KGHM żądał od Gazety Wyborczej usunięcia z internetu już opublikowanych tekstów o chrześniaku Adama Lipińskiego i “ustawianiu przetargów”. Wnioskował też, by ze względu na konieczność ochrony dóbr spółki na rok zakazano pisania o tej sprawie. Sąd Okręgowy w Warszawie nie zgodził się na takie rozwiązanie, choć przyznał, że wydźwięk artykułów może naruszać dobre imię KGHM.
KGHM chce procesować się z Gazetą Wyborczą za cykl tekstów Jacka Harłukiewicza o aferze z udziałem chrześniaka wiceprezesa PiS-u Adama Lipińskiego. Zdaniem spółki są w nich zawarte niezgodne z prawdą tezy: że Karol Kos został dyrektorem w Centralnym Ośrodku Przetwarzania Informacji KGHM dzięki przyjaźni jego rodziców z Lipińskim; że z uwagi na te polityczne relacje spółka pobłażała działaniu Kosa na szkodę Polskiej Miedzi i że pozbyła się z firmy Grzegorza Macha, który próbował te nieprawidłowości naświetlić.
Jeszcze przed wniesieniem pozwu, spółka wystąpiła do Sądu Okręgowego w Warszawie, by nakazał Gazecie Wyborczej usunięcie z internetu wszystkich opublikowanych dotąd artykułów o aferze z chrześniakiem. Zniknąć miały też wpisy Jacka Harłukowicza na Twitterze. KGHM wnioskował, by dla ochrony renomy i reputacji spółki, sąd wydał redakcji roczny zakaz publikowania nowych tekstów na ten temat.
Sąd wniosek KGHM odrzucił w całości. Zrobił to pomimo przekonania o dużym prawdopodobieństwie, “iż wydźwięk artykułów narusza dobre imię Spółki KGHM jako zorganizowanej całości”. Nie badając sprawy dokładniej, dokonując jedynie pobieżnej oceny dokumentacji złożonej do akt, warszawski sąd pisze, że “przynajmniej część informacji przekazanych w artykułach nie znalazła potwierdzenia w następczo przeprowadzonych kontrolach.” Podkreśla, że publikacje mogą mieć negatywny wpływ nie tylko na dobre imię i renomę spółki, ale także na jej kondycję finansową. W tej sytuacji nawet wygrany proces z Wyborczą nie zapewniałby skutecznej obrony dóbr firmy. Zdaniem sądu, KGHM uprawdopodobnił więc w swym wniosku wystąpienie “interesu prawnego w udzieleniu zabezpieczenia”.
Jednocześnie Sąd Okręgowy w Warszawie stwierdza, że jest dobro ważniejsze od tego. Chodzi o jawność życia publicznego i prawo społeczeństwa do informacji. “Kwestionowane artykuły dotyczą niebezpiecznych dla demokratycznego państwa prawa zjawisk na styku polityki i gospodarki. Publikacje zawierają m.in. krytyczną ocenę bierności Spółki wobec ujawniania nieprawidłowości w jej funkcjonowaniu (popełnionych – dop. mój) przez pracowników, będących powiązanych osobiście z czołową partią polityczną. W przekonaniu Sądu udzielenie zabezpieczenia w sposób żądany przez wnioskodawcę byłoby sprzeczne z interesem publicznym”.
Sąd przypomina, że prasa jest zobowiązana do prawdziwego przedstawiania zjawisk. “Zakazanie publikowania jakichkolwiek informacji związanych z monitorowaniem działań pracowników Spółki czy ich wpływach na postępowania zakupowe, czy badaniem zależności rodzinnych i reakcji władz Spółki na niewłaściwe zachowania jej pracowników, oznaczałoby uniemożliwienie wykonywania powinności dziennikarskich wynikających z Prawa prasowego. W konsekwencji powstałoby ryzyko, że społeczeństwo zostanie pozbawione dostępu do pełnego opisu zdarzeń istotnych z punktu widzenia prawidłowego funkcjonowania państwa”.
Pełna treść postanowienia Sądu Okręgowego w Warszawie jest TUTAJ