Już szósty miesiąc w Sądzie Okręgowym w Warszawie leżą akta sprawy trzech Belgów, którym prokuratura zarzuca oszustwa przy budowie hali na fabrykę komputerów Lenovo w Legnickim Polu. Nie wiadomo, kiedy proces będzie mógł ruszyć. Sąd tłumaczy zwłokę natłokiem innych obowiązków i obszernością materiału dowodowego.
Tzw. sprawa Lenovo wpłynęła do Sądu Okręgowego w Warszawie 4 lutego 2013 roku. Ale na wokandzie nie znalazła się jeszcze ani razu.
- Termin rozprawy będzie wyznaczony zgodnie z kolejnością wpływu spraw do wydziału i referatu sędziego referenta oraz po zapoznaniu się przez sędziego referenta z całością materiału dowodowego (akta sprawy liczą 37 tomów) – informuje sędzia Agnieszka Domańska, rzeczniczka prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie. - Zarówno obszerność materiału dowodowego, jak i bieżące obowiązki orzecznicze sędziego referenta w Wydziale VIII Karnym (sędzia orzeka w pełnym wymiarze sesji) uzasadniają brak terminu rozprawy.
Oskarżeni – Filip S., Bart de S. i Marc C – kierowali konsorcjum, które w latach 2008-2009 budowało w Legnickim Polu fabrykę dla Lenovo. Jako podwykonawców konsorcjum zatrudniało polskie firmy, które – według wyliczeń prokuratury – na tej współpracy straciły ok. 20 milionów złotych. Belgowie ukrywali przed Polakami trudną sytuację finansową głównego inwestora. Absurdalnie naciskali na kontynuowanie budowy w sytuacji, kiedy belgijski sąd orzekał o upadłości spółki będącej inwestorem. Nie płacili za wykonane usługi. Nękali podwykonawców karami umownymi. W końcu, kiedy już katastrofa była oczywista, wypłacili zobowiązania wybranym belgijskim partnerom, krzywdząc w ten sposób polskich wierzycieli. Poszkodowanych w sprawie jest 16 firm zatrudnionych przy budowie w Legnickim Polu. Niektóre po współpracy z Belgami musiały ogłosić upadłość.