Główny akcjonariusz KGHM – Skarb Państwa – poważnie zastanawia się, czy nie machnąć ręką na kilkanaście miliardów złotych zainwestowanych w odkrywkę na pustyni Atacama i nie wycofać się z Chile. – To byłaby absurdalna, szkodliwa dla Polski decyzja, podyktowana wyłącznie tym, że rządowi brakuje pieniędzy na program 500+ i reformę emerytalną – ocenia prof. Jan Rymarczyk, ekspert od inwestycji zagranicznych z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.
- Do końca października ma nastąpić weryfikacja raportów geologicznych, która pozwoli odpowiedzieć na pytanie, czy jest sens, żeby KGHM kontynuował kolejne fazy projektu Sierra Gorda w Chile – poinformował kilka dni temu w Sejmie minister Henryk Kowalczyk, który w imieniu Skarbu Państwa sprawuje kontrolę nad lubińską spółką.
Minister powątpiewa w rzetelność raportów geologicznych powstałych za rządów Platformy Obywatelskiej, gdy władze KGHM podjęły badania dwóch złóż w sąsiedztwie eksploatowanego złoża Catabela. Według zapowiedzi z roku 2014 miały one przedłużyć żywotność kopalni Sierra Gorda o kolejne 20 lat (czyli mniej więcej do roku 2057). – Jeśli chodzi o perspektywy rozwojowe, to trudno je w tej chwili ocenić, bo nawet nie są wiarygodne raporty geologiczne, czy warto kontynuować projekty Sierra 2 i Sierra 3. Odpowiedź nie jest teraz możliwa, te raporty mają być zweryfikowane do końca października, wtedy będziemy mądrzejsi – mówi minister Kowalczyk. Jego zdaniem decyzja o inwestycji w Chile była niefrasobliwa i nieuzasadniona ekonomicznie.
- Teraz stoimy przed trudną decyzją, czy spisać na straty kilkanaście miliardów złotych i się stamtąd wycofać, czy próbować ratować pewnie nie wszystko, ale przynajmniej część zainwestowanych środków – wyłuszcza problem Henryk Kowalczyk.
Kopalnia w Sierra Gorda to spółka joint venture KGHM International oraz japońskich firm Sumitomo Metal Mining oraz Sumitomo Corporation. KGHM ma w niej 55 procent udziałów. Wycofanie oznaczałoby odsprzedanie ich Japończykom, najprawdopodobniej ze stratą, bo w okresie dekoniunktury na miedź ceny złóż także spadają.
- Japończycy chętnie przejęliby całość, gdyby nadarzyła się taka okazja – przypuszcza profesor Rymarczyk.- Z punktu widzenia interesów Polski i KGHM taka transakcja kompletnie nie miałaby sensu. Jedyne jej uzasadnienie, jakie przychodzi mi do głowy po wypowiedzi ministra Kowalczyka, to że rząd gorączkowo poszukuje pieniędzy na wypłatę zasiłków 500+ i reformę systemu emerytalnego. Stara się wyciągnąć szybką gotówkę skąd się da, nie patrząc na ponoszone straty. Przy okazji bowiem, będzie mógł politycznie uderzyć w Platformę Obywatelską, że to była niesłuszna inwestycja.
Zdaniem prof. Jana Rymarczyka powtórne badanie raportów geologicznych to działanie absurdalne, bo na obecną kondycję spółki wpływa sytuacja rynkowa. Sierra Gorda przynosi straty ze względu na aktualną cenę miedzi, a nie zasobność złóż. A ceny na rynkach metali podlegają nieustannym wahaniom. – Nie ulega wątpliwości, że prędzej czy później ceny miedzi pójdą w górę i kopalnia w Chile zacznie przynosić zyski – przekonuje wrocławski ekonomista. – Trzeba tę inwestycję kontynuować, postępując tak, jak wszyscy producenci miedzi na świecie. W okresie dekoniunktury kopalnie ograniczają prace mające na celu poszerzenie wydobycia i skupiają się na eksploatacji złóż już dostępnych, zasobniejszych, dających większą szansę na pozytywny efekt finansowy. A kiedy cena miedzi idzie w górę zwiększają obszar wydobycia. Zwijanie interesu? To widzę marny koniec KGHM – dodaje prof. Rymarczyk.
KGHM został współwłaścicielem złoża Sierra Gorda wraz z zakupem kanadyjskiego koncernu Quadra FNX w 2012 roku. Była to największa zagraniczna inwestycja w historii polskiego przemysłu. Kopalnia została uruchomiona w czerwcu 2014 roku. a rok później wraz z koncentratem miedzi wysłała pierwszy transport molibdenu. Docelowo miała produkować rocznie 220 tys. ton czystej miedzi i 25 mln funtów czystego molibdenu oraz 64 tys. uncji złota. Aktualne wyniki są jednak dużo niższe, m.in. ze względu na to, że ruda z większą zawartością miedzi jest głębiej niż sądzono. W I półroczu 2016 roku ze Sierra Gorda pochodziło tylko 48 tys. ton miedzi oraz 12,5 mln funtów molibdenu – w efekcie za 6 miesięcy odkrywka przyniosła 481 mln zł straty netto ważonej udziałem KGHM w tym projekcie.
Inwestycje zagraniczne poprzedniego zarządu KGHM stały się przedmiotem dochodzenia, które w sierpniu na wniosek Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego wszczęła Prokuratura Regionalna we Wrocławiu. Szacuje się, że projekt Sierra Gorda pochłonął dotąd ok. 4 mld dolarów.
FOT. KGHM INTERNATIONAL
pieniadze to jedno ale te łamagi nie znaja sie na zarzadzaniu takimi inwestycjami a fachowcow wywalili.To wlasnie nas czeka niebawem…. totalna rozpierd…