Legnicka prokuratura nie zna jeszcze odpowiedzi na pytanie, co się przydarzyło dwudziestolatkowi, który w nocy z 12 na 13 lutego został znaleziony przy ul. Mickiewicza. Ciężko poturbowany zmarł 2 tygodnie później w szpitalu. Do śledczych zgłosiła się para widoczna na nagraniu z monitoringu. – Twierdzą, że widzieli Mateusza, jak szedł chwiejnym krokiem w stronę przejścia podziemnego przy placu Słowiańskim – mówi prokurator Liliana Łukasiewicz.
Para młodych ludzi, uwidoczniona na monitoringu, zapamiętała Mateusza Chrobota. Rozmawiali z nim przez chwilę, ktoś kogoś prosił o papierosa. Potem Mateusz podreptał w stronę przejścia podziemnego.
- Na miejscu zdarzenia odbyła się wizja lokalna z ich udziałem – opowiada Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy. – W czasie rzeczywistym, kilka minut po północy, odtworzono okoliczności ich spotkania z Mateuszem. Potem prokurator przeprowadził eksperyment, mający ustalić, ile czasu zajęłoby Mateuszowi Chrobotowi przejście z miejsca, gdzie był ostatnio widziany w okolice jego domu, gdzie go znaleziono. Ustalono, że mogło to być 10-15 minut.
Odnalazły się też nagrania z monitoringu Urzędu Miasta, o których sądzono wcześniej, że nie istnieją. Widać na nich, jak Mateusz zmierza w stronę przejścia podziemnego na placu Słowiańskim.
- Czekamy teraz na bardzo dla nas ważną opinię biegłego z zakresu medycyny sądowej. Mamy obietnicę, że będzie gotowa w połowie marca – mówi prokurator Liliana Łukasiewicz.
Mateusz miał 20 lat. Służył jako ministrant w legnickiej katedrze. W ubiegłym roku zdał maturę w Zespole Szkół Ekonomicznych, poszedł na wymarzoną biologię do Wrocławia.
12 stycznia wrócił z kolędy. Wieczorem koledzy wyciągnęli go na piwo. Pół godziny przed północą wszyscy podali sobie ręce i rozeszli się do domów. Mateusz do swojego nie doszedł. Około trzeciej nad ranem znaleziono go nieopodal miejsca, gdzie mieszkał. Był nieprzytomny, bardzo poważnie ranny. Miał krwiaka podtwardówkowego, jak u osób z ciężkim uszkodzeniem ośrodkowego układu nerwowego. Potrzaskany kręgosłup. Urazy jamy brzusznej.
Dwa tygodnie w śpiączce walczył o życie. Zmarł 29 stycznia.
Jeśli jest ktoś, kto nocą z 12 na 13 stycznia widział Mateusza lub wie cokolwiek, co pomogłoby wyjaśnić okoliczności jego śmierci, jest proszony o zgłoszenie się do policji lub prokuratury.