- Chyba w ogóle jest takie przekonanie w społeczeństwie, że każda władza tylko patrzy, jak prostego człowieka łupnąć. Ale proszę mi wierzyć, że my w radzie staramy się, aby było jak najlepiej – mówi Tomasz Mesnerem, radny Rady Gminy Kunice. Na dwa dni przed referendum w sprawie odwołania władz gminy rozmawia z nim Piotr Kanikowski.
W czerwcu grupa mieszkańców gminy Kunice zażądała od rady gminy, aby odwołać w trybie natychmiastowym prezesa i radę nadzorczą ZUK Kunice, zlikwidować spółkę i złożyć do Wód Polskich nowe taryfy. Jak Pan zareagował na te głosy?
- W reakcji na zaogniającą się sytuację w gminie, radny Krzysztof Błądziński, jeszcze zanim złożył mandat, zorganizował spotkanie z mieszkańcami. Przyjechałem na nie. Liczyłem, że będziemy mogli spokojnie wszystko ludziom wytłumaczyć. Ale nie było możliwości jakiejkolwiek rozmowy. Już na wstępie krzyczano, by odwołać wszystkich radnych i wójta; że nie ma dyskusji. Grupa około 10 osób nakręcała resztę. Wtedy naprawdę przemknęło mi przez myśl, że jeszcze parę minut i nas pobiją. Pamiętam jakiegoś pana, który powiedział, że pracuje w złotoryjskich wodociągach. Próbował argumentować, dlaczego gminna spółka jest lepszą opcją od zakładu budżetowego, ale od razu został zakrzyczany. Dał sobie spokój.
Pan wierzy, że dla mieszkańców gminy Kunice nie było lepszego wariantu niż powołanie ZUK?
- Tak, spółka prawa handlowego jest optymalnym rozwiązaniem z wielu powodów. Może wykonywać prace dla innych gmin i w ogóle dla innych zleceniodawców, zarabiając na tym. Może odliczyć w 100 procentach VAT za każdą zrealizowaną inwestycję, co w przypadku zakładu budżetowego w tak dużym procencie byłoby niemożliwe. Mając spółkę, możemy szereg gminnych zadań realizować własnymi pracownikami, nie ryzykując, że padniemy ofiarą zmowy cenowej uczestników przetargu. A przecież w zakładzie budżetowym też musiałby być jakiś dyrektor, jakiś kierownik. Czy udało by się znaleźć specjalistę, który zgodziłby się na tę robotę za mniej niż 4,2 tys. zł netto, czyli wynagrodzenie, jakie płacimy obecnie prezesowi Robertowi Chruścielowi z ZUK-u? Nie sądzę.
Do ludzi trafia jednak komunikat, że płaciliby mniej za wodę i ścieki, gdyby nie wysokie apanaże władz spółki. Mieszkańcy mogą myśleć, że dostali podwyżkę, aby płacić prezesowi Chruścielowi. Co Pan o tym sądzi?
- Prezes ZUK Kunice będzie ponosił odpowiedzialność za ciągłość dostaw wody i odbioru ścieków dla prawie 7 tysięcy mieszkańców naszej gminy. 4,2 tys. zł netto za tak odpowiedzialną, trudną pracę to nie są wysokie apanaże. Szeregowi fizyczni pracownicy w fabryce dostają podobne pieniądze. W dodatku można się spodziewać szeregu problemów „odziedziczonych” po czasach, kiedy sieć była obsługiwana przez Hemiz-Bis. Przykład mieliśmy niedawno w Miłogostowicach, gdzie Hemiz-Bis wymienił tylko część z grożącego wyciekiem odcinka sieci kanalizacyjnej. Po roku rura pękła i ścieki wyciekły na powierzchnię przy zabudowaniach mieszkańców. ZUK Kunice od razu interweniował, jego pracownicy wyłączyli przepompownię, by nie tłoczyła fekaliów na zewnątrz, i usunęli awarię.
Czy kalkulacja kosztów taryf mogłaby być inna, gdyby kto inny był wójtem gminy Kunice?
- Nie ma takiej możliwości, gdyż strażnikiem taryf są Wody Polskie. Gdyby zaniżono albo zawyżono wniosek taryfowy, Wody Polskie by go odrzuciły. W przypadku Kunic cenę podniósł przesył, którego nie musiała uwzględniać taryfa Hemiz-Bis. To np. koszt serwisów czy energii elektrycznej dla 120 gminnych przepompowni, ciągnących coraz droższy prąd 24 godziny na dobę. W dyskusjach często pojawia się argument, że tu czy tam wyszło taniej. Nie możemy tak patrzeć, bo gminy są różne: mają inną długość sieci wodno-kanalizacyjnej, mniej lub więcej przepompowni, różne ukształtowanie terenu, infrastrukturę w różnym stanie, własne ujęcia wody na której się zarabia czy oczyszczalnie ścieków. Jest wiele czynników, które mogą mieć znaczenie. Sądzę, że w gminie Kunice ceny mogłyby być niższe, gdyby na przykład ludzie nie wpuszczali deszczówki do kanalizacji, bo ona podbija liczniki oczyszczalni ścieków. Przez lewe przyłącza płacimy więcej. Tego nikt do tej pory nie kontrolował.
A ZUK Kunice będzie mógł to sprawdzić?
- Oczywiście. Takie kontrole będą w jego interesie. Myślę, że kiedy taka informacja pójdzie po wioskach, ludzie pomyślą o zrobieniu studni, zbiorników na deszczówkę lub o ich odprowadzeniu poza kanalizację.
Żeby chronić domowe budżety, wójt zaproponował dopłaty do cen wody i ścieków. Jak policzyliście, że powinno to być 4 złote od metra sześciennego wody i kolejne 4 złote od metra sześciennego ścieków?
- Wyliczenia wynikały z budżetu a dokładnie z ponoszonych dotychczas wydatków na ubytki wody i energię. Nam jako radnym zaproponowano kilka wariantów. Zagłosowałem za opcją, która pozwalała jak najwięcej dopłacić ludziom do rachunków. Potem przed jakimś zebraniem usłyszałem od pani, która działa w Stowarzyszeniu Ruch Mieszkańców Gminy Kunice pretensję, dlaczego zagłosowałem za dofinansowaniem do wody. Powiedziałem jej, że owszem, nie brak w gminie zamożnych rodzin, ale pośród nich żyją ludzie ubożsi, dla których bez dopłaty zapłacenie rachunków mogłoby być problemem. Trzeba im pomóc. Mamy pewne pomysły, które w przyszłości pozwolą ograniczyć koszty dla gminy. Rozmawiałem na ich temat z wójtem. Uważam na przykład, że warto zainwestować w farmę fotowoltaiczną, by mieć własny prąd na zasilanie przepompowni czy oświetlenie dróg. Jeśli wybudujemy farmę fotowoltaiczną z podatków mieszkańców, to nie będziemy już musieli wliczać kosztów energii do taryf. W sprawie śmieci można by się dogadać z dwoma sąsiednimi gminami i zrobić wspólną kompostownię, żeby także tu zejść z kosztów. Żałuję, że zamiast już teraz o tym rozmawiać, musimy odpierać zarzuty Stowarzyszenia Ruch Mieszkańców Gminy Kunice.
Jaka jest sytuacja tych, którzy ulegając podszeptom Stowarzyszenia Ruch Społeczny Gminy Kunice nie podpisali umów z ZUK Kunice? Myśli Pan, że grożą im jakieś konsekwencje?
- Tak. Powiedziałem o tym na ostatniej sesji. Jak wynika z ustawy, kara za bezumowny (nielegalny) pobór wody wynosi 5 tysięcy złotych. W przypadku wpuszczania ścieków do kanalizacji jest to 10 tysięcy złotych. Zwodzeni przez politycznych graczy ludzie czekają, że nie wiadomo co się stanie, a mało kto myśli, że kiedyś te umowy trzeba będzie podpisać i rachunki wyrównać. To, że Hemiz-Bis nie wypowiedział swoim klientom umów, nie jest naszą winą. Nie możemy odpowiadać za prywatną firmę, która czegoś nie dopełniła. Ludzie nie mogą udawać, że nie wiedzą o konieczności zawierania umów z ZUK Kunice, bo gmina publikowała informacje w tej sprawie, wójt poruszał temat na zebraniach. W związku z tym, że członkowie stowarzyszenia zachęcają, zwłaszcza w mediach społecznościowych, mieszkańców do niepodpisywania umów, we wtorek złożyłem zawiadomienie do prokuratury. Wskazuję w nim, że takim działaniem działają nie tylko na szkodę spółki, ale też mieszkańców gminy Kunice, bo narażają ich na kary finansowe.
Dlaczego ludzie w Kunicach tak łatwo dali się podburzyć?
- Chyba w ogóle jest takie przekonanie w społeczeństwie, że każda władza tylko patrzy, jak prostego człowieka łupnąć. Ale proszę mi wierzyć, że my w radzie staramy się, aby było jak najlepiej. W końcu też jesteśmy mieszkańcami i tak samo ponosimy konsekwencje uchwał podejmowanych na sesjach. Nas ta podwyżka w takim samym stopniu dotyka i irytuje, co wszystkich, ale widzimy, że nie da się jej uniknąć. Gmina stała się ofiarą przepisów, które precyzyjnie definiują, jakie elementy stanowią składniki taryf.
Czy w przestrzeni publicznej w ostatnim czasie pojawił się jeszcze jakiś niesprawiedliwy zarzut albo wręcz kłamstwo, które chciałby Pan sprostować?
- Mam ochotę wspomnieć przy okazji tej rozmowy o Krzyśku Błądzińskim, który przez nieodpowiedzialny ferment w gminie, złożył swój mandat. Bardzo żałuję, że tak się stało, choć rozumiem jego decyzję i jego rozgoryczenie. Nie mówiąc o tym, ile wnosił w rozwój całej gminy, uważam, że wieś Kunice straciła w ten sposób najlepszego radnego, jakiego kiedykolwiek mieli. Krzysiek pracował bardzo rzetelnie i miał ogromną wiedzę, którą można było spożytkować dla dobra mieszkańców. Cóż, źle się stało.
FOT. TOMASZ MESNER
Wymienić go, czy ten okręg wyborczy tylko Mesnera wielbi.Rozum im odebrał.
Oj Tomku,Tomeczku mama Cię inaczej wychowała . Jesteś dobrym człowiekiem ale Tersa coś Ci w mózgowiu namieszał.
Nie pykło co, a miało być tak pięknie. Buahahhah….
Tomuś ty się na jakiegoś męża stanu kreujesz? Zrobiłeś sobie ustawione zdjęcie, papierami się obłożyłeś. Kogo Ty chcesz oszukać….
Ale się radni medialni zrobili. Robią co mogą aby skórę uratować. Szkoda że zanim referendum ogłoszono to aktywność była zerowa. Wszyscy jak jeden mąż rękę podnosili i przepychali co im wójt nakazał. No ciekawe czy udało im się kolejny raz ludzi oszukać. Niedziela pokaże.
Tomaszu w Gminie mówią że za posłuszeństwo Wójtowi pracę w OSP Kunice dostałeś. Prawda to?
Puenta niech będzie : bezumownie korzystają, mają umowę z Hemiz. Więc bezumownie czy jednak zgodnie z umową?
Nie powiem,że wójt rozmija się z prawdą,po prostu łże w żywe oczy.To ludzie wójta chcieli pobić oponętów.Radni na posiedzeniach rady podnoszą łapki jak marionetki,ci co mieli odrębne zdanie zrezygnowali ze współpracy.To wójt zgłosił do Wód Polskich zawyżone ceny wody i ścieków ,żeby było za co opłacic stołki kolesi.Wystarczy wspomnieć,że Chruściel jest prezesem Wodociągów w Lisowicach,gdzie w zarządzie zasiada też Tersa i teraz bawią się we wzajemność .Do kompletu wsadził jeszcze na stołek staroste Babuśkę-wszyscy wybitni spece od sieci wodociagowej ,dalej nie będę wymieniał , a jest tego wiele.Wójt twierdzi,że kocha swoją małą ojczyznę ale to jego ukochane koryto