Jest styczeń a aura bardziej przypomina wiosnę niż zimę. Co z tym śniegiem? – Będzie. W marcu – przepowiada Jerzy Kucharski, lokalny ekspert od przepowiadania pogody. – W Sudetach opady mogą być jeszcze na tyle obfite, że spowodują poważne problemy komunikacyjne.
Jerzy Kucharski przepowiada pogodę nie gorzej od górali z Tatr, bo przez lata wyćwiczył w sobie umiejętność podglądania przyrody i wyciągania wniosków z zachowań zwierząt oraz procesów zachodzących w roślinach. Dziko żyjącym stworzeniom instynkt podopowiada, kiedy nadejdą mrozy, kiedy wyschnie woda i jak duże zapasy zgromadzić w spiżarni. To dla nich sprawa życia i śmierci. Odkąd człowiek ma ubrania i dach nad głową przestał być tak bezbrzeżnie zależny od pogody jak one – w toku ewolucji zatracił zdolność przeczuwania zjawisk atmosferycznych.
Bezśnieżny, łagodny początek zimy Jerzy Kucharski przepowiadał czytelnikom Tygodnika Głogowskiego już w listopadzie 2013 roku. Prognoza sprawdza się.
- Pozostaje mi konsekwentnie twierdzić, że na większy śnieg trzeba będzie poczekać do marca – mówi Jerzy Kucharski. – Ale takie zimy u nas nie są przecież wcale czymś wyjątowym. Dolny Śląsk leży korytarzu klimatycznym, przez który stale przewala się co najmniej sześć różnorodnych mas powietrza, od skrajnie ciepłego zwrotnikowego po mroźne kontynentalne. Temperatury potrafią wahać się od minus czterdziestu do plus czterdziestu. Gdy więc późną jesienią amerykańscy synoptycy zapowiadali w Polsce ciepłą i raczej deszczową pogodę, a Rosjanie śnieg i silne mrozy, mówiłem, że wszystko prawda. I oto na północno-wschodnim krańcu Polski spełnia się prognoza Rosjan, a na Dolnym Śląsku mamy wiosenną aurę wywróżoną nam w Stanach Zjednoczonych.