Dobiega końca trwająca od 17 czerwca (19 dni) walka z pożarem składowiska opon przy nieczynnym Zakładzie Produkcji Sadzy i Oleju Pirolitycznego PSF Energia w Wilkowie koło Złotoryi. W poniedziałek strażacy zaprzestali polewania pogorzeliska wodą. Obecnie dwa zastępy – jeden z PSP, drugi z OSP – dozorują teren. Zaczęło się podliczanie kosztów akcji. Będą kolosalne.
Płonęła góra opon, którą właściciel zakładu nielegalnie, łamiąc warunki zezwolenia na składowanie odpadów, zwiózł do Wilkowa. Tego rodzaju pożary uchodzą za najtrudniejsze do ugaszenia. Wymagają ogromnej ilości wody oraz nakładu sprzętu, paliwa, itd. W akcję gaśniczą w Wilkowie od 17 czerwca było zaangażowanych ponad 400 zastępów Państwowej i Ochotniczej Straży Pożarnej z połowy Dolnego Śląska.
W poniedziałek 3 lipca strażacy wstrzymali podawanie wody. Opony z hałdy zostały rozgarnięte, dwukrotnie przerzucone, podzielone na sekcje.
- Obserwujemy, jak ten materiał będzie się zachowywać – mówi st. kpt. Piotr Dąbrowa, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Złotoryi. – Mamy kamery termowizyjne i detektory termo-gazowe. Miejscowo zdarza się jeszcze wzrost temperatury do około 50-55 stopni Celsjusza. Jeśli zagrożenie, że pożar mógłby się na nowo rozpalić, minie, zakończymy dozorowanie i przekażemy teren właścicielowi.
- Będziemy zatem mogli na dobre wejść na teren pogorzeliska i sprawdzić jego skutki dla środowiska – mówi Barbara Lawera, rzeczniczka prasowa Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska we Wrocławiu. Na razie WIOŚ nie dysponuje wynikami badań próbek, które wcześniej zostały pobrane w okolicy pożaru. Centralne laboratorium GIOŚ wciąż nie zakończyło ich analizy.
Specjalistyczny zastęp rozpoznania z grupy ratownictwa chemiczno – ekologicznego od początku pożaru dwa razy dziennie badał powietrze na terenie powiatu złotoryjskiego oraz części powiatu jaworskiego. Z informacji gromadzonych na bieżąco wynika, że choć w rejonie pożaru pogorszyła się jakość powietrza, to nie powstało bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia mieszkańców.
Na zakończenie akcji gaśniczej czeka też prokurator rejonowy w Złotoryi.
Komendant powiatowy PSP w Złotoryi powołał zespół do opracowania analizy pożaru w Wilkowie. Jednym z jego zadań będzie podsumowanie kosztów akcji gaśniczej.
- Dziś z pewnością możemy powiedzieć tylko, że były ogromne – informuje st. kpt. Piotr Dąbrowa. – Zniszczeniu uległo bardzo dużo sprzętu: węże pożarnicze, specjalistyczne ubrania… Dużo kosztowała logistyka, paliwo, woda, sprzęt budowalny.
FOT. PAŃSTWOWA STRAŻ POŻARNA W ZŁOTORYI
Drukuj
Email
