Według młodego mężczyzny, który zeznawał przed Sądem Rejonowym w Legnicy, pies z ul. Jaworzyńskiej to nie jedyne zwierzę otrute przez Arkadiusza B. Kilka lat temu świadek widział, jak ten sam oskarżony otruł trzy koty na Osiedlu Sienkiewicza.
Prokuratura Rejonowa w Legnicy oskarżyła Arkadiusza B. o zarejestrowany przez kamery monitoringu przypadek otrucia owczarka niemieckiego Kika na terenie jednej z posesji przy ul. Jaworzyńskiej w Legnicy. Nagranie pokazuje oskarżonego, jak 19 maja 2022 roku podjeżdża na rowerze, przykuca i podaje coś psu przez ogrodzenie. Kika natychmiast zaczyna się kompulsywnie kręcić dookoła i chwiać na nogach, upada. Odjeżdżając, Arkadiusz R. przygląda się jej konwulsjom.
W śledztwie badano wątek otruć psów i kotów na Osiedlu Sienkiewicza. W ciągu kilku lat nieuchwytny sadysta uśmiercił tam kilkaset zwierząt. Podrzucał do ogródków nafaszerowane trucizną kanapki, odpowiednio spreparowaną kiełbasę lub wędzoną makrelę. Arkadiusz B. był w tym czasie mieszkańcem osiedla, ale prokuratura nie znalazła żadnego dowodu, by to on zabijał koty i psy legniczan.
Przed Sądem Rejonowym w Legnicy siostra oskarżonego zapewniała, że Arkadiusz B. jest bardzo wrażliwy, spokojny, empatyczny i ”dobrze nastawiony zarówno do ludzi, jak i zwierząt”. O niewinności syna jest także przekonany jego ojciec. – Sąsiedzi mieli psy i takich sytuacji nie było – zeznawał.
Ich opinii nie da się pogodzić z zeznaniami, jakie złożył na tej samej rozprawie złożył młody mężczyzna, który przyjechał z Niemiec specjalnie na proces. Wychował się na Osiedlu Sienkiewicza i często przyjeżdża w odwiedziny do rodzinnego domu. Arkadiusza B. poznał w styczniu 2018 roku, a dwa miesiące później był świadkiem otrucia przez niego kotów sąsiadów. Opowiedział, jak 11 marca 2018 r. podjechał na ul. Storczykową wieczorem około godz. 23 i nie wysiadając z auta rozmawiał przez telefon komórkowy z narzeczoną, gdy zobaczył jadącego na rowerze Arkadiusza B. Oskarżony zatrzymał się przy furtce jednej z posesji. Obok świeciła latarnia, więc wszystko było dobrze widać. Arkadiusz B. sięgnął do plecaka, wyjął z niego kanapkę posmarowaną czymś tłustym, co błyszczało w świetle, i nawoływał koty. Przybiegły trzy. Pierwszy niemal natychmiast po polizaniu kanapki oszołomiony kręcił się w kółko, zupełnie jak Kika z ul. Jaworzyńskiej. W tym czasie mężczyzna podawał kanapkę pozostałym kotom. Jeden z nich przewrócił się na grzbiet i dostał drgawek, drugi uciekł. Oskarżony, zanim odjechał, przez około 20-30 sekund obserwował telepiące się i wymiotujące zwierzęta.
- Pierwszy raz widziałem coś takiego i nie wiedziałem, jak zareagować – zeznawał przed sądem świadek. – Po powrocie do Niemiec na osiedlowym facebooku zobaczyłem ostrzeżenie przed trucicielem i zdjęcie dwóch martwych kotów. Rozpoznałem je. To były te, które Arkadiusz B. karmił kanapką.
Sędzia Jacek Seweryn podkreślał, że opowiedziana przez świadka historia jest bardzo ciekawa, może być brana pod uwagę przy ocenie postawy oskarżonego, ale nie dotyczy zdarzenia z 19 maja 2022 r. Sądowi wolno wyrokować tylko w zakresie zarzutów z aktu oskarżenia.
Po tymczasowym aresztowaniu Arkadiusza B. otrucia zwierząt na Osiedlu Sienkiewicza ustały.
Obecnie mężczyzna przebywa na wolności, ale nie pojawia się na rozprawach. Według obrońców stres związany z aresztowaniem i oskarżeniem przyczyniły się do rozwoju nieuleczalnej choroby, przez którą rzadko opuszcza mieszkanie. Jest objęty policyjnym dozorem, co oznacza, że trzy razy w tygodniu musi się meldować na komendzie policji. Z powodu stanu zdrowia Arkadiusza B. adwokaci Paweł Banach i Łukasz Ferenc w imieniu swego klienta prosili sąd o zniesienie tego środka zabezpieczającego. Sąd wyznaczy biegłego z zakresu medycyny sądowej, który sprawdzi, czy choroba oskarżonego wyklucza możliwość stosowania dozoru, a na razie zgodził się tylko zmniejszyć częstotliwość meldunków do jednego w tygodniu.
Ciąg dalszy procesu w styczniu 2024 r.