Wczoraj do szpitala trafił mężczyzna postrzelony na ul. Wierzbowej w Lubinie. Dostał cztery ostre pociski w brzuch, pachwinę i rękę. Obrażenia okazały się jednak niegroźne. Po opatrzeniu i zbadaniu, mężczyzna na własną prośbę opuścił szpital. Policja zatrzymała już w tej sprawie 36-letniego lubinianina. Trwa ustalanie jego roli w strzelaninie. Według prokuratury mogło chodzić zarówno o konflikt pomiędzy obu mężczyznami jak też o porachunki grup przestępczych.
Do strzelaniny doszło w poniedziałek ok. godz. 16 . W Wierzbową wjechało luksusowe BMW na jeleniogórskich numerach rejestracyjnych. Ścigał je srebrny mercedes. Na wysokości zakładu pogrzebowego auta się zatrzymały. Z pierwszego wyskoczył mieszkaniec Lubina i rzucił się do ucieczki. Strzelając, ruszył za nim mężczyzna z mercedesa. Cztery kule dosięgły celu, piąta utknęła w przejeżdżającym obok oplu. Napastnicy (jeden napastnik?) uciekli, a ofiarę strzelaniny karetka zabrała do szpitala.
O postrzelonym wiadomo, że jest mieszkańcem Lubina i że wcześniej interesowała się nim Policja. Złożył zeznania. Prokuratura Rejonowa w Lubinie, która wszczęła postępowanie o usiłowanie zabójstwa, nie ujawnia więcej szczegółów.
Sprawa budzi skojarzenia z wojną gangów, która w 2008 roku toczyła się w Lubinie. Członkowie rywalizujących ze sobą miejscowych grup przestępczych (jedna to “stare” Sterydy, druga “młodzi” Kibole) strzelali do sobie w biały dzień, podpalali samochody i lokale gastronomiczne. W ulicznej bójce w Polkowicach został zakatowany na śmierć Dariusz K., w mieszkaniu na Przylesiu wykonano egzekucję na Samuelu G., Łukasz S. został zamknięty w samochodzie i podpalony. Fala aresztowań w lubińskim środowisku przestępczym a później kolejne procesy postawiły kres przemocy.
Dwa lata temu znowu strzelano na skrzyżowaniu ul. Jastrzębiej i Leśnej (Przylesie). Zgromadzony przez śledczych materiał nie wystarczył jednak do postawienia zarzutów.
FOT. PIXABAY.COM