Po tym, jak akta tzw. sprawy Lenovo dwa lata przeleżały w warszawskim sądzie, trzech belgijskich menadżerów, oskarżonych o oszukanie polskich firm na kwotę 20 mln zł, może liczyć na przedawnienie. Prokurator Liliana Łukasiewicz, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Legnicy, przyznaje, że taki scenariusz stał się bardzo realny.
Zegar tyka. Najwcześniej, już 1 marca 2017, ustanie karalność przestępstw, które legnicka prokuratura zarzuca 52-letniemu Filipowi S. 1 marca 2017 roku przedawnią się czyny, za które przed sądem ma odpowiadać 46-letni Bart De S. 1 czerwca 2018 roku przedawnienie zacznie dotyczyć trzeciego z oskarżonych Belgów, 53-letniego Marca C. Wymiarowi sprawiedliwości zostało zatem nieco ponad 2 lata na przeprowadzenie procesu i wydanie prawomocnego wyroku. Zważywszy m.in. na wielowątkowość i skomplikowanie sprawy oraz fakt zamieszkiwania oskarżonych poza granicami kraju, zadanie może wydawać się niewykonalne. Jeśli obawy prokuratury się potwierdzą, Belgowie, którzy spowodowali szkody w wysokości prawie 20 mln zł, oszukali 16 polskich podwykonawców i doprowadzili część z nich do bankructwa, unikną kary.
Oskarżeni Belgowie zasiadali w zarządzie belgijskiej spółki PLA Development, która miała wybudować na terenie podstrefy Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Legnickim Polu halę pod montownię komputerów dla Lenovo. Prezes Filip S. kierował ponadto dwoma spółkami-córkami PLA Development pełniącymi rolę głównego wykonawcy i wykonawcy-pośrednika (IC Polska i Immo Industry Poland). Jako podwykonawców przy budowie hali IC Polska zatrudniła szereg polskich firm. Już dziewięć miesięcy od rozpoczęcia inwestycji, we wrześniu 2008 roku pojawiły się problemy z płatnościami, bo uzyskany na halę kredyt Belgowie co najmniej w połowie wykorzystali na inne, równolegle prowadzone inwestycje. Filip S., który – jak twierdzi prokuratura, od tego momentu musiał zdawać sobie sprawę, że przedsięwzięcie się nie powiedzie – robił dobrą minę do złej gry. Niezgodnie z prawdą zapewniał podwykonawców o dobrej kondycji finansowej spółki, dokonywał nowych zamówień i naciskał na kontynuowanie prac, a nawet ich przyspieszenie. Na przełomie 2008 i 2009 roku płatności na usługi całkowicie zawieszono. Mimo tego polscy podwykonawcy zeszli z placu budowy dopiero w lutym 2009 roku. Stracili różne kwoty: jedna 4,7 mln zł, dwie po 2,3 mln zł, dwie po 1,5 mln…
Prokuratura Okręgowa w Legnicy oskarżyła Filipa S. o wprowadzenie podwykonawców w błąd i doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzania mieniem, ale też m.in. o działanie na szkodę wierzycieli Immo Industry Poland, IC Polska i PLA Development oraz niezgłoszenie wniosku o upadłość Immo Industry Poland i IC Polska. Bart De S. i Marc C. odpowiadają za niezgłoszenie wniosku o ogłoszenie upadłości spółki Immo Industry Poland, w której byli członkami zarządu.
Prokuratura od początku stała na stanowisku, że proces powinien się toczyć w Legnicy. W styczniu 2013 roku Sąd Apelacyjny we Wrocławiu postanowił jednak, że sprawą ma się zająć Sąd Okręgowy w Warszawie. Warszawa jednak ma tyle pracy, że długo nie mogła wyznaczyć nawet sędziego referenta, nie mówiąc o pierwszej wokandzie. Zanosiło się na to, że proces ruszy dopiero w drugiej połowie 2015 roku.
Zniecierpliwieni bezczynnością Warszawy podwykonawcy – poszkodowani przez Belgów – doprowadzili do przekazania akt Sądowi Okręgowemu w Legnicy. Z początkiem grudnia akta zostały przesłane do Legnicy. Termin pierwszej rozprawy jest ciągle nieznany.