Jak zginął Sławomir Nowiczonek? Czy Jan F. mówi prawdę, że pobił go w samoobronie? Czy mogło chodzić o pobicie na zlecenie? Sąd bada różne wersje tego, co zaszło nocą z 2 na 3 grudnia 2017 obok garaży przy ul. Sudeckiej w Legnicy. Dziś przesłuchał 9 świadków wnioskowanych przez mecenas Beatę Matysek, pełnomocniczkę ojca ofiary uczestniczącego w procesie jako oskarżyciel posiłkowy. Ich zeznania niewiele wniosły.
Jan F. odpowiada przed Sądem Okręgowym w Legnicy za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, którego następstwem była śmierć Sławomira Nowiczonka, oraz o nakłanianie świadków – uczestników nocnego spotkania przy garażach – do składania fałszywych zeznań. W wersji obrony Sławomir Nowiczonek, pijany i agresywny. Szykował się do zaatakowania imprezowiczów cegłówkami, gdy Jan F. powalił go na ziemię ciosem z tzw. główki.
Ojciec zabitego oraz jego pełnomocniczka, mecenas Beata Matysek, kwestionują taki przebieg zdarzeń, gdyż we krwi ofiary stwierdzono zaledwie 0,6 promila alkoholu, a mężczyzna miał obrażenia, które nie mogły powstać na skutek uderzenia albo ciosu z główki. Sądząc z przebiegu rozpraw, szukają dowodów, że zbrodnia przy garażach nie była przypadkiem, ale zaplanowaną zemstą za wcześniejsze pobicie jednego z uczestników spotkania. Podejrzewają, że Sławomir został celowo wywabiony nocą z mieszkania, że dostał cios kijem i że kiedy upadł na ziemię, Jan F. kopał go lub skakał po nim. Nieprzytomny mężczyzna został obrabowany. Był polewany piwem. Oddano na niego mocz. Dlatego cuchnął szczynami i alkoholem, kiedy w końcu wezwano do niego pogotowie.
Na wniosek mecenas Matysek sąd przesłuchał dziś 9 świadków: lekarzy, policjantów i kolegę zabitego. Pełnomocniczka oskarżyciela posiłkowego liczyła, że świadkowie zapamiętali jakiś szczegół, który pozwoli wykazać fałsz w linii obrony Jana F. Na sali sądowej czekało ją – i dziennikarzy z ław dla publiczności – rozczarowanie, bo świadkowie nie pamiętali nic albo prawie nic. Spośród całej dziewiątki najwięcej do powiedzenia miał lekarz z legnickiego szpitala, który 3 grudnia 2017 przyjmował Sławomira Nowiczonka na oddział intensywnej opieki. Nie pamiętał jednak obrażeń pacjenta, choć pani mecenas bardzo na to liczyła.
Proces zabuksował w miejscu jak samochód, który wjechał kołami w zaspę. Być może ruszy z miejsca na następnych rozprawach, 2 i 16 kwietnia.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI
Tak też myślałem. Pozdrawiam i trzymam kciuki Panie Piotrze.
Grzegorz Galiński.
DO GRZEGORZ GALIŃSKI. Panie Grzegorzu, ja nie mam się czego wstydzić, stawiany mi zarzut nie wygląda wcale poważnie, sprawy sądowej też się nie boję, a prywatny akt oskarżenia w sądzie może złożyć każdy, o ile stać go na pokrycie sądowych opłat. Prywatny akt oskarżenia złożył w sądzie mecenas Zbigniew K., którego na to bez wątpienia stać. Napisałem o nim, że jako adwokat został zawieszony przez sąd dyscyplinarny za naruszenie zasad etyki adwokackiej, bo przyjął zapłatę od obu stron występujących w tej samej sprawie. Mecenas nie zaprzecza, że naruszył zasady etyki przyjmując zlecenie od obu stron i został za to prawomocnie ukarany zawieszeniem przez sąd dyscyplinarny. Twierdzi jednak, że pieniądze wziął tylko od jednej strony (tzn. tej, która zgłosiła w adwokaturze, że została przez mecenasa Zbigniewa K. oszukana), a drugą reprezentował gratis, co w jego przekonaniu pozwala opinii publicznej zachować o nim jak najlepsze zdanie. Jeśli zajdzie taka potrzeba, wykażę w sądzie, że gratis w tym przypadku nie znaczy bezinteresownie.
ostatnio Pan Redaktor odnioslo sie do stawianych mu tu zarzutow.Czytac panowie a nie dlubac w nosie.Nie widze problemu panie galinski.Ale rozumiem ze pan chciałby….
Witam. Panie Piotrze ja doskonale wiem, że tłumaczy się zawsze winny i że istnieje w naszym prawie tzw. domniemanie niewinności. Wiem również to, że człowiek raz niesłusznie obrzucony błotem “cuchnie” bardzo długo. Jednak wydaje mi się, że powinien się pan odnieść publicznie do stawianych tu Panu bądż co bądż poważnych zarzutów.
Z wyrazami szacunku Grzegorz Galiński.
Panie redaktorze czytam i własnym oczom nie wierzę, ma Pan sprawę karną przed sądem w Legnicy i jest Pan oskarżonym o dopuszczenie się popełnienia przestępstwa. Teraz jako Piotr K. powinien Pan zawiesić swoje pisactwo aż do momentu oczyszcznia Pana że stawianych Panu zarzutów inaczej godzi pan w dobre imię tego portalu.
Co z Panem Redaktorem? Znów zieje nienawiścią do legnickich prawników?
Witam. A teraz moje trzy grosze. Chyba pan pozwoli Panie Piotrze? Macie tu jak na dłoni patologie naszego wymiaru niesprawiedliwości. Od popełnionego czynu minęło dokładnie trzy lata, a jak pisze autor proces nie bardzo ruszył z miejsca.Przypomnę tylko, że mamy największą liczbę sędziów w przeliczeniu na jednego mieszkańca i wydajemy najwięcej pieniędzy w przeliczeniu na jednego obywatela na ten patologiczny wymiar niesprawiedliwości w Europie. Przypomnę tylko, że Sąd w Norwegii na osądzenie i skazanie mordercy 77 osób potrzebował dokładnie rok. Gdyby taka zbrodnia wydarzyła się nie daj boże w Polsce to nasz szanowny wymiar niesprawiedliwości zapewne potrzebował by paru dekad na osądzenie sprawcy. Jeżeli ktoś uważa, że jakakolwiek organizacja mafijna jakimi są wszelkiej maści partie polityczne, z tą tylko różnicą, (że jej członkowie nigdy nie poniosą żadnej odpowiedzialności za swoje czyny), które nami rządzą przeprowadziły jakiekolwiek reformy wymiaru niesprawiedliwości to jest albo ślepy, albo jest totalnie głupi. Przypomnę tylko, że w mojej sprawie Sąd Rejonowy w Złotoryi od 2010 roku nie znalazł czasu, żeby wyznaczyć termin pierwszej rozprawy o zadośćuczynienie, którego się domagam od Gminy. Z wyrazami szacunku Grzegorz Galiński
DO KASIA: Myli się Pani. Niczego nie usunąłem. Pozdrawiam.
Dlaczego usunął Pan mój wcześniejszy wpis? Na suchy chleb pan nie zarobi tym swoim pisaniem.
Redaktorku nie rozumiesz roli oskarżycielki posiłkowej. Podszkol się jeszcze trochę biedaczku.
Wyniki sekcji zwłok połamane zebra, warga rozcieta, tył głowy zmasakrowany, prega sina na pół głowy, podbite oko, wybite zęby i wstrząs eurogenny, połamany kręgosłup i to od jednego uderzenia adwokackie sam powinieneś zrezygnować z obrony tego pastucha
Dowody twarde są tylko świadkowie już zadni niepotrzebni czas na wyrok szkoda czasu
Pełnomocnik który wierzy w cuda nawrotu pamięci świadków w sądzie….?
Jeżeli nie posiada się twardych dowodów to nie ma sensu marnować czasu sądu i bezsensownie przedłużać postępowanie.