Posłowie Norbert Wojnarowski z Lubina i Michał Jaros z Wrocławia oraz polkowicki radny Tomasz Borkowski nie wylecieli z Platformy Obywatelskiej za korupcyjne propozycje składane stronnikom Grzegorza Schetyny przed partyjnymi wyborami na Dolnym Śląsku. Krajowy Sąd Koleżeński wymierzył im tylko kary nagany – tak samo jak Edwardowi Klimce i legnickiemu radnemu Pawłowi Frostowi, którzy ujawnili prawdę.
Krajowy Sąd Koleżeński Platformy Obywatelskiej równo potraktował wszystkich uczestników afery z tzw. dolnośląskimi taśmami prawdy, niezależnie od tego, jaka była ich rola całej sprawie. Niezależnie od tego, czy proponowali pracę oraz osobiste korzyści za poparcie Jacka Protasiewicza jak Wojnarowski i Jaros z Borkowskim, czy też tylko nagrali i ujawnili opinii publicznej nieetyczne zachowania kolegów jak Klimka i Frost – wszystkim wymierzono we wtorek kary nagany. Za dwa tygodnie decyzja się uprawomocni. Równocześnie wygaśnie też decyzja o zawieszeniu ich członkostwa w PO.
Paweł Frost, legnicki radny Platformy Obywatelskiej, jest jednym z ukaranych. Przed ubiegłorocznymi wyborami władz partii na Dolnym Śląsku odwiedzili go w mieszkaniu stronnicy Jacka Protasiewicza: wrocławski poseł Michał Jaros i radny Tomasz Borkowski z Polkowic. Sugerowali, że gdyby przeszedł na ich stronę mógłby dorobić w jakiejś radzie nadzorczej. Jaros przekonywał też, że Protasiewicz jest w stanie pomóc w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, by rodzina Frosta z Ukrainy mogła przyjechać do Polski. Nie sądzili, że legniczanin nagrywa całą rozmowę ukrytą kamerą. Po przegranej Schetyny w starciu z Protasiewiczem, dwa kompromitujące agitatorów fragmenty tego nagrania zostały ujawnione przez Newsweek Polska. Stanowiły potwierdzenie, że kupczenie głosami przed zjazdem PO w Karpaczu nie ograniczało się do przypadku Klimki i Wojanrowskiego.
Paweł Frost nie zamierza odwoływać się od decyzji Krajowego Sądu Koleżeńskiego PO, bo po pierwsze nie wierzy, że to coś da, a po drugie jest już zmęczony ciągnącą się od jesieni sprawą. – Ale uważam, że decyzja nie jest sprawiedliwa i głęboko się z nią nie zgadzam – dodaje Paweł Frost. – Nie można osób dopuszczających się zachowań nieetycznych czy nawet przestępczych, traktować na równi z tymi, którzy je ujawniają. Działałem w dobrej wierze , nie godząc się na zamiatanie brudów pod dywan. Czuję się dodatkowo skrzywdzony posądzeniami o intryganctwo i ustawienie nagrania.
Sprawą dolnośląskich taśm prawdy zajmowały się różne instytucje. Prokuratura Okręgowa w Legnicy nie dopatrzyła się w działaniach Wojnarowskiego, Jarosa i Borkowskiego znamion przestępstwa. Sejmowa Komisja Etyki ukarała naganą obu posłów zamieszanych w aferę.