmuje, słabo ściska”. Hitem była teatralna etiuda inspirowana życiorysem Jarosława Kaczyńskiego, który 13 grudnia 1981 roku – gdy setki działaczy Solidarności aresztowano – przespał do południa i dopiero podczas mszy zorientował się, że generał Jaruzelski wprowadził stan wojenny. W tej bajce o śpiącym rycerzu wolności prezes PiS-u zasypia ilekroć ma się wydarzyć coś ważnego. Kodziarze obiecali, że spełnią jego marzenie o internowaniu. Zrobili to w przewrotny sposób. Kaczyński został wywieziony w finale na taczkach. Ale w ostatniej wizji demonstranci zobaczyli go jednak w więziennej celi.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI, FILM. YOUTUBE.PL/ KOD
nie ma sie co przejmowac.Chodzi o to ze jak było mniej to koniecznie pokazac a jak dwa razy wiecej to raczej…nie.Taka mentalnosc durnego pisowca..Licza ile im zostało jeszcze czasu az to pier..nie.
Do ANONIM. Tłum widać na zdjęciach, które są w galerii. Należało przyjść i osobiście policzyć, jeśli nie wierzy Pan dziennikarzom.
Piotr.
Opublikuj zdjęcia potwierdzające, że było 400.
osobiscie uwazam ze w ramach kontynuacji zabawy teraz powinna byc ogolnonarodowa zbiorka na zakup ..drabinki ..>Wyzszej od obecnej.
i tak trzymac chlopcy.Tak czy siak to zwykly…kurdupel.