Choć zgodnie z zapowiedziami rządu teatry mają możliwość wznowienia działalności od 6 czerwca, dyrektor legnickiej sceny wybrał inne rozwiązanie. O miesiąc przyspieszy wakacyjną przerwę. Dzięki temu już 15 sierpnia zaprosi widzów na rozpoczęcie nowego sezonu – na świeżym powietrzu. Do repertuaru wrócą plenerowe widowiska “Człowiek na moście” oraz “Skarb wdowy Schadenfreude”.
Ograniczenia związane z COVID-19 (m.in. o połowę mniejsza widownia, brak szkół, dla których organizowano przedpołudniowe seanse) sprawiły, że Teatr Modrzewskiej nie spieszy się ze wznowieniem działalności scenicznej. Zamiast w lipcu i sierpniu, legniccy aktorzy będą mieli przyspieszone wakacje w czerwcu i lipcu. Od sierpnia wrócą do prób i do grania spektakli.
Nowy sezon legnicki teatr zainauguruje przypomnienem widowiska z 2014 roku “Człowiek na moście” Roberta Urbańskiego w reżyserii Jacka Głomba. To plenerowy spektakl o Henryku Karlińskim – twórcy chóru Madrygał i festiwalu Legnica Cantat, grany na dziedzińcu Zamku Piastowskiego, z końmi, samochodami, chórami, pirotechniką itd. Będzie czym nacieszyć oczy i uszy po przymusowej przerwie.
W sierpniu widzowie będą mieli też okazję zobaczyć inną plenerową produkcję Teatru Modrzejewskiej sprzed lat: grywany po podwórkach w różnych miejscowościach Dolnego Śląska “Skarb wdowy Schadenfreude”.
- Do 2 lipca będziemy pokazywać online nasz “Nowy Dekameron” – zapowiada Jacek Głomb. Projekcje zaplanowane na 10 i 11 czerwca będą dodatkowo opatrzone napisami, przygotowanymi specjalnie z myślą o widzach niesłyszących.
16 czerwca ruszają próby do “Króla Leara” Williama Szekspira w reżyserii Anny Augustynowicz. To będzie koprodukcja z zaprzyjaźnionym Teatrem im. Jana Kochanowskiego w Opolu. Premiera jest szykowana na 12 września.
W drugiej połowie października, o ile sytuacja pozwoli, wznowione zostaną przerwane przez koronawirus próby do premiery “Kaukaskiego kredowego koła” Bertolta Brechta w reżyserii Andro Enukidze.
- Myślimy o zorganizowaniu premiery tego spektaklu w Sylwestra i połączenia jej z balem gruzińskim – wyjawia Jacek Głomb.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI