Choć od wyborów prezydenckich mija trzeci miesiąc, na cokole Pomnika Braterstwa w Legnicy wciąż wisi plakat Mariana Kowalskiego, kandydata Ruchu Narodowego. Policja tłumaczy, że nie jest w stanie ustalić, kto go powiesił.
Zgodnie z prawem, komitety miały po wyborach 30 dni na uprzątnięcie swoich plakatów z ulic. Dziś mija 79 dzień od wyborów prezydenckich, a Marian Kowalski wisi w centralnym punkcie Legnicy jakby nigdy nic.
Sprawą zajął się legniczanin Adam Romaniak. Widział niejeden nieuprzątnięty plakat w Legnicy, ale ten oburza go szczególnie, bo wisi na pomniku. A pomniki – obojętnie komu by nie zostały wystawione – to nie słupy ogłoszeniowe, na których każdy możne sobie przykleić byle śmieć. Pan Adam zwrócił się więc do Komendy Miejskiej Policji, aby zajęła się nielegalnie powieszonym, nieusuniętym plakatem, ukarała winnego i zmusiła go do oczyszczenia cokołu.
Policja skontaktowała się z biurem Ruchu Narodowego w Warszawie i uzyskała odpowiedź, że ustalenie winowajcy nie jest możliwe. W czasie kampanii wyborczej każdy mógł bowiem zgłosić się do przedstawicieli RN, pobrać plakat i powiesić go na mieście. Dlatego policja umorzyła postępowanie.
- Nie zgadzam z takim wyjaśnieniem. Ktoś w końcu wydawał ludziom plakaty. Ten ktoś powinien wziąć odpowiedzialność za to, co później z tymi plakatami robiono – mówi Adam Romaniak.
Karol Wilk był pełnomocnikiem komitetu Mariana Kowalskiego na okręg legnicko-jeleniogórski.
- Nic mi nie wiadomo o plakacie na pomniku w Legnicy. Zadzwonię do kolegów, aby w trybie pilnym ktoś to uprzątnął – obiecuje Karol Wilk.
FOT. PIOTR KANIKOWSKI